***Święta są naprawdę moim ulubionym świętem ale to sylwester zawsze najlepiej zapamiętuje.
Poczynając od tego jak na jednym sylwestrze na studiach tak zaszalałam, że poznałam jakiegoś policjanta i proponował mi randkę, na którą się zgodziłam po pijaku, a jak na drugi dzień po mnie podjechał to udawałam, że go nie znam.
Miałam ciekawe sytuacje z mężczyznami.
Lucy postanowiła, że skoro z Nathanem już tyle zaszło to czas najwyższy się poznać z nim bliżej i sylwestra spędzamy razem. Czyli ja, Nathan, Nicholas, Michael, Megan i Lucy. Oczywiście nawet moja krótka dyskusja nie wniosła nic, bo Lucy osobiście z własnego telefonu znalazła w Internecie numer do Nathana i go zaprosiła.
Ale po kolei.
Od Nathana wróciłam pod wieczór i już wtedy przy drzwiach czekała na mnie Lucy. Stała z kakaem w ręku, a w drugiej ręce miała talerz z tostami.
Wiedziałam, że tamta noc będzie nieprzespana.
Opowiedziałam wszystko Lucy od początku do aktualnej chwili, a ta na każdy najmniejszy szczegół zaczynała piszczeć, od czego na dłuższą metę bolała mnie głowa.
Miałyśmy wtedy szczęście, że mieszkamy same, bo piski Lucy mogłyby obudzić wszystkich. Nawet człowieka w śpiączce.
Po tamtej nocy - w której zwierzyłam się ze wszystkiego Lucy - z Nathanem widziałam się tylko raz. Cały czas musiał gdzieś jechać i coś załatwiać, a mi pozwolił - a raczej kazał - siedzieć w domu i nie ruszać się do pracy. Oczywiście skorzystałam z tej oferty i zrobiłam wielki porządek w całym mieszkaniu, pomogłam Lucy z umową, którą podpisywała by stworzyć własną markę i odpoczęłam - przede wszystkim.
Teraz szykowałam sałatkę na wieczór sylwestrowy, a Lucy kroiła swojego wybornego fileta na stosie sałat, którego swoją drogą miałam już po dziurki w nosie.
Robiła go za często i za dużo.
Do mieszkania właśnie zadzwonił dzwonek.
— Otworzę — odparłam i ruszyłam prosto do drzwi, po drodze wycierając ręce w ręcznik.
— Britney! — wrzasnęła piskliwym głosem Megan, rzucając mi się na szyję.
Z nią też się dawno nie widziałam, bo aż od powrotu do Kalifornii ale nie spodziewałam się, że tak entuzjastycznie się ze mną przywita.
— Cześć — wychrypiał Michael, odwieszając swoją kurtkę na wieszak przy drzwiach.
Gdy Megan się ode mnie oderwała, a Michael usiadł na kanapie obok Nicholasa wróciłam do kuchni ale nie na długo, bo drzwi znów zadzwoniły.
Szlak.
Teraz mogło wydarzyć się wszystko.
Ruszyłam do drzwi, poprawiając po drodze swoją białą koronkową, dopasowaną bluzkę i uchyliłam drzwi, a przed moimi oczami ukazał się Nathan.
Ubrany w czarną polówkę, tego samego koloru proste spodnie i narzuconą na to czarną dżinsową kurtkę z futrzanym kołnierzykiem wyglądał obłędnie.
CZYTASZ
The Lawyer #1
Romancepierwsza część serii „law and business" Igrała ogniem z samym diabłem, choć pokryta była benzyną. - Panno Mitchell.... - Kiedy skończysz mówić do mnie po nazwisku? - Kiedy będzie ono brzmiało Wilson. I wtedy wiedziałam, że dotarłam do piekła. Al...