Rozdział 4

377 40 18
                                    

- Nie wiem, może dobrym rozwiązaniem będzie przeniesienie Hel do szkoły dla dziewcząt?- zaproponował Hades, obdarzając mnie nieco zmartwionym spojrzeniem.

- Masz na myśli uczelnię Mat Troi Moc* na Wanaheimie?- upewniłem się, z powagą przyglądając się mężczyźnie.

Gdy przyszedł do gabinetu i poprosił o rozmowę, nie sądziłem, że jej tematem będzie złe zachowanie Hel. 

Chociaż rozumiałem obawy Hadesa. Ostatnimi czasy miewaliśmy z nią naprawdę sporo problemów, a rozpoczęcie przez bliźniaki nauki w Akademii było mi bardzo na rękę. Już powoli zaczynałem mieć dość jej wybryków i naprawdę dziwiłem się Viv, że wciąż z takim spokojem potrafiła tłumaczyć córce, w czym leży problem.

Niestety, wyjazd dzieci wcale nie zniwelował problemu, ale nawet go pogorszył. Skargi na Hel przychodziły średnio co piętnaście gwiazd, a nam już nawet znudziło się odpisywanie na listy wysyłane przez Akademię.

- Tak - potwierdził Hades, nachylając się w moim kierunku i opierając łokcie o kolana.- Może, gdy nie będzie otoczona przez chłopców, nie będzie miała się przed kim popisywać i trochę się uspokoi? Poza tym, w Mat Troi panuje większa dyscyplina. I nie będzie z Narvim.

Ściągnąłem lekko wargi, przypominając sobie każde tłumaczenie Hel, w którym porównywała się do brata.

- Sądzę, że nie chęć popisywania się stanowi tu problem. Nocne włamywanie się do stadniny, by po prostu przewietrzyć się, raczej nie miało na celu popisanie się przed kimkolwiek. Chyba, że masz na myśli konie - mruknąłem i choć moje słowa brzmiały żartobliwie, zachowałem skupiony wyraz twarzy.

- Ale brak szacunku do nauczycieli, jawne łamanie zasad Akademii czy nawet szantażowanie innych chłopców, by ci wykonywali rozkazy Hel, bo inaczej cała uczelniana społeczność pozna ich sekrety, o których sami jej powiedzieli, już raczej jest.

Trudno było nie zgodzić się z Hadesem. Niektóre poczynania Hel były naprawdę alarmujące. Dziewczynka nie uznawała autorytetu i nie potrafiła trzymać swojej natury na wodzy. Jednak w większości jej dokonań widziałem swoje własne pomysły, dlatego też do wszystkiego podchodziłem z pewnym, genetycznym dystansem.

Przytaknąłem lekko i minimalnie przechylając głowę, westchnąłem.

- Racja, brak jej ogłady, ale zakończyła dopiero pierwszy cykl zajęć. Jestem pewien, że zaraz takie zachowania jej się po prostu znudzą. Hel taka jest. Szybko się nudzi i potrzebuje nowych doznań. A, że jest dzieckiem, wymyśla coraz to nowe zabawy.

- Loki, to nie są zabawy - zaprzeczył mężczyzna.- Zwróciłem się z tym do ciebie, bo razem z Persi obawiamy się o to, co jeszcze wymyśli Hel. A Viv jest w jej wypadku zbyt pobłażliwa. Dlatego uznałem, że zmiana szkoły i otoczenia będzie dobrym pomysłem.

- Hadesie - podjąłem po chwili wpatrywania się w boga.- Nie zrozum mnie źle, ale żyjesz w nieco innym otoczeniu. Wszyscy mieszkańcy krainy są raczej lakoniczni i flegmatyczni. Dlatego nie sądzisz, że twoje spojrzenie na zachowanie dzieci jest lekko zaburzone? W końcu, nie mamy informacji na temat wybryków innych uczniów Akademii Królewskiej. Nie wiemy, czy nie zachowują się gorzej - uśmiechnąłem się lekko, by nieco złagodzić wydźwięk moich słów.

Oczywiście, ceniłem słowa i opinię Hadesa. Jednak przez wieki spędzone w Erebos, bez zbytniej kolaboracji z innymi krainami czy choćby żywymi postaciami, mógł nie do końca zdawać sobie sprawę z tego, jak naprawdę wyglądało życie poza murami Helheimu.

- To spróbuj chociaż porównać ją do Narviego. Czy on kiedykolwiek zlekceważył twoją karę?

- Narvi, a Hel to dwie inne osoby i dwie inne historie. Nie mam zamiaru porównywać swoich dzieci - zapewniłem z lekkim uśmiechem, by nieco uspokoić wciąż siedzącego przede mną boga.- Poza tym, Hel również nie lekceważy moich kar.

Bóg w dolinie gniewu || ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz