22 maja 2019 roku, San Francisco
Grace
Dziś Lucas poszedł pierwszy raz do szkoły od pamiętnego wydarzenia, i była to jego decyzja. Ja najchętniej zostawiłabym go w domu do końca roku szkolnego, ponieważ wciąż obawiam się, że sytuacja mogłaby się powtórzyć.
Mój syn jednak jest wyjątkowo dojrzały jak na swój wiek. Swoją decyzję uzasadnił tym, że nie chce się ukrywać, tylko stawić czoła problemom. Powiedziałam mu, aby nie wspominał o przezwisku podczas rozmowy ze szkolną psycholog. Dziś ma z nią omówić powrót do szkoły.
— Grace, poczekaj! — krzyknęła moja mama.
Właśnie otwierałam drzwi, by wyjść z domu i pojechać do szpitala. Postawiłam małą podróżną torbę z rzeczami Jaydena na podłodze, czekając na nią. Po chwili wbiegła do pomieszczenia z papierową torbą sporych rozmiarów i podała mi ją.
— Zabierz mu obiad. W szpitalu tak słabo karmią — powiedziała z przejęciem. — Zrobiłam pulpeciki, szybko postawią go na nogi.
Minęły zaledwie dwa dni od wybudzenia mojego męża ze śpiączki, a cała nasza rodzina już oszalała z radości i troski. Moi rodzice oznajmili, że pomogą przystosować dom do jego potrzeb, choć nawet nie wiadomo, kiedy go wypuszczą ze szpitala. Tymczasem Jayden zaczął mówić o przeprowadzce do San Francisco.
Rozumiem, że wszyscy są przejęci, ale uważam, że powinniśmy najpierw cieszyć się jego powrotem i dać sobie chwilę wytchnienia, zanim zaczniemy się martwić o przyszłość.
— Mamo, on na razie jeszcze nie może jeść takich rzeczy — zwróciłam uwagę.
Na jej twarzy pojawiła się konsternacja, która szybko ustąpiła miejsca stanowczości.
— To ty zjesz za niego — odpowiedziała i zaniosła pakunek do mojego samochodu. W tym czasie zapakowałam torbę do bagażnika. Gdy wyciągałam kluczyki, zerknęłam na schody, by przypomnieć jej o Lucasie, ale uprzedziła mnie:
— Tak, odbiorę go ze szkoły, nakarmię i wam dostarczę — wyliczyła, machając przy tym ścierką. — Jedź już, bo nie da się z tobą wytrzymać z tym przypominaniem. Jeszcze sklerozy nie mam.
·⁀ ༄.°✈ ₊⭒˚。⋆
Gdy weszłam do sali, Jayden spał, a jego klatka piersiowa unosiła się równomiernie. Postawiłam wszystkie rzeczy przy szafce nocnej i usiadłam na krześle, przypatrując mu się z niedowierzaniem. Wciąż trudno mi uwierzyć, że mogę znów z nim rozmawiać.
Nagle jego ciałem wstrząsnęły spazmy, a z ust wyrwał się szloch. Zerwałam się na równe nogi i nachyliłam nad nim, by potrząsnąć jego ramionami. Przerażona, nie wiedziałam, co robić. Po chwili zaczął się budzić. Wzięłam go w objęcia.
— Grace... — wyszeptał roztrzęsionym głosem.
— Jestem tutaj, kochanie — odpowiedziałam, przysiadając na krawędzi łóżka. Uspokajającymi ruchami głaskałam jego plecy, wilgotne od potu. Powoli pomogłam mu się położyć. Spojrzał na mnie, a jego oczy pełne były strachu, co złamało moje serce.
— Panuje ciemność, a ja tylko ich słyszę — wyznał.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Że wszystko będzie dobrze i niedługo wrócimy do domu? Byłoby to kłamstwo. Katastrofa odcisnęła na nas piętno, którego już nigdy się nie pozbędziemy.
Lekarze mówią, że Jayden może cierpieć na zespół stresu pourazowego. Zazwyczaj kojarzymy to z żołnierzami wracającymi z wojny, ale może dotknąć każdego, kto przeżył traumatyczne wydarzenie.
— Razem damy radę — powiedziałam, stykając się z nim czołem. Następnie uniosłam jego rękę i pocałowałam małą rankę.
— Teraz zajmę twoje myśli czymś innym — powiedziałam, wyciągając z torby potrzebne rzeczy. — Czas pozbyć się yeti.
Kącik jego ust drgnął w uśmiechu. Rozłożyłam ręcznik na jego klatce piersiowej, by uniknąć zabrudzenia, i przygotowałam akcesoria do golenia. Gdy wróciłam z łazienki z wodą, zaczęłam delikatnie przemywać jego twarz.
— Dam radę, tylko potrzymaj mi lusterko — powiedział, choć wiedziałam, że to niemożliwe. Był uparty i chciał radzić sobie sam, jak zawsze.
— Przysięgałam ci w chorobie i zdrowiu — przypomniałam, unosząc naszyjnik z naszymi obrączkami. — I zamierzam dotrzymać słowa.
Jego oczy zaszkliły się, więc usiadłam obok niego, łagodząc napięcie.
— Jestem teraz kompletnie bezużyteczny — wyznał z goryczą. — Co ze mnie za mąż...
— Nawet tak nie mów, Jayden! — wykrzyknęłam, wstając gwałtownie. Po chwili opanowałam się i dodałam spokojniej: — Od dnia katastrofy byłam przy tobie w każdej chwili, modląc się o twoje wybudzenie. Niezależnie od tego, czy wrócisz do pełni sił, zawsze będziesz najlepszym mężem i ojcem na świecie.
Podchodząc bliżej, pozwoliłam, by pocałował moją dłoń. To delikatne, intymne gesty zawsze miały dla nas szczególne znaczenie. "Kocham cię", "Przepraszam", "Brakowało mi ciebie" — jeden pocałunek mówił więcej niż tysiąc słów.
·⁀ ༄.°✈ ₊⭒˚。⋆
CZYTASZ
Trajektoria Lotu [Kontrasty #1][Zakończona]
RomanceDylogia Kontrasty #1 To historia Grace - samotnej matki, która prowadzi cukiernię na obrzeżach San Francisco, i Jaydena - pilota linii lotniczych szukającego szczęścia. Ich pierwsze spotkanie ma miejsce w samolocie, gdy mężczyzna przybywa z pomocą n...