To Jest Koriakin

1K 41 0
                                    

   Pomogłam Łucji z doborem odpowiednich ubrań dla dziewczynki. Wszystko było na nią o wiele za duże, ale przynajmniej nie chodziła już w brudnej sukience. Geal została z Łucją w kajucie, a ja wróciłam na pokład. Przycupnęłam obok Edmunda, który pustym wzrokiem wpatrywał się w przestrzeń przed sobą. 

- To jeszcze dziecko.- powiedział i odwrócił wzrok w moją stronę.

-Nic jej się tutaj nie stanie. Ma najlepszą obronę w całej Narnii.- uśmiechnęłam się delikatnie.- Rzadko się zdarza, że za obrońców ma się aż czterech władców.

   Czarnowłosy zaśmiał się jedynie na moje słowa i przyciągnął mnie ramieniem bliżej siebie. Przylgnęłam do niego mocno wciągając powietrze do płuc. Chłopak pachniał morską wodą i słońcem. Przymknęłam oczy rozkoszując się spokojem jaki na chwile tutaj zapanował. I choć moje myśli biegły daleko od Wędrowca do Świtu, szybko do niego wróciły, kiedy na pokładzie rozniosły się krzyki. Otworzyłam oczy i spojrzałam w stronę dziobu gdzie stał już Drinian z naszym młodym władcą. 

-Wygląda na bezludną, ale jeśli lordowie ścigali mgłę na wschód na pewno przybili i tu.- oznajmił Kaspian zerkając przez lunetę, którą następnie podał do mnie.

-To może być pułapka.- powiedziałam i jeszcze raz zerknęłam przez przyrząd.- Musimy zachować czujność, nawet zwykły kamień może być niebezpieczny.

- Albo wyjaśnienie zagadki.- wtrącił się Edmund.- Kaspian, co proponujesz?

-Na noc zejdziemy na ląd, rano zrobimy rekonesans.- oznajmił i skinął w stronę Driniana, aby ten wykonał należyte rozkazy. 

   Wpłynęliśmy do małej, naturalnie utworzonej zatoczki. Na noc zgodnie z tym, co powiedział Kaspian zeszliśmy na ląd. Plaża i całe nabrzeże wydawało się wyjątkowo zadbane. Nie mogła być to bezludna wyspa, coś niedobrego się tutaj czai. Przeniosłam wzrok na Eustachego mamroczącego coś do siebie i idącego za nim Ryczypiska. Ta dwójka chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Wszyscy zajęliśmy się przygotowaniem prowizorycznego obozu.

  Siedziałam przy ognisku patrząc z uśmiechem na trening, jaki zgotował blondynowi mały rycerz. Dla myszy była to czysta przyjemność, chyba w końcu trochę się polubili. Mogę przestać się zamartwiać, że Eustachy siedzi tutaj sam jak palec. Moje wielorakie próby rozmowy z nim zwykle kończyły się fiaskiem. Przetarłam twarz dłonią wzdychając cicho. Łucja czytała książkę, po drugiej stronie obozu, w towarzystwie naszej małej towarzyszki. Natomiast Edmund był zajęty rozmową z Kaspianem i Drinianem, zapewne obmyślali plan na jutrzejszy dzień Popatrzyłam na ciemnowłosego chłopaka jeszcze raz. Tak bardzo za nim tęskniłam siedząc sama w nowych miejscach, z daleka od rodzeństwa. Edek pochwycił moje spojrzenie, uśmiechnął się figlarnie i wrócił do rozmowy. Zarumieniłam się jak piwonia i speszona zbliżyłam się do ogniska. Sen przybył nawet szybciej niż myślałam.

   Obudził mnie jakiś szmer tuż przed światem. Podniosłam się na łokciach i przetarłam jeszcze zaspane oczy. Zmarszczyłam brwi patrząc na śpiących marynarzy, wszystko wydawało się być w nienaruszonym stanie. Niedaleko mnie spał Edmund, któremu grzywka opadła na czoło a dłoń zacisnęła się na rękojeści miecza. Rozejrzałam się jeszcze raz po całym obozie patrząc na spokojne twarze. I wtedy moje spojrzenie natrafiło na odciski stóp i puste posłanie, którego nigdzie nie było.

- Edmund! Wstawaj!- zaczęłam potrząsać jego ramieniem, a chłopak błyskawicznie otworzył oczy.- Nie ma Łucji! Łucja!

- Łucja?! Łucja!- podniósł się szybko i zaczął krzyczeć, czym obudził pozostałych.

   W przeciągu chwili wszyscy byli już na nogach, zwarci i gotowi do poszukiwań. Ruszyliśmy za śladami stóp w głąb wyspy, ale jak się później okazało nie każdy się obudził.

Regnare// Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz