↝〖 twenty-second〗↜

186 9 87
                                    

ᯓ pov. George ᯓ

-HOLA KARL ME ALEGRO DE VERTE!*- bardzo dobrze znany każdemu meksykanin przytulił Karla a wyższy odwzajemnił przytulasa.

Zbiegłem na dół wypraszając ich obu na dwór.

-Co ON tu kurwa robi?-spojrzałem na Karla morderczym wzrokiem.

-CÁLMATE! JESTEM TU TYLKO GOŚCIEM, NICZEGO ZŁEGO NIE MAM W ZAMIARZE ZROBIĆ.

Kurwa przecież jak on zobaczy się z Wilburem to się pożrą.

-Nadal jesteście skłóceni?-spytał wyższy. (Karl)

-Nie. Po prostu działa mi na nerwy a Clay.. Tak Clay wydłubie ci oczy jeśli cię zobaczy.-zwróciłem się do gościa specjalnego.

-Przemyć mnie jakoś do studio, tak żeby nikt nie zobaczył.

-Nie sądzisz że Clay powinien wiedzieć, George?-Karl spojrzał na mnie.

Napisałem wiadomość do mojego narzeczonego.

Ale to śmiesznie brzmi..

Narzeczony.

"quackity jedt z nami na dole skarbie blagam nie wkurwiaj sue oki. trzymaj wilbura z dala od dworu, schodów, korytarza i studio dzueki tez cie kocham ❤❤"

Odczytał natychmiastowo.

I odpisał.

"zaczynam żałować podjęcia ścieżki którą podążam w życiu."

-Dobra załatwione. Teraz aby się tam wślizgnąć.

-Czegoś nie rozumiem. Najpierw mówisz że Dream wydłubie mi oczy, potem że powinien wiedzieć że tu jestem a potem tak jak gdyby nigdy nic pozwala mi tu zostać?

-Tak dokładnie..tak. CHODŹ JUŻ.-Karl pociągnął go do studio.

Will'a i Clay'a nie było w salonie.

Prawdopodobnie pokazywał mu inne części domu.

Wyszedłem na taras i zastałem tam Clay'a rozmawiającego z wyższym brunetem.

-Nie gadaj...-zdziwił się blondyn i spojrzał na drugiego.

-Ehe. Nie wie. Cicho.-Wilbur uciszał mojego narzeczonego.

-O czym wy gadacie kto o czym nie wie.

-Mój ojciec o moim istnieniu.

-Oh.. o tym akurat wiedziałem.

-Taa..-blondyn zerknął na Wilbur'a.

-A tak na serio? To ja o czym nie wiem?-stanąłem przed nimi.

-No powiedz mu, nic się nie stanie przecież.-blondyn uderzył Wilbura.

-Kiedyś byłem w tobie szaleńczo zakochany, później zrozumiałem że twoje miejsce jest przy Clay'u. Więc pomogłem ci się z nim zapoznać. Nic specjalnego.

- Will. Gdyby nie Clay to myślę że bylibyśmy parą.

-Zabrzmiało jakbyś chciał z nim być a mnie wypierdolić ze swojego życia.-prychnął blondyn.

-Ale ty jesteś głupi. Nigdy w życiu cię nie wymienię idioto. Wilbur po prostu też dla mnie wiele znaczył. Pomógł mi w tym, czym ty kiedyś nie mogłeś. Ale to ty jesteś moim narzeczonym kołku.

-Dobra, chodźmy się czegoś napić bo sucho mi w gardle.

-WILBUR. ŻADNEGO CHLANIA.-uniosłem się.

-O herbatę mi chodzi.

-Dobra. Mniejsza.-poszliśmy wszyscy do kuchni.

Clay wstawił wodę a ja zawolałem Nick'a i Karla.

✔️ four problems (and you) // dnf (POPRAWIONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz