Epilog

12.6K 296 71
                                    


***

Już teraz mogłam stwierdzić, że Francja, a raczej sam Paryż był spełnieniem moich wszystkich marzeń. Wszystko tak idealnie ze sobą współgrało. Miasto miłości, było miastem miłości. W drodze do naszego hotelu naliczyłam ze trzydzieści uroczych i zakochanych par. Tutaj nie można było się nie zakochać.

W hotelu każdy z nas miał swój własny pokój. Mój i Nathana był beżowy z dodatkami bieli i czerni. Nad dużym łóżkiem była podświetlana szafka, a naprzeciwko spory telewizor. Przez duże okno mieliśmy idealny widok na wieże Eiffla.

 Pięknie tu prawda  bąknęłam, wpatrując się w widok zza okna. To miasto już mnie urzekło, a byłam tu zaledwie godzinę.

 Mhm, a co dopiero powiesz wieczorem gdy będziemy tam — odburknął Nathan, wskazując dłonią na wieżę Eiffla.

Szczerze mówiąc nie mogłam się doczekać aż zobaczę ją z bliska w dodatku gdy będzie już ciemno. Chciałam by ten dzień zleciał najszybciej jak się da i nadszedł już mój upragniony wieczór.

Przebrałam się ze spoconego już dresu w ładne czarne spodnie garniturowe i naciągnęłam na górę dopasowaną białą bluzkę na długi rękaw, gdyż właśnie schodziliśmy na parter by zjeść obiad. Wszyscy byliśmy potwornie głodni.

 Co zamawiacie? — spytała Megan, przeskakując po każdym z nas wzrokiem.

 Ja chyba skuszę się na zupę cebulową. W końcu głupio by jej nie skosztować będąc we Francji — skwitowała Lucy, cicho podśmiechując.

 Ja zjem crepes  oznajmił Michael z udawanym francuskim akcentem.

— Je m'appelle Igor et je suis votre serveur. Que souhaitez-vous? -przerwał nam kelner, który z szerokim uśmiechem podszedł do naszego stolika.

Wszyscy spojrzeli na mnie gdyż jak mogłam się domyślić liczyli, że wszystko przetłumaczę. Na studiach uczyłam się rekreacyjnie francuskiego, bo ten język mi się podobał, a nauka go była dla mnie banałem.

 To Igor i jest naszym kelnerem. Pyta co podać. Désolé igor j'ai dû expliquer. Nous donnons déjà nos commandes — wytłumaczyłam i oznajmiłam Igorowi by chwilę poczekał, odwzajemnił się miłym i szerokim uśmiechem.

Po zabraniu przez Igora zamówień i kart z daniami, co strasznie długo nam zeszło przez niezdecydowanie Megan dostaliśmy poczęstunek w postaci Quiche Lorraine czyli placek wypiekany na bazie słonego i kruchego ciasta, przekładany nadzieniem.

Mimo, że język francuski miałam opanowany do perfekcji to ich kultury nie znałam w żadnym stopniu. A ich region-owych potraw tym bardziej.

Obiad zleciał nam w miarę upływu czasu bardzo szybko. Gdy wróciliśmy do swoich pokoi była już godzina na szykowanie się. Podczas obiadu wspólnie umówiliśmy się by wyjść o osiemnastej iść pod wieżę Eiffla, a później w mieście zjeść pyszną kolację.

Czas zleciał dokładnie tak jak chciałam.

 Co ubierasz? — spytałam Nathana, próbując się jakoś dopasować, gdyż nie miałam pojęcia w co się ubrać.

 Ubrania  skwitował kpiąco, czekając na moją reakcję.

 Przewróciłam oczami i przytuliłam się do jego torsu.

 Ubierz sukienkę  powiedział, wpatrując się w moje oczy.

Poczułam jak przez moje ciało przepływa dreszcz przez intensywność tego spojrzenia. Jego oczy błyszczały, a łobuzerski uśmieszek gościł na jego ustach.

Skinęłam głową i całując go przelotnie w usta, pognałam do swojej walizki po sukienkę. Ostatecznie wybrałam ciepłą, sweterkową czarną sukienkę z golfem. Do tego wciągnęłam wysokie kozaki za kolano i narzuciłam płaszcz w czarno białą kratkę.

Nathan wyglądał obłędnie. Miał na sobie czarny golf, spod którego wystawał naszyjnik z pierwszą literką mojego imienia. Nie wierzyłam w to, że nadal go nosi i ani razu nie zdjął. Jego długie i umięśnione nogi zakrywały tego samego koloru proste spodnie kończące się przed kostką. Ubrał do tego białe Air Force, a na wierzch narzucił czarną kurtkę jeansową z futerkiem.

Dwie moje ubraniowe obsesje na ludzkiej obsesji. Bo w końcu trochę na jego punkcie obsesje miałam. Nie ma co się oszukiwać.

Zeszliśmy na dół gdzie czekała na nas już Lucy z Nicholasem i Megan z Michaelem. Wszyscy byli ubrani elegancko i profesjonalnie. Cieszyłam się, że Lucy zabrała nas ze sobą na tą podróż poślubną choć było to coś odmiennego od innych małżeństw.

Mijaliśmy urocze kawiarenki i eleganckie restauracje wypełnione po brzegi klientami. Całkiem udało nam się trafić z pogodą gdyż wieża Eiffla otoczona białym i puszystym śniegiem to był widok jakiego nie zapomnę do ostatniego dnia mojego życia i jeszcze dłużej.

Na ośnieżonych ławkach siedziało mnóstwo zakochanych par, a w pobliskim parku roiło się od dzieci jeżdżących na sankach. Obraz wyjęty niczym z najpiękniejszego filmu.

— Chodźcie do zdjęcia gołąbeczki! — krzyknęła z oddali Megan, która ustawiona już stała pod wieżą Eiffla otoczona silnym ramieniem Michaela.

Podeszliśmy wspólnie z Nathanem obok nich. Przylgnęłam ciałem do boku Lucy ale nie poczułam w koło siebie ciepłego ciała Nathana. Gdy zorientowałam się co on robi, zaparło mi dech w piersiach.

Nathan klękał przede mną z czerwonym pudełeczkiem wystawionym w moją stronę. Oczy mi się zaszkliły, a flesz z aparatu uderzył z podwójną siłą.

— Britney Mitchell, wyjdziesz za mnie?

***

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

The Lawyer #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz