20 maja 2019 roku, San Francisco
Jayden
— Jayden, słyszysz mnie? — usłyszałem głos dochodzący jakby zza mgły.
Staram się otworzyć oczy, ale powieki wydają się ważyć tonę. Po kilku próbach w końcu mi się udaje. Nade mną pochyla się jakaś postać, ale obraz jest wciąż zamglony, nie rozpoznaję, kto to.
Próbuję zorientować się, co się dzieje, zastanawiam się, jak długo spałem. Musiałem być naprawdę wykończony po locie, skoro aż tak ciężko mi się obudzić. Nagle przypominam sobie, że byłem w pokoju z Grace, tuż po naszym spacerze po Paryżu.
— Grace? — próbuję powiedzieć, ale z moich ust wydobywa się jedynie niezrozumiały bełkot.
— Proszę zanotować: wybudzenie ze śpiączki farmakologicznej o godzinie dziesiątej — mówi głos w tle.
Śpiączki? Co się stało?!
— Gdzie Grace? — pytam bardziej wyraźnie, choć głos wciąż brzmi obco, jakby nie należał do mnie.
Nagle ktoś świeci mi latarką prosto w oczy, co sprawia, że momentalnie zamykam powieki. Gdy wreszcie źródło światła znika, widzę wyraźnie lekarza w białym kitlu, który stoi obok mojego łóżka.
— Pana żona niedługo przyjedzie — oznajmia spokojnym tonem, wpisując coś do karty. — Co pan pamięta z wypadku?
Żona? Jak to żona? Ile czasu minęło?
— Przecież dopiero co poznałem Grace! — wykrztuszam, a w moim głosie słychać panikę.
— Spokojnie, panie Nash, mamy rok 2019 — wyjaśnia lekarz.
Jego słowa działają na mnie jak wyzwalacz. W mojej głowie nagle odblokowują się obrazy, wspomnienia z Grace przepływają przez świadomość jak film. Ale równie szybko znikają, ustępując miejsca zupełnie innym dźwiękom. Krzyki. Ból. Jęki.
Zaczynam oddychać coraz szybciej, czuję, jak ogarnia mnie panika. Lekarz każe pielęgniarce podać mi coś na uspokojenie. Po chwili znów odpływam.
·⁀ ༄.°✈ ₊⭒˚。⋆
Kiedy się budzę, pielęgniarka informuje mnie, że niedługo przyjedzie moja rodzina. Każdy najmniejszy ruch powoduje przeszywający ból, a gdy patrzę na swoje ciało, z trudem powstrzymuję przerażenie. To, co widzę, jest dowodem, że przeżyłem coś strasznego, choć mój umysł jakby odmawia dostępu do pełnych wspomnień.
Rozmawiałem krótko z psychologiem. Wyjaśnił mi w skrócie, co wydarzyło się tamtego dnia, ale nie potrafię sobie niczego przypomnieć poza krzykami, które zdają się być niekończącym się echem.
Łóżko, na którym leżę, zostało ustawione w pozycji półsiedzącej, dzięki czemu mogę się rozejrzeć. Właśnie wtedy zauważam ruch przy drzwiach. Grace i Lucas wchodzą do sali.
Widok ich obojga to ogromna ulga. W jednej chwili moje serce przepełnia wdzięczność, że są cali i zdrowi. Próbuję podnieść się, by ich przywitać, ale ból przypomina mi o moim stanie.
— Leżeć! — gani mnie pielęgniarka, która najwyraźniej ma na mnie oko.
Lucas wyrywa rękę z jej uścisku i biegnie wprost do mojego łóżka. Wdrapuje się na nie i przytula mnie z całych sił. Resztkami energii obejmuję go wolną od kabli ręką. Pozwalam sobie na chwilę słabości — przed nimi nie muszę niczego udawać. Łzy same zaczynają płynąć po moich policzkach. Widzę, że Grace również płacze.
— Grace — mówię ochrypniętym głosem.
Bez chwili wahania podchodzi do mnie z drugiej strony łóżka. Patrzy na mnie, a ja mam ochotę wytrzeć łzy z jej policzków i powiedzieć, że już wszystko będzie dobrze.
Powoli przeczesuje dłonią moje włosy, a ten drobny gest przynosi mi niespodziewane ukojenie. Czuję, że znów jest przy mnie. Lucas siada obok, dając nam chwilę na powitanie.
Grace uważnie studiuje moją twarz, jakby wciąż nie mogła uwierzyć, że tu jestem. Patrzę w jej piękne oczy i odnajduję w nich coś, co zawsze mnie uspokajało — miłość i nadzieję.
Nachyla się i delikatnie całuje moje popękane wargi.
— Wszystkiego najlepszego w dniu rocznicy, kochanie — mówi drżącym głosem.
A ja w duchu dziękuję komuś tam na górze, że ta kobieta pojawiła się w moim życiu.
·⁀ ༄.°✈ ₊⭒˚。⋆
Naprawdę nie musicie się bać, możecie komentować :D
CZYTASZ
Trajektoria Lotu [Kontrasty #1][Zakończona]
RomanceDylogia Kontrasty #1 To historia Grace - samotnej matki, która prowadzi cukiernię na obrzeżach San Francisco, i Jaydena - pilota linii lotniczych szukającego szczęścia. Ich pierwsze spotkanie ma miejsce w samolocie, gdy mężczyzna przybywa z pomocą n...