Rozdział 6

441 34 24
                                    

Jechałam po ciemnych polach, a Aura pomimo stałego galopu w ogóle się nie męczyła. Niesamowity koń. Zostawiłam już daleko za sobą tytana, a kilkadziesiąt metrów przede mną rozlegały się już mury. Moją głowę zalewały myśli niepewności, ale odganiałam je. Muszę się skupić na dostarczeniu raportu. Księżyc słabo oświetlał mi drogę, ale wystarczająco. 

Spojrzałam w niebo. Co musi sobie o mnie myśleć Levi? Pewnie stwierdził, że mu nie ufałam. Cholera, może powinnam mu wtedy powiedzieć, ale bałam się, że mnie odrzuci. Przynajmniej chce jeszcze ze mną rozmawiać. Nie wydaje się zły, jedynie mocno zdezorientowany, ale nic w tym dziwnego. Mam jeszcze szansę, żeby to naprawić.

Dojechałam do muru. Aura stanęła na tylnych kopytach i zarżała. Mocno przytrzymałam się za uzdę. Zwróciło to uwagę strażników na murze.

-Mam ważną wiadomość od generała Erwina! - krzyknęłam z całych sił, a mój głos rozniósł się echem po pustej okolicy. Sylwetka jakiegoś żołnierza wyłoniła się na szczycie muru. Mężczyzna podleciał do mnie i spojrzał przestraszony. Musieli już widzieć, że coś na horyzoncie się rusza. Coś dużego. Skinęłam mu głową. 

-Zabierz mnie na górę. - powiedziałam zimno, a żołnierz od razu mnie usłuchał. W kilka sekund znalazłam się na murze. Widziałam stąd całe miasto, spowite blaskiem księżyca. W niektórych oknach świeciły się światła, przypominając świetliki na polach. Jeśli czegoś szybko nie zrobimy, to tytan zmiecie to wszystko z powierzchni ziemi. Poczułam nieprzyjemny skurcz w żołądku. Coś jest nie tak. 

Odwróciłam się do żołnierza, który uważnie mi się przyglądał. Coś błysnęło, jakby światło odbiło się od broni. Ale to nie był żaden żandarm, ktoś nam się przyglądał. Musiał już polecieć na dół. Zacisnęłam szczękę. Szpieg. 

-Macie w zapasie jakiś sprzęt trójwymiarowy? - zapytałam, uważnie obserwując odcinek muru za żołnierzem. Czysto. 

-Zazwyczaj jeden trzymamy w zapasie, ale czemu miałbym ci go… - zanim zdążył dokończyć chwyciłam go za koszulę i pociągnęłam do siebie, na wysokość oczu. 

-Słuchaj, kurwa, nie mam teraz czasu na takie gadki. Jeśli mamy powstrzymać tego tytana, którego już pewnie zdążyliście zobaczyć na horyzoncie, to radzę ci wykonywać moje rozkazy. - wycedziłam przez zęby. Mam bardzo złe przeczucia. Jeśli teraz nie pójdę szybko za tamtym człowiekiem, może się to źle skończyć. Żołnierz skurczył się od mojego wzroku. Puściłam go. 

-Już idę, zaraz będę. - powiedział wystraszony i pobiegł szybko, znikając w ciemnościach. Pewnie trzymają sprzęt w skrzyniach, umieszczonych gdzieś dalej. Spojrzałam w dół na miasto. Musi być tam teraz gdzieś. Porusza się najprawdopodobniej też na sprzęcie więc będzie go łatwo znaleźć, zwłaszcza, że jest noc i nie ma tłumów. Kurwa mać, myślałam, że będę mogła pójść spać na chociaż dwie godziny. Nie spałam od trzech nocy. Ale nie mam wyboru. Muszę dorwać tego skurwysyna. Być może ktoś planuje nam przeszkodzić w zabiciu tytana. Tak czy siak to na pewno nic dobrego. 

Żołnierz wyłonił się z ciemności. Biegł ze sprzętem w moją stronę. Naprawdę postawili kogoś takiego na warcie? Kompletnie się nie nadaje, ale przynajmniej mnie słucha. 

Mężczyzna wreszcie dotarł do mnie spocony i wręczył mi rzeczy. Skinęłam mu głową w podziękowaniu i wepchnęłam mu kopertę, którą dostałam od Erwina. Zaczęłam szybko ubierać się w sprzęt trójwymiarowy. 

-Dostarcz to swojemu przełożonemu. Tytan idzie dokładnie w naszą stronę. Oddział Erwina zjawi się tutaj zapewne za około godzinę. Postawcie na nogi żołnierzy, ma być wszystko przygotowane na ich przyjazd. Zajmij się też moim koniem, który został na dole. - powiedziałam lodowato, poprawiając ostatnie zapięcia. 
-Przekaż też wysokiemu mężczyźnie w czarnym płaszczu, który będzie razem z resztą oddziału, że idę dorwać sukinsyna, który przed chwilą nas szpiegował. - dodałam, na co oczy mężczyzny rozszerzyły się w zdziwieniu. Nie mam więcej czasu na niego. 

Monotonia || Levi Ackerman x OC (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz