Pov Lauren
Przygotowania do walki zajęły mi dobra godzinę. Czułam że mogę wygrać wszystko ale kiedy weszłam na ring i zobaczyłam moją rywalkę zamarłam. Już kiedyś z nią walczyłam i wylądowałam w szpitalu z połamanymi zebrami łukiem brwiowym i gdyby nie sędzia zabiła by mnie na ringu. Nie wiem do czego dąży Ash ale jej nie źle nakopie do dupy. Rozpoczęła się walka, nie dawałam rady unikać ciosów za szybka była dla mnie. Kurwa to była jedyna osoba z którą nie byłam w stanie wygrać .Starałam się ja uderzyć, ale tylko 2 razy mi się udało- kurwa na jej milion. Po kilku jej ciosach miałam już na pewno połamane jedno żebro. Co ta laska bierze że jest taka silna. Ash próbowała mnie instruować ale to wszystko na marne, ja ledwo stałam a jej prawie nic nie było. Dobra trzeba wziąć wszystko w swoje ręce. Zaczęłam od prawego sierpowego, potem unik, lewy sierpowy i od razu prawy trafiłam. W końcu zaczęłam trafiać ale ona mnie powaliła na deski nie dawałam rady, nie miałam już siły się przed nią bronić. Kiedy usłyszałam Normani proszącą abym wstała podniosłam się ale na walkę już nie miałam siły. Dawałam jej za wygrana, a ona okładała mnie na przemian pięściami. W pewnym momencie usłyszałam płacz i tak bardzo znany mi głos obróciłam się i zobaczyłam moja mała księżniczkę, która płakała. Przez to że się obróciłam moja przeciwniczka mnie znowu powaliła na deski, wiedziałam że mój maluszek teraz płacze, słyszałam to ale nie mogłam nic zrobić do puki nie usłyszałam tego obleśnego głosu.
-Uroczą masz tą swoja dziewczynkę, żałuję że w moim łóżku nigdy nie zagości -uśmiechnęła się obleśnie a ja wtedy nie wytrzymałam.
-Nie waż mi się nigdy o niej tak mówić-podniosłam się i zaczęłam ją okładać nawet nie wiem skąd dostałam tyle siły. Ale tym razem to ja miałam przewagę a ona nie dawała rady mi oddać. Sprzedawałam jej najmocniejsze ciosy aż padła a ja zaraz po niej. Obudziłam dopiero się w szpitalu obok najpiękniejszej dziewczyny jaką znałam. Siedziała i trzymała mnie za rękę.
-Witam, kto w końcu otworzył oczka-uśmiech Camili od razu polepszył mi dzień.
-Która godzina?-zapytałam bo na dworze było już ciemno.
-No jest już 3 nad ranem-spojrzała na zegarek w telefonie.
-To co ty tutaj jeszcze robisz ? A szkoła ? Ty w takim stanie chcesz dzisiaj iść do szkoły?- Zadałam jej w jednej chwili tyle pytań że sama siebie nie rozumiałam ale co poradzić ,martwiłam się o nią.
-Spokojnie dzisiaj nie idę, zajmę się tobą- uśmiechnęła się delikatnie w moja stronę.
A ja stwierdziłam ze namawianie ją teraz do tego aby wróciła do domu jest bez sensu dlatego przesunęłam się na łóżku i poklepałam miejsce obok siebie.
-Lauren geniuszu co ty teraz robisz?-zapytała się śmiejąc się pewnie z mojej miny.
-Nie gadaj tyle tylko się kładź ,dzisiaj czeka ciebie długa droga-zmarszczyła brwi jak by nie rozumiejąc mojej wypowiedzi.
- Dzisiaj wychodzę ze szpitala i jedziemy nad może zapomniałaś?- uśmiechnęła się do niej.
-No chyba nie? W takim stanie?! A ty chcesz jeszcze jechać? Nie ma mowy. Ja nie wiele myśląc chwyciłam ją za rękę i pociągnęłam w swoja stronę.
-Nie gadaj tylko się kładź, obiecałam to słowa dotrzymam po za tym skoro jestem w tak złym stanie to taki odpoczynek mi się przyda. Camilla już się poddała wtuliła się we mnie i bardzo szybko zasnęła. Rano zażądałam wypisu na własna odpowiedzialność oczywiście Camila na mnie nakrzyczała a Normani jedynie pokiwałam głową.
-dobra to ja jadę do domu ogarnąć się na wyjazd. A wy też dziewczyny o 16 wyjeżdżamy. Oznajmiłam i zaczęłam kierować się do wyjścia kiedy poczułam rękę na swoim ramieniu.
-Normani zajmie się dziewczynami, wczoraj nawet dogadała się z Dinah a ja ci pomogę, nie pozwolę ci się w takim stanie samej pakować. Prawda Normani?- Camilla niepewnie uśmiechnęła się do czarnoskórej a ta tylko skinęła głową na znak zgody.
-Przecież Mani może mi pomóc w końcu ze mną mieszka-powiedziałam lekko pretensjonalnym głosem sama w sumie nie wiedziałam czemu tak bardzo nie chciałam aby Camilla jechała ze mną.
-Normani musi załatwić parę spraw, powiedziała mi to jak ty się wykłócałaś o wypis. Bedzie miała blisko to zgarnie dziewczyny po drogę- Camilla mówiła to głosem nie znoszącym sprzeciwu dlatego jej się poddałam.
Wieczorem już jechałyśmy, na miejscu każda poszła się rozpakowywać, miałam w domku tylko 3 pokoje dlatego ja byłam z Normani , Camilla wybrała z Dinah i biedna Ally została sama. Chociaż z drugiej strony nawet fajnie mieć samej pokój, przynajmniej nikt nie narzeka. Tego dnia zrobiłyśmy zakupy i noc filmowa bo co innego można by było? Kolejne dwa dni minęły spokojnie. Pierwszego dnia cały czas na plaży, ja trochę popisałam piosenek i nawet narysowałam piękny krajobraz. Następnego dnia trochę pochodziłyśmy po sklepach, pozwiedzałyśmy co nieco. Każda w sumie bardziej się zapoznała. Ja nawet dobrze zaczęłam dogadywać się z Ally. Okazała się bardzo sympatyczna osobą i w dodatku taka kochana, za każdym razem kiedy widziała że mam problem z jakimś ruchem przez złamane żebro mi pomagała i dbała abym uważała. Na dobra sprawę niańczyła mnie tak jak Camilla która też bardzo uważała na mnie. Za to Mani i DJ zaczęły się świetnie dogadywać czasem nawet nie widziały świata poza sobą. Nawet zauważyłam że Normani zmieniła zdanie odnośnie Camilli i nawet ja polubiła. Cieszyłam się z takiego obrotu spraw. Może nasza piątka stworzy zgraną paczkę, kto wie? W kolejny dzień miałyśmy iść na imprezę ja lepiej się czułam wiec skoro każda tak bardzo chciała się zabawić to czemu nie? I chodź męczyło mnie złe przeczucie zgodziłam się .
CZYTASZ
secret of the moon
Roman d'amourCamila miala 17 lat, kiedy zmarla jej mama od tamtej pory nie umie sobie poradzic z żalem i złościa. Jej ojciec próbował wszystkich metod, ale nic nie pomagalo. Camila wszczynała bójki piła nadmiernie alkochol i przestawala chodzic do szkoły. Po 2 l...