Rozdział 5

444 29 25
                                    

-Nora. - zaczepił mnie Aiko. Leżeliśmy sami na dachu budynku, patrząc na zachodzące słońce. Był już prawie wieczór, ale ciepłe powietrze mile ogrzewało. Próbowałam przyswoić rzeczywistość od kilku godzin, wpatrując się w bezchmurne niebo. Mruknęłam coś pod nosem na znak, że go słucham.

-Co się stało z innymi oddziałami? - zapytał, jakby sam siebie. Wstałam do siadu i zmarszczyłam brwi. Faktycznie, co z nimi? Szef chyba by nam powiedział, gdyby również zostały przypisane do Zwiadowców. Prędzej oddałby oddział Szczurów lub Sokołów w ręce Erwina. W końcu byliśmy jego najlepszym asem w rękawie. Zresztą to dziwne, że nikt poza nami nie dał znaku życia, to rzeczywiście niepokojące.

-Wiesz, że jeśli Szef nam nic nie powiedział to możliwe, że sprawy wymknęły mu się spod kontroli? - powiedział Aiko, wpatrując się w jakiś martwy punkt na horyzoncie.

-Ale żeby On nad czymś nie zapanował? - spytałam.
-Słuchaj, jesteśmy najbardziej niebezpieczną grupą ludzi w tych murach, to nas musiał trzymać krótko na smyczy. Możliwe, że gdy tamci tylko dostali wolność...
-Aiko nie strasz, bo jeśli tak się stało to jesteśmy w zasranej dupie. - przerwałam mu. Jeżeli inne oddziały się zbuntowały to nastanie taka sieczka, jaką te mury jeszcze nie widziały.

Zacisnęłam zęby. Konfrontacja będzie nieunikniona.

-Dowiemy się czy miałem rację gdy nas zaatakują. Mogą myśleć, że element zaskoczenia da im wygraną z nami. - uspokoił mnie Aiko, kładąc mi przy okazji rękę na ramię. Zazwyczaj jego domysły się sprawdzały.

-Jak myślisz, kiedy najprawdopodobniej zaatakują?

Aiko zamyślił się.

-Kiedy tylko stąd wyjedziemy. Pamiętasz, że Szef przydzielił Kenny'emu kilku naszych ludzi na wszelki wypadek. Jeśli sprawy się spierdolą maksymalnie, mają zabić oddział Leviego i schwytać Erena. - odpowiedział. Miał poważną twarz.

-Czyli mówisz, że gdy tylko wyruszymy z Erwinem po Erena to się ujawnią? - spytałam, chociaż znałam doskonale odpowiedź.

-Musimy się przygotować. Będziemy zabijać swoich. Nie wylezą wszyscy za jednym razem, nie są głupi.

Czerwone słońce zaszło całkowicie. Wypuściłam powietrze. Już myślałam, że opuściłam ten koszmar.

Aiko zapalił papierosa. Dym uniósł się do góry, zasłaniając jego twarz. Musimy trzymać się razem, inaczej zginiemy. Wstałam ciężko.

-Idę powiedzieć chłopakom, że możemy być w dupie. - powiedziałam, zostawiając swojego zamyślonego brata na dachu.

***

Był środek nocy, gdy zawołano nas do Erwina. I tak nie spaliśmy. Ubraliśmy na siebie płaszcze. Wiedzieliśmy, że prawdopodobnie wydobyto już z zarządców informacje odnośnie miejsca gdzie przebywają Eren i Historia. Czyli za niedługo mamy wyruszać.

Wyszliśmy na zadbany dwór. Żołnierze omijali nas szerokim łukiem. Słyszałam kiedyś, że widać po samym naszym kroku kim jesteśmy. Może to prawda.

Erwin rozmawiał z Pyxisem przy bramie. Stanęliśmy metr przed nimi, w równym rzędzie. Skłoniliśmy się do połowy. Generał zwrócił na nas swój wzrok.

-Dobrze, że jesteście. Zdobyliśmy informacje gdzie przebywają Eren i Historia. Będziemy tam za niedługo jechać, chcę, byście nam towarzyszyli. Nie wiadomo jakie niebezpieczeństwo może się tam czaić. - powiedział stanowczo, chociaż wyczuwałam, że czuł się przy nas niepewnie. Jakby nie wiedział w jaki sposób ma do nas mówić.

Monotonia || Levi Ackerman x OC (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz