23. Czarna cisza

8.6K 250 50
                                    


***

— Ma pani białaczkę — słowa, które odbijały mi się w głowie jak echo.

Wpatrywałam się w swoją lekarkę zaspanymi jeszcze oczami i nie wierzyłam w słowa, które przed chwilą padły z jej ust.

To nie mogła być prawda.

Łzy gwałtownie napłynęły mi do oczu, a serce przestało bić. Czas mi się zatrzymał. Jedyne co czułam to mocny uścisk dłoni Lucy.

— Jeśli można uznać to za pozytyw, to jest to wcześnie wykryta białaczka i szanse, że pani nie przeżyje są nikłe — dodała po chwili kobieta, zauważając moje zdezorientowanie.

Nie odetchnęłam z ulgą. Nie zdałam sobie nawet sprawy kiedy przestałam oddychać. Teraz liczyła się tylko ta pieprzona choroba, którą u mnie wykryto. Nie myślałam. Nie miałam już nawet otwartych oczu. Znowu czerń.

— Zaczniemy podawać chemię. W czwartek panią wypiszemy i wróci do nas pani za tydzień. Pańska pielęgniarka wszystko wytłumaczy — dopowiedziała lekarka, a po chwili opuściła mój biały pokój.

— Kochanie, będzie dobrze — szeptała czułym głosem Lucy. Spojrzałam w jej stronę.

— Lucy ja mam białaczkę — odparłam.

Nie powiedziała nic. Milczała, wpatrując się we mnie swoimi jasno brązowymi oczami pełnymi współczucia i wsparcia. Ale nie czułam żeby mnie wspierała. Pierwszy raz czułam się bezsilna i cholernie samotna.

— Jesteś silna Britney, wiem, że nawet białaczka cię nie zniszczy — powiedziała, mocno trzymając mnie za rękę.

Przełykałam ciężko ślinę i wpatrywałam się w biały sufit mojego szpitalnego pokoju. Byłam bezsilna. Zawsze wiedziałam, że mogę coś zrobić, a teraz czułam się okropnie bezsilna. Bezbronna. Nie mogłam zrobić nic co by mi pomogło.

Mogłam tylko leżeć na szpitalnym łóżku podłączona do tysiąca kabli i mieć nadzieje, że przetrwam ten ciężki okres. Mogłam tylko liczyć, że lekarze jak i chemioterapia mnie uratują.

— Twoi rodzice powinni wiedzieć Britt — burknęła moja przyjaciółka.

Spojrzałam na nią złowieszczo i pewnie pokiwałam przecząco głową. Oni nie mogli wiedzieć. Całe życie jestem ich problemem i nigdy nie poświęcali mi uwagi.

— Lucy proszę nie. To nic nie zmieni jak się dowiedzą — powiedziałam najspokojniej jak potrafiłam.

Rozumiałam, że moja przyjaciółka się martwi i chce dla mnie jak najlepiej ale musiała w tym wypadku mnie posłuchać. Zapewne sama by nie chciała, żeby jej matka wiedziała gdyby coś się stało.

— Britney, twoi rodzice są bardzo wpływowi. Zaufaj mi, proszę — mówiła dalej.

Przymknęłam swoje oczy i przetaczałam przez głowę milion myśli co będzie gdy się dowiedzą i gdy tutaj przyjadą. Nie chciałam tego. Ale w końcu czego nie robi się dla przyjaciółki, która jest z tobą od lat.

— To dla ciebie, Lucy — oznajmiłam, podając jej swój telefon. 

Moja przyjaciółka uśmiechnęła się do mnie ciepło i od razu odblokowała telefon, przez znajomość mojego hasła.

Do pokoju weszła pielęgniarka z teczką w ręku i od razu zabrała się za zmienianie mi kroplówek. Lucy wyszła z pomieszczenia i trzymała już telefon przy uchu.

Pielęgniarka tłumaczyła mi coś ale wszystko słyszałam jak przez mgłę. Nie potrafiłam się w ogóle skupić. Leżałam tam i myślałam o czymś całkiem innym. Słyszałam jej stłumiony głos i cichy szept Lucy, która wróciła do pokoju nadal rozmawiając przez telefon.

The Lawyer #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz