***— Przepraszam, że zepsułam ci wieczór — powiedziała Britney, zapinając pasy, z którymi sobie nie radziła.
— Ej słońce, spokojnie — burknąłem, chwytając ją za podbródek i unosząc tak by patrzyła mi prosto w oczy.
Spotkałem się z jej ślicznymi błękitnymi oczami, w których zatraciłem się w dniu naszego pierwszego spotkania. Już wtedy wiedziałem, że będę w stanie zrobić dla tej kobiety wszystko. Britney Mitchell przebiła wszystkich i wszystko z mojej rangi rzeczy ważnych.
Dla Britney Mitchell mógłbym spalić piekło, wyjechać na drugi koniec świata, a gdyby tylko poprosiła bym odszedł... Zrobiłbym to. Nie dlatego, że ja bym tego chciał. Tylko dlatego, że Britney Mitchell zasługuje na wszystko co najlepsze. A ja nie jestem wszystkim co najlepsze.
Jestem kimś na kogo Britney nie powinna zwrócić uwagi. Jestem człowiekiem z problemami i smutną przeszłością, a co więcej jestem może i chodzącym problemem. Jednak nadal czuwam przy niej i mam nadzieję, że nigdy nie każe mi odejść.
Zauważyłem jak ciężko przełyka ślinę i jak jej oddech jest nierówny i niespokojny. Odwróciłem wzrok od Britney i odpaliłem swój samochód, kątem oka wciąż obserwując jej poczynania.
— Odwróć moje myśli od tego, proszę — wyszeptała, ciężko wlepiając we mnie spojrzenie.
Tym razem to ja przełknąłem ciężko ślinę.
— Co mam zrobić? — Spytałem, nie do końca rozumiejąc jej prośby.
Gdybym tylko potrafił zabrać cały ten ból na siebie. Chciałbym przejąć jej każde cierpienie na siebie. By tylko ona nie musiała znosić cierpienia. By zawsze miała na twarzy ten śliczny uśmiech, a by w jej policzkach gościły te urocze dołeczki.
— Opowiedz o sobie coś, czego nie wiem — zarządziła, odwracając wzrok na jezdnię.
Zapaliła mi się lampka w głowie, że to idealny moment, by opowiedzieć jej o mojej dziwnej i ciężkiej przeszłości. Bo jak każdy człowiek miałem coś, co chciałem zapomnieć i nigdy do tego nie wracać. Ale dla niej mógłbym rozdrapać wszystkie stare rany, by tylko dzięki temu było jej lepiej.
— O sobie — powtórzyłem, ciężko wzdychając. — Kiedyś poznałem kogoś takiego jak Jacob i to jemu jestem za wszystko wdzięczny. On mnie wyciągnął z nałogu - mruknąłem.
Poczułem ciężki i zdezorientowany wzrok Britney na swoim ciele. Przeszły mnie ciarki w każdym miejscu na moim ciele. Przeszedł mnie prąd na twarzy, gdzie tkwiło spojrzenie błękitnych tęczówek brunetki, zajmującej fotel pasażera w moim samochodzie.
— Nałogu? — spytała, spoglądając na mnie zmrużonymi oczami. Przytaknąłem skinięciem głowy.
— Gdy miałem piętnaście lat zmarła moja matka — przełknąłem ciężko ślinę, na samą myśl o tym wspomnieniu. — Nie potrafiłem poradzić sobie ze stratą najważniejszej kobiety w moim życiu. Na głowie miałem jeszcze Nicole, która ledwo żyła — powiedziałem, mrugając szybko oczami, by odgonić napływ łez. Nadal czułem skupiony wzrok Britney na swojej buzi. Odchrząknąłem.
— Nasz ojciec zapisał nas do szkoły prywatnej, w której poznałem różne dzieci. Od starszych dilerów do kujonów, z którymi nie chciałem się znać. Nicole nie poznała nikogo i prosiła wszystkich, by wrócić do normalnej szkoły. Odkąd ojciec zgodził się ją stamtąd wypisać, zostałem sam wśród bananowych dzieci i dilerów. Zacząłem brać — przymknąłem oczy na to wspomnienie. — Na początku z umiarem ale później nie potrafiłem przestać. Nie umiałem żyć na trzeźwo i dzień bez prochów był nie do przetrwania, więc cały czas po nie sięgałem. W końcu do szkoły dołączył Jacob — uśmiechnąłem się na imię swojego przyjaciela.
CZYTASZ
The Lawyer #1
Romancepierwsza część serii „law and business" Igrała ogniem z samym diabłem, choć pokryta była benzyną. - Panno Mitchell.... - Kiedy skończysz mówić do mnie po nazwisku? - Kiedy będzie ono brzmiało Wilson. I wtedy wiedziałam, że dotarłam do piekła. Al...