***Słowa Nathana mnie kompletnie zaskoczyły.
Po moim ciele przebiegł przyjemny dreszcz, a na twarz wpełznął rumieniec.
Co on ze mną robi!
Nathan popatrzył na mnie w lustrze i wydał z siebie cichy pomruk, po czym wrócił do siedzenia na kanapie.
Gdy zdjął rękę z mojego biodra, poczułam jakby zabrał ze sobą jakąś cząstkę mnie i wtedy wiedziałam, że to co się dzieje między nami, nie zmierza w dobrą stronę.
Absolutnie.
Nie skomentowałam niczego co powiedział i po prostu z sukienką ruszyłam do kasy ale nie miałam opcji zapłacić, bo gdy pani za ladą zeskanowała sukienkę to karta kredytowa mężczyzny była przyłożona już do czytnika.
Wzruszyłam więc ramionami i zabrałam torbę z sukienką w swoje ręce. Ruszyłam dumnym krokiem w stronę samochodu, z uśmiechem na twarzy i śliczną sukienką, która przez ten tydzień przejdzie jeszcze metamorfozę.
— Zarozumiała — parsknął Nathan, otwierając drzwi samochodu.
Posłałam mu wredny uśmiech, marszcząc przy tym kpiąco swoje błękitne oczy. Mężczyzna prychnął i włożył kluczyki do stacyjki samochodu.
— Bankiet jest w Las Vegas. Wyjedziemy w piątek od rana, a wrócimy może w niedziele, albo poniedziałek. Wtedy kiedy będą rozjeżdżać się inni prezesi — oznajmił Nathan, wjeżdżając w jedną z ulic Kalifornii.
Skinęłam głową i czułam jak delikatny uśmiech wkrada się na moje usta.
Cieszyłam się, że jest to w Las Vegas, bo pomimo iż urodziłam się w Ameryce i mieszkam tu dwadzieścia pięć lat to nigdy nie było mi dane odwiedzić Las Vegas.
Niecałe pół godziny później, znaleźliśmy się pod moją kamienicą.
— Do zobaczenia, Mitchell — powiedział ochrypłym głosem Nathan, przeczesując swoimi długimi palcami swoje niemal czarne włosy.
Kiwnęłam głową, przewracając oczami i wyszłam z samochodu z uśmiechem na twarzy. Wiedziałam, że moje szybsze bicie serca, motylki w brzuchu i uśmiech na twarzy nie sprowadzają nic dobrego. Przypominając, że powoduje to mój szef.
Wtargnęłam do mieszkania całkiem roztrzepana nie zauważając nawet obecności Megan, jej męża, narzeczonego Lucy i mojej przyjaciółki, którzy w akompaniamencie śmiechu siedzieli na kanapie w salonie.
Rudowłosa kobieta, która ostatnio została ciocią trzymała właśnie swoją siostrzenice na rękach.
— Britney! — krzyknęła świeżo upieczona mama, wstając o słabych siłach z kanapy.
Objęłam ramionami kobietę, nie zmieniając swojego zszokowanego ale też nie kontaktującego z rzeczywistością wyrazu twarzy.
— Co się stało? — spytała Lucy, mrużąc swoje zielone oczy.
— Nathan jest pierdolnięty — odparłam, zrzucając z siebie swój czarny płaszcz. — I psychiczny — dodałam.
CZYTASZ
The Lawyer #1
Romancepierwsza część serii „law and business" Igrała ogniem z samym diabłem, choć pokryta była benzyną. - Panno Mitchell.... - Kiedy skończysz mówić do mnie po nazwisku? - Kiedy będzie ono brzmiało Wilson. I wtedy wiedziałam, że dotarłam do piekła. Al...