Zdecydowanie, nie przypominam sobie aby w Narnii były jakieś ruiny. Ruszyliśmy w stronę najłagodniejszego stoku. Z każdą chwilą ruiny stawały się coraz większe. Musiał być to jakiś zamek, kamienne murki były wielkie i masywne. Rozglądałam się dookoła kurczowo trzymając się Edmunda. Czułam gdzieś w podświadomości jakbym już znała od dawna to miejsce.
-Ciekawe kto tu mieszkał?- zagadnęła Łusia rozglądając się wokół.
Rozeszliśmy się, każdy w swoją stronę licząc, że którekolwiek z nas znajdzie jakąś poszlakę. Pewny jest, że trafiliśmy do Narnii, tylko pytanie brzmi, w której części się znaleźliśmy? Niespodziewanie dostrzegłam, że pod jednym z chwastów coś leży. Na pewno było wykonane z jakiegoś szlachetnego metalu, ponieważ mocne promienie słoneczne wesoło się na tym odbijały. Podeszłam i podniosłam "to coś", co okazało się być figurką od kompletu szachów. Obracałam figurkę w rękach, przyglądając się jej dokładnie.
-Pamiętam tego konia! Z moich ulubionych szachów!- powiedział Edek zaglądając mi przez ramię. Odebrał ode mnie figurkę i obrócił ją w palcach.
-Z których szachów?- spytał Piotr, który pojawił się zaraz przy nas.
-Raczej w Finchley nie mieliśmy złotych szachów. - Edek zaśmiał się cicho.
-To niemożliwe- szepnęła Łucja, która teraz rozglądała się jeszcze bardziej.
-Co jest niemożliwe?- zapytała Zuzia, która tak jak my, nie mogła nadążyć za myśleniem brunetki.
Mała podbiegła do każdego z nas. Złapała nas za ręce i ustawiła w jednym rzędzie w sporych odstępach. Powoli zaczynał mi się rozjaśniać obraz tego, gdzie możemy się znajdować, choć myśl ta nie należała do najprzyjemniejszych.
-Wyobraźcie sobie kolumny i ściany, szklany sufit, widok na morze!- powiedziała smutno i zaczęła wskazywać na poszczególne elementy.
- Ker-Paravel.- szepnął Piotrek i przymknął powieki.Popatrzyłam smutnym wzrokiem na pozostałości tej wspaniałej budowli. Zaledwie dwa lata temu było to miejsce naszego rządu. Z tego co najpiękniejsze w Narnii zostało nic, ponieważ to co da się zbudować i wydaje nam się najwspanialsze, da się równie szybko zniszczyć. Piękny pałac stał się zapomnianym zakątkiem świata, którego nikt nie odwiedza.
-Katapulty!- odezwał się Edmund dotykając jednej z pozostałych ścian.- No przecież nie zawalił się sam, to musiało być oblężenie i o ile się nie mylę powinien tu być nasz skarbiec!
Razem z Piotrem odsunęli część kamiennego zabudowania, odsłaniając przy tym drewniane drzwi. Teraz już mamy stuprocentową pewność, ze nasz piękny Ker-Paravel, duma Narnii legł w gruzach. Blondyn zaczął rozrywać rękaw od swojej białej koszuli i nawijać go na jakiś patyk. Patrzyłam na niego dość niezrozumiale.
-Jak znam życie, to nie macie zapałek?-zapytał i zerknął na nas wszystkich.
- Nie,- Edmund zaczął grzebać w swojej torbie.- ale to może być?- wyciągnął latarkę i pokazał ją Piotrowi.
-No weź, nie mogłeś mi od razu powiedzieć!- zaśmiał się i pokręcił głową.
-Oj Piotruś! To nie średniowiecze.- puknęłam go w czoło i zaśmiałam się głośno.
Z racji tego, że to Edmund miał latarkę, miał schodzić pierwszy. Ja, z nikłym uśmieszkiem, chciałam iść ostatnia, ale brunet uparł się żebym mu towarzyszyła. Ktoś tu chyba złapał stracha. Chcąc nie chcąc musiałam się zgodzić. Złapałam Edzia za rękę i zarumieniłam się delikatnie. Dobrze, że przejście okazało się na tyle ciemne i nikt ich nie zauważył.
![](https://img.wattpad.com/cover/114084945-288-k393333.jpg)
CZYTASZ
Regnare// Edmund Pevensie
Fiksi PenggemarLudzie mówią, żeby zawsze słuchać swojego serca, a co jeśli moje serce jest rozdarte? Nigdy nie sądziłam, że staniesz się dla mnie tak ważny. Stałeś się moim światem, moim oddechem i życiem. Mijaliśmy się w życiu jak dwie rozłączone dusze, które cze...