ᯓ pov. George ᯓ
-HOLA KARL ME ALEGRO DE VERTE!*- bardzo dobrze znany każdemu meksykanin przytulił Karla a wyższy odwzajemnił przytulasa.
Zbiegłem na dół wypraszając ich obu na dwór.
-Co ON tu kurwa robi?-spojrzałem na Karla morderczym wzrokiem.
-CÁLMATE! JESTEM TU TYLKO GOŚCIEM, NICZEGO ZŁEGO NIE MAM W ZAMIARZE ZROBIĆ.
Kurwa przecież jak on zobaczy się z Wilburem to się pożrą.
-Nadal jesteście skłóceni?-spytał wyższy. (Karl)
-Nie. Po prostu działa mi na nerwy a Clay.. Tak Clay wydłubie ci oczy jeśli cię zobaczy.-zwróciłem się do gościa specjalnego.
-Przemyć mnie jakoś do studio, tak żeby nikt nie zobaczył.
-Nie sądzisz że Clay powinien wiedzieć, George?-Karl spojrzał na mnie.
Napisałem wiadomość do mojego narzeczonego.
Ale to śmiesznie brzmi..
Narzeczony.
"quackity jedt z nami na dole skarbie blagam nie wkurwiaj sue oki. trzymaj wilbura z dala od dworu, schodów, korytarza i studio dzueki tez cie kocham ❤❤"
Odczytał natychmiastowo.
I odpisał.
"zaczynam żałować podjęcia ścieżki którą podążam w życiu."
-Dobra załatwione. Teraz aby się tam wślizgnąć.
-Czegoś nie rozumiem. Najpierw mówisz że Dream wydłubie mi oczy, potem że powinien wiedzieć że tu jestem a potem tak jak gdyby nigdy nic pozwala mi tu zostać?
-Tak dokładnie..tak. CHODŹ JUŻ.-Karl pociągnął go do studio.
Will'a i Clay'a nie było w salonie.
Prawdopodobnie pokazywał mu inne części domu.
Wyszedłem na taras i zastałem tam Clay'a rozmawiającego z wyższym brunetem.
-Nie gadaj...-zdziwił się blondyn i spojrzał na drugiego.
-Ehe. Nie wie. Cicho.-Wilbur uciszał mojego narzeczonego.
-O czym wy gadacie kto o czym nie wie.
-Mój ojciec o moim istnieniu.
-Oh.. o tym akurat wiedziałem.
-Taa..-blondyn zerknął na Wilbur'a.
-A tak na serio? To ja o czym nie wiem?-stanąłem przed nimi.
-No powiedz mu, nic się nie stanie przecież.-blondyn uderzył Wilbura.
-Kiedyś byłem w tobie szaleńczo zakochany, później zrozumiałem że twoje miejsce jest przy Clay'u. Więc pomogłem ci się z nim zapoznać. Nic specjalnego.
- Will. Gdyby nie Clay to myślę że bylibyśmy parą.
-Zabrzmiało jakbyś chciał z nim być a mnie wypierdolić ze swojego życia.-prychnął blondyn.
-Ale ty jesteś głupi. Nigdy w życiu cię nie wymienię idioto. Wilbur po prostu też dla mnie wiele znaczył. Pomógł mi w tym, czym ty kiedyś nie mogłeś. Ale to ty jesteś moim narzeczonym kołku.
-Dobra, chodźmy się czegoś napić bo sucho mi w gardle.
-WILBUR. ŻADNEGO CHLANIA.-uniosłem się.
-O herbatę mi chodzi.
-Dobra. Mniejsza.-poszliśmy wszyscy do kuchni.
Clay wstawił wodę a ja zawolałem Nick'a i Karla.
CZYTASZ
✔️ four problems (and you) // dnf (POPRAWIONE)
FanfictionMiłość. Szaleństwo. Choroba. Problem. On. Zawiera: এ Przesłodzone sceny এ DNF এ Chore akcje এ Narkotyki এ Bezsensowne wątki এ Brak logiki jak zawsze 6 w #mcyt 22.10.22 4 w #dreamnotfound 03.05.23