27. San Jose

9.2K 230 13
                                    


***

— Mamo wiesz, że nie uciekniemy przed tym — burknęłam, głaszcząc swoją mamę po ramionach.

— Zajmiemy się tym. Dzisiaj. Ale najpierw niech wróci Nathan, bo w tej sukience na pewno nie będę latać z tobą po zakładach pogrzebowych — zakpiła moja matka, której humor nigdy nie uciekał.

Westchnęłam ciężko i uśmiechnęłam się na wspomnienie o Nathanie. Mimo, że okoliczności poznania mojej matki z... Właściwie nie wiem kim był dla mnie Nathan ale okoliczności były okropne, to poczułam, że moja mama od razu go polubiła.

Obudziłam się dzisiaj z czerwonymi od płaczu oczami w łóżku swojej mamy. Nathan wieczór wcześniej gdy tu przyjechaliśmy, zaoferował, że może wrócić do Kalifornii i pozabierać kilka moich rzeczy, bo miałam zostać tutaj do czasu pogrzebu.

Zamierzam przeżyć te dziewięć dni do ślubu. Ale wiem, że będzie to okropnie ciężkie zadanie. Lucy zorganizowała mi chemioterapię na trzy dni przed jej ślubem i te dni miałam spędzić w szpitalu. Ostatni dzień przed jej ślubem miałam spędzić na ogarnięciu się na podróż poślubną. Wszystkie te zajęcia nie pokrywały się z nadchodzącym pogrzebem, który nie był jeszcze zaplanowany.

Mój ojciec wybrał sobie idealny moment na kopnięcie w kalendarz.

— Mamo możemy chociaż poszukać cmentarzu gdzie chcesz go pochować — oznajmiłam, sięgając po telefon.

Brunetka popatrzyła na mnie spod wachlarza swoich gęstych, ale zniszczonych już rzęs i pokiwała głową, przecierając zmęczone od płaczu oczy.

— Chciałabym go pochować tutaj. W San Jose — wyjaśniła, nie zrywając ze mną kontaktu wzrokowego.

Teraz gdy patrzyłam na swoją matkę z tak bliska zauważałam te wszystkie zmarszczki oznaczające nadchodzącą starość, którą spędzi sama, obniżone linie uśmiechu i ciężkie cienie pod oczami, które nie świadczyły tylko o starości ale o nie przespanej nocy przez utratę męża.

Mimo, że momentami nienawidziłam swoich rodziców przez to jak zaniedbali mnie gdy byłam niczego nieświadomym dzieckiem to wiedziałam, że kochają się jak nikt inny. Ich miłość była widoczna z daleka i zauważały ją osoby, które nie znały moich rodziców.

Ale los jak zwykle ma dla nas inne plany niż byśmy chcieli i postanowił wystawić moją matkę na próbę, odbierając jej najważniejszego mężczyznę w życiu. Wiedziałam jednak, że moja matka jest silna - co po niej odziedziczyłam - i da radę z tą stratą, a co więcej do końca swojego życia będzie jeszcze szczęśliwa.

— Matko, jeszcze jego nieszczęsna marka jest na naszej głowie — spanikowała moja matka, zrywając się z wygodnej skórzanej kanapy.

Kurwa.

Przeklęłam w myślach swojego ojca i jego zamiłowanie do ubrań, które teraz było naszym problemem. Chciałabym poprosić o pomoc Lucy, bo wiedziałam, że się na tym zna ale ona na głowie miała swój ślub.

Wkurzyłam się na cały świat, że akurat teraz mój ojciec musiał zstąpić do piekieł. Niech go szlak.  Wszystko się teraz pokomplikowało i miałam nadzieję, że Nathan zdoła coś wymyślić. A jak na zawołanie drzwi wielkiej willi właśnie się otworzyły, ukazując przystojnego bruneta ubranego w luźną czarną koszulkę i tego samego koloru dżinsową kurtkę z futerkiem - moja następna obsesja.

The Lawyer #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz