✔️ four problems (and you) // dnf (POPRAWIONE)

↝〖 first 〗↜

ᯓ pov. George ᯓ

Zrobiłem to.

Powiedziałem mu.

Patrzył na mnie.

Obojętnie.

Odwróciłem wzrok od blondyna.

-Zacznij brać tabletki na problemy. Podobno wszystko zniknie w parę dni.-fuknął.

Nie odezwałem się bo wiedziałem że naśmiewa się ze mnie.

Właśnie zwierzyłem się mu ze wszystkiego co mi leżało na sercu.

Nie, nie wszystkiego.

Ja zacznę może od początku.

Zakochałem się w nim.

Niby uroczo.

Dla mnie to katorga.

Jesteśmy na etapie relacji między znajomymi ze szkoły a parą.

Nawet nie wiem czy się ze mnie nie nabija.

Bo widziałem go parę razy całującego się z innymi ludźmi.

I chyba ma dziewczynę.

Nic nie wie o moich uczuciach.

Po prostu się wygłupiamy.

Tak niech pozostanie.

No ale miłość to nie jedyny mój problem.

Jest tego jeszcze trochę.

Wracając.

-Dobra. Nie, dzięki Clay. Będę już leciał.-starałem się nie zdenerwować.

-Jak chcesz. Nie odprowadzam cię dziś. Spierdalaj.-prychnął a ja nie wyczulem sarkazmu.

Wstałem z trawy wdychając.

Chłopak patrzył na mnie jakbym był mu coś winien.

-Przestań.-mruknąłem, odwróciłem wzrok i udałem się w stronę domu.

Pf domu.

Tego domem nazwać się nie dało.

Patola na kółkach.

Cud że jeszcze nie dostałem żadnej kurwicy.

Wszedłem do mieszkania.

Było na piątym piętrze, zostało po ojcu.

Przywitał mnie smród papierosów.

Przyzwyczaiłem się.

Wbiegłem do swojego pokoju najciszej jak tylko się dało.

W końcu jakby matka usłyszała że wracam tak późno to matka chyba by mnie na kluski śląskie przerobiła.

Od razu wyszedłem na balkon.

Wypatrywałem blondyna.

Ma przystanek obok mojego domu.

Stałem.

I stałem.

Nie pojawił się tak jak zazwyczaj.

Stałem i patrzyłem w dół przez około godzinę.

Ani śladu po nim.

Trochę w sumie się martwiłem ale przecież to Clay.

Prawdopodobnie już leży gdzieś na jakiejś imprezie najebany.

Chociaż nawet nie wiem czy pije.

Nie jest typowym patusem ale ma swoje za uszami.

Napisać do niego?