Rozdział 26

210 9 0
                                    


Pov Lauren

Wpatrywałam się w dziewczynę siedzącą na przeciwko mnie z niedowierzaniem. Co ją nagle podkusiło na takie pytanie. Przyjechałam tu dla niej, a nie po to aby się tłumaczyć z takich rzeczy. Westchnęłam tylko odwróciłam wzrok w stronę okna za którym i tak nic ciekawego nie zobaczyłam bo była noc.

-Mer to nie jest takie łatwe jak się tobie wydaje-mój wzrok był utkwiony dalej w ciemne okno nie chciałam nawet spojrzeć na dziewczynę. Wiedziałam co zobaczy w moich oczach, a ja przecież nie pokazuje słabości.

-Stara to jest banalne!!!!- wręcz to wykrzyczała i zaczęła siadać mi na kolanach.

-Patrz, siadasz na niej tak jak ja teraz na tobie, chwytasz jej delikatną buźkę w swoje dłonie, patrzysz głęboko w oczy , mówisz jak bardzo ją kochasz i ją całujesz namiętnie. No ale tego to ja ci nie zademonstruje- brunetka ściągnęła ręce z mojej twarzy i zaczęła się śmiać na głos.

-Wiesz co? Głupia jesteś! - to było jedyne co mogłam powiedzieć, bo myśl o posmakowaniu pełnych ust Camili zaczęła odbierać mi mowę.

-Jestem, ale jestem też twoją przyjaciółką która widzi że marnujesz szanse na prawdziwe uczucie-wstała z moich kolan i usiadła obok.

-Wiesz tu nie ma szans na jakiekolwiek uczucie, bo ona jest do cholery hetero- z całych sił próbowałam nie pokazywać, że mnie to boli.

-Ona się stara być hetero, a to jest duża różnica i jeśli tego nie widzisz to naprawdę musisz być hujowym psychologiem-poczułam rękę dziewczyny na plecach.

-Jestem jednym z najlepszych dlatego mam prywatne biuro- spojrzałam na nią mrużąc oczy.

-A co do Camili, na tamtej imprezie wyraźnie pokazała że woli facetów. Zlała mnie!!! Czujesz wolała jego, dlatego nie i koniec kropka. Camila nigdy nie dowie się o moich uczuciach- wstałam kierując się do sypialni kiedy dziewczyna złapała mnie za rękę.

-Dobrze to zawrzyjmy układ!!!-spojrzałam jej w oczy w których widziałam nadzieje.

-Dobra na czym on ma polegać?-wiedziałam że dziewczyna nie odpuści.

-Wezmę urlop na tydzień i wrócę z tobą do domu. Zobaczysz jak Camila będzie o mnie zazdrosna. Chociaż pomimo spania z tobą i przytulania nie zrobię nic innego. Ty musisz tylko patrzeć na każdą reakcje Camili kiedy będę w pobliżu ciebie. Jeżeli udowodnię że jest zazdrosna, jak tylko wyjadę masz jej powiedzieć o swoich uczuciach, jeżeli nic nie zauważymy już więcej nie poruszę tego tematu- dziewczyna była tak pewna wypowiadając każde słowo że gdybym nie znała Camili uwierzyłabym.

-Okej a teraz idę spać, bo mam już dość- uśmiechnęłam się delikatnie do dziewczyny i poszłam do pokoju.

Co mi odbiło aby się w to bawić. Pociesza mnie tylko myśl, że i tak nic z tego nie wyjdzie, a ja na spokojnie będę mogła żyć dalej. Uwielbiam Mer, naprawdę tylko ona czasem za bardzo buja w obłokach i myśli, że każdego spotka prawdziwa miłość. Na moje nieszczęście w ten piękny obrazek wlepiła mnie i Camile. Nie powiem była bym cholernie szczęśliwa gdybym tylko mogła powiedzieć, że Camila jest moja. Niestety nie mogę i nie będę mogła, a pozytywne myślenie jak Mer tylko mnie mocniej zaboli jak mnie odżuci dziewczyna. Jak zwykle myśląc o pięknej brązowookiej zasnęłam. Następnego dnia kiedy wstałam i pokierowałam się do kuchni ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam Meredith wesolutką jak nigdy. Byłam w takim szoku, że po tej zapłakanej, zranionej dziewczynie z wczoraj nie zostało nawet ziarnko, że stałam wpatrując się w nią dobre 10 minut. Albo nad wyraz szybko jej wszystkie smutki przechodzą, albo tak bardzo cieszy się na „ zeswatanie mnie z Camila".

-Hej, co ci tak humorek dopisuje?-zapytałam się siadając do stołu.

-Bo wygram nasz układ a twój dzwoniący telefon od rana mnie tylko w tym utwierdza- zaczęła się śmiać na cały głos.

Kiedy spojrzałam na wyświetlacz telefonu moim oczom ukazały się 14 nieodebranych połączeń od Camili i 6 sms'ów. Co ja nagle tak napadło, aż tak źle randka poszła? Nie wiele dalej myśląc zaczęłam przeglądać sms'y.

Cami <3 :

Hej, wszystko w porządku?

Czemu zniknęłaś?

Halo Lo?!?!?!

Martwię się, nie dajesz znaku życia....

Boże kobieto zlituj się.

Kurwa odbierz ten pierdolony telefon!!!!

To urocze, że się tak martwiła. Tylko ta ostatnia wiadomość pokazała mi jak dziewczyna teraz zła musi być na mnie, że nie daje znaku życia. Szybko wybrałam numer dziewczyny i po zaledwie 2 sygnałach usłyszałam krzyk że słuchawki.

-Lauren jak przyjedziesz nakopie ci tak, że imienia i nazwiska zapomnisz. Jak kurwa można nie odbierać tyle razy. Gdzieś ty miała telefon hm?! Boże dziewczyno ja od 2 godzin od zmysłów odchodzę. O której dzisiaj będziesz?-zapytała już o wiele spokojniej niż z początku.

-Czekaj- odwróciłam się do Mer która napisała mi na kartce że o 13 wyjeżdżamy. Czyli za 2 godziny. Ewidentnie Camila tak krzyczała prze telefon, że Meredith wszystko słyszy.

-Za 2 godziny wyruszamy, wiec do godziny 16 powinnyśmy być na miejscu.-przez chwile była cisza w słuchawce.

-My?-dziewczyna z drugiej strony miała bardzo z szokowany głos. Już sobie wyobrażam jak podnosi brwi z niezrozumieniem.

-Mer do nas przyjeżdża i w sumie to u niej teraz jestem. Camila ja naprawdę przepraszam za nie odbieranie telefonu, ale wczoraj dosyć późno się położyłyśmy i dopiero co wstałam. Na dodatek telefon był w kuchni i jeszcze wyciszony. Ja naprawdę ciebie przepraszam.- po za kończonej wypowiedzi zobaczyłam jak brunetka rysuje na kartce serce podpisując je Camren i pisząc, że jestem kapciem. Ugh jak zwykle musi wtrącić swoje 2 grosze.

-Okej, będę czekać. Pa już nie przeszkadzam- za nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć dziewczyna się rozłączyła. Może Meredith ma racje co do Camili? Nieeeee to nie możliwe.

Resztę czasu zaczęłyśmy się przygotowywać do podróży. Posprzątałyśmy po wczorajszym oraz ja przygotowałam obiad a dziewczyna pakowała się na tydzień. Po zjedzonym posiłku udałyśmy się w drogę. Nie spodziewałam się, że będzie mi się tak dobrze jechało z dziewczyna która śpiewała na głos piosenki z radia i co chwile szturchała mnie abym i ja się dołączyła. kiedy stanęłyśmy pod blokiem wzięłam głęboki wdech i bagaż dziewczyny po czym skierowałyśmy się w stronę mieszkania. Kiedy tylko przekroczyłam próg na szyje rzuciła mi się moja brązowooka i wtuliła się szepcząc ciche tęskniłam. Do Meredith powiedziała tylko hej i zaciągnęła mnie do salonu żeby tylko w momencie gdy usiądę móc się we mnie wtulić. 

secret of the moonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz