Viv
- I jak było w pracy?- mruknęłam, gdy tylko usłyszałam przywitanie Chrisa, które ten rzucił jeszcze przy drzwiach.
- Spokojnie, tylko jedna matka strasznie uprzykrzała życie przedstawicielom, więc musiałem grzecznie ją wyprosić, więc dzień jak co dzień - mówił, zdejmując buty i brązową kurtkę pilotkę.
- Coś szczególnego?- dopytywał Loki, przeglądając coś na telefonie przy stole.
- Niezbyt. Ludzie są w tych czasach strasznie roszczeniowy. Nie da się im dogodzić i oczekują niemożliwego. Nawet w bankach - ciągnął nieco zażenowanym tonem, idąc w moim kierunku. W ciszy nachylił się nade mną, patrząc mi przez ramię na przeglądane przeze mnie przy komodzie płyty.- Co robisz?
- Szukam jakiegoś filmu na wieczór. Jeśli już jesteśmy zmuszeni zostać na Midgardzie chwilę dłużej, chciałam pokazać Lokiemu kilka swoich perełek.
- Uuu, czyli wieczór filmowy przed nami? O czym myślisz?- zacierał ręce.
- Myślałam o Star Treku, ale chyba jednak wolę mu pokazać Burleskę.
- Nie mów, że wolisz Star Treka od Gwiezdnych Wojen - nagle z twarzy blondyna zniknął uśmiech.
- No tak. A co?
- Jezu, siostra, co się z tobą stało? Tylko Gwiezdne Wojny! Widać, że moc cię dawno opuściła - zaśmiałam się, słysząc te nerdowskie powiedzonko.
- Uważaj, bo zaraz uderzysz się w głowę - zażartowałam.
- Co?- nie zrozumiał.- Raczej tego nie zamierzam.
- Wiem. Dlatego chętnie ci w tym pomogę - zapewniłam rozbawiona, wracając do przeglądania pudełka z płytami.
- Loki, twoja żona mi grozi!- Chris od razu zawołał Lokiego, mag jednak nic sobie z tego nie zrobił, wciąż siedząc na telefonie.
- Wolisz, żebym sam to robił? Tylko uprzedzam, u mnie na słowach się nie kończy - odpowiedział niczym niewzruszony.
- Aha, dzięki za pomoc. Wiedziałem, że zawsze mogę na ciebie liczyć.
- Do usług - każda odpowiedź Lokiego powodowała uśmiech na moich ustach.
Choć tak naprawdę musiałam to przyznać, niezwykle przyjemnie patrzyło mi się na ich interakcję. Była naprawdę... rodzinna. Codzienna. Zwykła.
Normalna.
- Zobaczycie, kiedyś poprosicie mnie o pomoc i wiecie, co wam wtedy powiem?
- Umieram z ciekawości - sarkastyczny głos Lokiego przebił się przez rozemocjonowany ton Chrisa.
- Powiem: tak, pomogę wam. Bo tak robi rodzina. A potem będę wam to wypominał do końca świata. Bo tak też robi rodzina.
- Mój bohater - zaśmiałam się, rozczulona słowami blondyna.- Lepiej mi powiedzcie, czy coś zamawiamy do filmu? Nie chce mi się gotować.
- O, może pizza? Znam taką jedną świetną pizzerię. Ja stawiam - zaproponował od razu blondyn.
- Mi pasuje - uśmiechnęłam się.
To wystarczyło, by Chris wyjął swój telefon i zaczął dyktować nam pozycję z menu. Po zadziwiająco niedługich dywagacjach na temat tego, którą pizzę wybrać, blondyn zadzwonił do restauracji, by złożyć zamówienie.
- Mają być w przeciągu trzydziestu minut - oznajmił, chowając telefon.
- Szybko - przyznał Psotnik.
CZYTASZ
Bóg w dolinie gniewu || Zakończone
FanfictionCudowna rodzina, kochający mąż, sukcesy w pracy. Kto nie marzy o takim życiu? Vivece nawet się to nie śniło. A teraz, gdy to wszystko ma, docenia każdą chwilę spędzoną w towarzystwie Narviego, Hel, Lokiego i reszty gromadki. Żyje jak w bajce. Jednak...