Cieszę Się Że Cię Widzę.

1.4K 53 9
                                    

-Kaspian! - krzyknęłam pełna entuzjazmu i rzuciłam się mu na szyję.

-Tak to ja.- zaśmiał się głośno i oddał mój uścisk.- Mam nadzieję, że bardzo się nie zmieniłem.

-Bardzo zmężniałeś mój Królu.- oderwałam się od chłopaka  i dygnęłam przed nim.

   W ekspresowym tempie zostałam porwana ponownie w jego objęcia. Śmiałam się głośno, czując jak po moich policzkach leją się łzy rozbawienia. Brunet obracał mnie wokół własnej osi i wesoło się uśmiechał.

-Nie sądziłam, że to przysporzy mi tyle adrenaliny! Przez chwilę myślałam, że mnie staranujecie. Brakowało mi przygód!- mówiłam gestykulując energicznie rękami.

-Ale skąd tak właściwie się tu wzięłaś? - zapytał obejmując mnie ramieniem.

-Nie mam najmniejszego pojęcia Kaspianie, ale czy to ważne? - Popatrzyłam na niego wielkimi oczami, a mój uśmiech miał siłę rażenia atomówki.- Na Aslana, cieszę się że cię widzę. Czy udałoby się znaleźć jakieś suche ubranie dla Królowej Narnii? - zaśmiałam się głośno i zwróciłam się do marynarzy.

-Ależ naturalnie moja Pani.- jeden z nich skłonił się nisko i zniknął pod podkładem.

   Kaspian przydzielił mi kajutę, w której mogłam trochę odpocząć. Umówmy się, nie codziennie wraca się do Narnii i to jeszcze w tak efektownym stylu. Ułożyłam się na hamaku zakładając ręce za głowę. Przygodo nadchodzę! Obudził mnie promienie słońca wpadające przez małe, przeszklone okno. Moje zielone oczy objęły całe pomieszczenie natrafiając na skrzynie, jak się okazało z suchym ubraniami. Kajuta nie była spektakularnie wyposażona, ale najważniejsze że było gdzie spać i było sucho. Mój strój nie był zachwycającą suknią, nawet nie był suknią. Bawełniana koszula i brązowe spodnie to strój raczej godzien żeglarza. Nie będę wspominać raczej o tym, że wszystko było o wiele za duże przez co wręcz tonęłam w ubraniu. Jednak to był najmniejszy problem, zawsze mogłam uratować się paskiem, ale był jeden szczegół którego nie mogłam zmienić. Buty! Tak, to już jest problem. Oby tylko ktoś tutaj miał mniejsze stopy, bo te buciory są o wiele za duże.

- Kaspianie czy nie masz może mniejszych butów? - zapytałam wchodząc na pokład, nawet nie patrząc przed siebie. Moje bose stopy odbijały się od drewnianej powierzchni, a twarz owiewała słona bryza.

-Aida! - usłyszałam dobrze znany mi piskliwy krzyk. 

-Łucja! Co ty tutaj robisz? - przytuliłam do siebie dziewczynę, która rzuciła mi się w ramiona. Brunetka urosła jeszcze trochę, ale nadal pozostawała małą Łusią. - Tęskniłam za tobą!

-Ekhmm!- usłyszałam za sobą. Ktoś tutaj próbuje zwrócić na siebie uwagę.- A co ze mną? Za mną nie tęskniłaś?

- Edmund! - przytuliłam go tak mocno jak się dało. Żeby to zrobić musiałam stanąć na palcach. Na twarzy chłopaka pojawił się szeroki uśmiech.- Co wy tutaj róbcie?!

   Od naszego ostatniego spotkania nie zmienił się zbytnio. Miał dłuższe włosy i wydawało się, że urósł jeszcze kilka centymetrów. Jednak dalej pozostawał tym samym Edmundem. Kiedy trzymał mnie w ramionach, myślałam że serce wyskoczy mi z piersi i walnie fikołka na środku pokładu. Nie mogę się już bronić, zakochałam się w tym piegowatym chłopaku.

- Edmund! - zaśmiał się Kaspian. - Widzę, że Aida zajęła się tobą odpowiednio.

   Burknęłam coś pod nosem i stanęłam pomiędzy rodzeństwem Pevensie, zaróżowiona niczym piwonia. Nagle cały statek wypełnił się przeraźliwym piskiem. Wzrok wszystkich zebranych spoczął na Ryczypisku, który usilnie próbuje opanować jakiegoś chłopca.

Regnare// Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz