Cholerna środa tego dnia moja firma miała najwięcej zamówień. Środek tygodnia a my mamy zapieprz jak nie z tej ziemi. Jest godzina 15 a jeszcze nie jadłam śniadania bo niby kiedy? Gdy tylko weszłam do firmy Ally zbombardowała mnie nowymi klientami Mer poinformowała mnie że mamy poważne problemy z 2 klientami. Nie wiem co się działo z tym światem ale dzisiaj zdrowo przeginał, niby jestem szefem firmy w sumie to moja własność a zamiast leżeć i się wylegiwać to cały czas pracuje. Na filmach to lepiej wyglada jak ktoś ma własną firmę jest bogaty i robi co mu się tylko podoba niestety to nie film a prawdziwe życie i w ten oto sposób okazało się że to wcale nie jest takie proste prowadzić własną firmę. Westchnęłam na kolejne pukanie do drzwi bo znając życie któraś z dziewczyn chciała mnie poinformować o dodatkowej pracy lub że coś złego się stało. No nic będzie dobrze dlatego krzyknelam prosze i czekałam na kolejne jakże cudowne wieści. Ale ku mojemu zdziwieniu do gabinetu weszła Normani z wielką brązowa torbą jedzenia
-Nic dzisiaj nie jedliście więc stwierdziłam że tak nie może być i kupiłam wam i rzecz jasna sobie bardzo dobrą chińszczyznę laski będą za 5 minut więc posadź swój zgrabny tyłeczek i chodź jeść- mówiła to tak szybko że ja nie wiedziałam jak co i na co ja mam jej odpowiedzieć a tym bardziej zrobić.
Więc grzecznie usiadłam i pomogłam jej rozłożyć jedzenie a po chwili weszła Ally z Mer które żywo o czymś dyskutowały
-Prosze cię Lauren powiedz mi ze cowermana jeszcze nie ogarnełaś?- glos Ally był tak jakby przestraszony sama nie byłam w stanie ogarnąć jakie emocje teraz dziewczyna targały
- Robię teraz Zasore a potem miałam robić jego bo coś tam mi się w obliczeniach nie zgadzało i sobie go przełożyłam na później- patrzyłam na nią z niej aż powietrze zeszło nawet nie zauważyłam kiedy ona je wstrzymała
- No to już go nie ogarniaj idzie do działu freda tam jest coś zagmatwane i to z jego winy więc nie wiadomo czy nie zerwiemy z nim umowy w ogóle meksyk jakiś ale myślę że jak zjemy możemy ruszyć do domu bo jak dobrze widziałam papiery ty masz wszystko ogarnięte a mer musi tylko wysłać rozliczenie do Tiny i wsio- uśmiech jej był bezcenny a w szczególności że busie miała pełna jedzenia.
- to cieszy mnie że sobie wszystko wyjaśniliście a teraz proszę normalne tematy bo ja nic z tego nie zrozumiem a fajnie by było się przyłączyć a nie samoluby jedne- zaczęłam się śmiać i przytuliłam przyjaciółkę to zrozumiałe że ona nie wie o czym my rozmawiamy a dla nas już tematy firmy były na tyle na poziomie dziennym nie zwracaliśmy uwagi na to że ktoś może się czuć odrzucony przez nasza rozmowę
-perelko ty moja powiedz jak ci minął dzień, znalazłaś już jakąś pracę wiesz że zawsze…- no nie dała mi dokończyć zołza mała
- nie Laur ja chce sama pracować wystarczy mi że wasza 3 pracuje razem i gadacie od rzeczy poza tym znalazłam już fajna oferte i zaczynam od poniedziałku wyszczerzyla do nas swoje ząbki a my się tylko zaśmiałyśmy, miło było znowu ją mieć przy sobie
-to opowiadaj co będziesz robić jakie godziny jaka stawka , no i kiedy opijamy- cala mer ona zawsze myśli o piciu nawet jak śpi to o nim myśli.
-Będę referentem do spraw księgowości dosyć spokojna fuszka i bez stresu kasa ładna 2800 czyli na spokojnie dam radę utrzymać mieszkanie i weekendami z wami balować a kiedy opijamy ? No jak najszybciej myślę może w ten piątek jakaś impreza wiecie domówka może tey się zjawi z chrisem wesoło będzie -spojrzała na mnie ale ja siedziałam cicho
- Czyli już się pogodziłaś że lauren ma kontakt z rodzeństwem i rodzicami?-zapytała niepewnie Ally
-nie do końca. Do Tey już się przyzwyczaiłam jak się z nią pogodzić w miami a chris zawsze był starszy uważam że powinien bardziej wtedy myśleć ale było minęło. Faktem też było że byli dziećmi pod wpływem rodziców no jakoś umiem to przetrawić i ich obecność mi nie przeszkadza a nawet fajnie w sumie za dzieciaka bardzo lubiliśmy się bawić. A co do rodziców się nie wypowiem…- wiedziałam że jej to nie na rączkę ale widziałam że się stara wszystko zaakceptować. Po zjedzeniu poprosilam Mani o zostanie bo miałyśmy coś do obgadania.
- jesteś gotowa żeby tam pojechać z w tą niedziele?- nie chciałam jej do niczego zmuszać nasz układ mógł poczekać. I to nie ze względu na mnie bo ja nawet teraz mogę z camila pogadać tu tylko i wyłącznie chodziło o nia. Wiem jakie to jest trudne sama przechodziłam przez to i będę czekać tak długo aż powie że jest gotowa.
- daj mi jeszcze tydzień, zbiorę się w sobie jak już rozpoczne nowa prace i pocisniemy do nich - przytuliłam ją najmocniej jak potrafiłam
-poczekam tyle ile będzie ci trzeba- czułam jak po moich słowach dziewczyna się mocniej wtuliłam teraz jej będzie potrzeba dużo wsparcia
-chodź już dziewczyny pewnie w aucie czekają -pociągnęła mnie za rękę w stronę wyjścia. Cieszyłam się ze powoli zaczyna się wszystko układać i może nie wiedziałam jak to dalej będzie ale byłam dobrej myśli. W aucie panowała przyjemna cisza ale skończyła się gdy już zostałam w domu sam na sam z Ally. Dziewczyna przymierzała się dobre 10 minut żeby zacząć rozmowę aż w końcu jej się udało.
-Lauren…bo ja …no ten…cholera- dziewczyna podrapala się po karku i wzięła głęboki oddech
-Na spokojnie Ally przecież nie gryzę prawda?-zaśmiałam Się ale po minie dziewczyny widziałam że coś jest Nie tak.
-Z reguły nie gryziesz ale teraz może być inaczej- zaniepokoiło mnie to stwierdzenie teraz jakby wiedziała że zaraz mnie zdenerwuje.
- Ej mała nie ważne co jest grane mów prosto z mostu-westchnelam
-Lauren….bo ja rozmawialam z Camila- no i zaczynamy temat ktory nie koniecznie mi pasuje…
-Dobra mów o czym konkretnie- westchnęłam zrezygnowana jej owijaniem w bawełnę
-Camila ona… wiesz po tym co zrobiła, my oddaliliśmy się od siebie. Ja miałam jej za złe że się tak zachowała a ona nawet nie starała się w jakikolwiek tego zmienić. No i ostatnio stwierdziliśmy że nadrobimy stracony czas. Upiłyśmy się dość mocno. Wywiązała się rozmowa o tobie i Mer, później zachaczyłyśmy temat Lucy pytała się też jak wyglądają twoje uczucia…-słysząc to cala krew odpłynęła mi z twarzy a serce się zatrzymało
-Ally prosze nie powiedziałaś jej tego - ona jedynie uśmiechnęła się smutno
- Wiesz jaka jestem jak jestem pijana, to nie moja wina!! - no a co kurwa moja?
-Trzeba bylo tyle nie pic!
-Laur ona się wypytywała o Lucy Mer bo chce wiedzieć że ma u ciebie szanse. Ja jak jej opowiedzialam, postanowila walczyc. Ona chce to wszystko naprawic. Kocha ciebie!!
-Gówno kocha jakby kochała nic by nie odjebala. W ogóle kto was prosił o rozmowy na mój temat hm? -patrzyłam na niższą blondynkę z mordem w oczach
-Lauren ja cię tylko informuję że ona będzie chciała zrobić wszystko żeby cię odzyskać i to nie jako przyjaciółkę ale dziewczynę. zastanów się nad tym czego ty chcesz. zrobisz co zechcesz ja tylko cię informuje - nie lubiłam jak ktoś wchodził w butami w moje życie po chuj mu to bylo.
-Zajebiscie ale ja wiem czego chce tak jak wiedziałam to w dniu w którym wyjeżdżałam nie chciałam jej w moim życiu teraz w nim jest tylko i wyłącznie dlatego że jest wasza zajebana przyjaciółka!! - jak ally się nieznacznie uśmiecha
-Oczywiście i wcale ci na niej nie zależy, nie ślinisz się na jej widok, nie patrzysz na nią tymi maślanymi oczami co trzy lata temu? To widac Laur każdy z nas to widzi i wie ze waszej dwójce nie przeszło że ciągnie was do siebie. ty jesteś uparta ale ona wie ze chce do ciebie i zrobi wszystko by do tego dopiąć a ty ją kurwa kochasz i prędzej czy później jej ulegniesz!!- mówiła to z takim spokojem i pewnością że mnie zatkało. ona już dokładnie ułożyła sobie historię jak to będzie dalej wyglądało co za mała menda społeczna.
-Jasne - to jedyne co powiedziałam zanim zamknęłam się w pokoju z własnymi myślami. jak chce, niech sobie walczy. nikt nie powiedzial ze ja jej ulegnę bo tak nie będzie. spełnię to co zostało ugodę z Mani ale z Camila będziemy tylko przyjaciółmi ja już do tego dopne. przecież tak nie może być ja nie mogę być z nią. Zranila raz zrobi i drugi. A mani kazała mi tylko porozmawiać a nie od razu z nią być. Tylko dlaczego nagle w wszyscy chca mnie i ją swatać dobrze wiedza co było i jak mnie to zraniło. A mimo wszystko nie ustępują i robią wszystko abyśmy znowu były razem. Nie wiem co ona im na opowiadała ale mnie to nie przekona.
I z tymi myślami zasnęłam.
CZYTASZ
secret of the moon
RomanceCamila miala 17 lat, kiedy zmarla jej mama od tamtej pory nie umie sobie poradzic z żalem i złościa. Jej ojciec próbował wszystkich metod, ale nic nie pomagalo. Camila wszczynała bójki piła nadmiernie alkochol i przestawala chodzic do szkoły. Po 2 l...