Nie potrafiłem przestać i wciąż usprawiedliwiałem sobie w głowie zachowanie Dohwana. W końcu ma powód, aby się złościć prawda? Sam nie wiem w jaki sposób dobrnąłem do końca tego tygodnia, a właściwie już od jakiegoś czasu żyłem z myślą, aby w miarę przetrwać kolejny dzień. Jeżeli chodzi o Minho... przestał do mnie wypisywać i było mi to na rękę. Codziennie wieczorem przeglądałem galerie w telefonie, w poszukiwaniu naszego wspólnego zdjecia które zrobił właśnie on. To było moje chwilowe oderwanie od rzeczywistości, tak samo jak myśli tworzenia swojego idealnego życia przy zasypianiu. Najgorszy był zawsze poranek i ten okrutny powrót do tego co obecnie mam, czyli nic.
W ten piątek odbyła się kolejna wizyta u specjalisty, która nic nie wniosła. Domyślałem się, że chwila moment a pewnie ojciec dostanie informacje na temat tego, że wcale nie odzywam się do typa i będzie kolejna afera.
W sobotę chciałem uciec do mamy na cały dzień, ale gdy tylko do niej zadzwoniłem okazało się, że weekend spędza u Tommy'ego. Chociaż zaprosiła mnie do niego, to odmówiłem jej mówiąc, że mam sporo lekcji i jeżeli pozwoli to spędzę ten czas w jej mieszkaniu. A powrót do mieszkania matki był chwilowy, ale jednak bardzo uspokajający. Tutaj nie bałem się o korzystanie z kuchni, czy zastanawianie się czy moja stopa może stać na danym kawału podłogi. Na Nando ten dzień też miał dobry wpływ bo czując wewnętrzny spokój i luz uśmiechałem się do niego częściej. Zdałem sobie sprawę, że u ojca nigdy nie będę czuć się jak w domu, bo na każdym kroku będę obserwowany. Natomiast wieczorem, gdy oglądałem z Nando bajki zadzwonił do mnie Dohwan co było wręcz niespodziewane. Zapytał o to gdzie jestem, więc szybko wyjaśniłem mówiąc że jestem u mamy. Oburzony szybko stwierdził, że powinienem mu mówić, gdy wychodzę na noc, jednak szybko wtrąciłem się mówiąc, że przecież wrócę ale trochę później. Ta wiadomość też go nie uszczęśliwiła. Miałem wrażenie, że zadzwonił tylko po to żeby mnie skontrolować i brakowało jeszcze tego aby zadzwonił do mamy, aby ta mu potwierdziła wszystko to co ja mówiłem. Druga strona medalu była taka, że gdybym pewnie był gdzieś indziej, to dostałbym zrąbkę, bo przecież mam totalny szlaban na wyjścia niczym jakiś gówniarz.
Nie chcąc go bardziej denerwować zwinąłem manatki z zamiarem pojechania do domu. Całe ulotne szczęście automatycznie ze mnie zeszło, gdy zdałem sobie sprawę że wracam do tego całego bagna.
Będąc już na miejscu ogarnąłem Nando. Na dole nikogo nie było, więc udałem się na piętro, żeby zameldować się ojcu. Drzwi od ich sypialni były zamknięte, więc przewróciłem tylko oczami nie chcąc pukać. Stwierdziłem, że wysłanie sms-a będzie bezpieczniejsze i kiedy chciałem wrócić usłyszałem głos Gulmi dobiegający z jej pokoju. Podszedlem bliżej tylko dlatego, że usłyszałem swoje imię. Zorientowałem się, że rozmawia przez telefon i po kolejnych słowach wzrosła we mnie niewyobrażalna złość. Jak się okazało Gulmi paplała z Minho wprost oznajmiając, że to ona wysłała z losowego e-maila cały ten film z telefonu swojej matki. Oznajmiła, że znalazła go przypadkowo i w życiu by niczego nie podejrzewała.
Jintan mówił prawdę.
Byłem zły i zadziałałem pod wpływem impulsu wchodząc do jej pokoju. Od dawna nie potrafiłem być już twardy, więc to nic dziwnego że w moich oczach stanęły łzy. Gdyby nie jej głupia zgryźliwość, możliwe że Dohwan rozmawiałby wciąż ze mną normalnie, a ona to wszystko zniszczyła.
— Zadowolona ja pierdole z siebie jesteś? — zaatakowałem słownie, zanim ona zdążyła się rozłączyć i wstać.
Gulmi zmrużyła oczy robiąc buzię w ciup. Spytała się spokojnie o co mi chodzi dodając również fakt, że zanim wejdę to powinienem zapukać.
— Zapukać?! — wrzasnąłem. — Ja mam pukać, kiedy to ty wpierdalasz się w moje życie z buciorami?!
Niczym Soyeon stwierdziła, że histeryzuję. Nie potrafiłem być spokojny przez co zaczęliśmy istną grę słowną.
— To nie ja ciągnę pały wszędzie gdzie się da! — wybuchła w końcu, po czym wstała z fotela krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Zaprzeczyłem mówiąc, że nie robię tego, ale ona zaatakowała z tej drugiej strony mówiąc, że to nie zmienia faktu iż jestem pedałem. Mając łzy w oczach warknąłem, że jej teza jest błędna, bo sam dobrze nie wiedziałem kim jestem.
Nie wiedziałem? Ale Minho był tak cudowny, mając na wgląd jego zachowanie i nasze wspólne zbliżenie. Na samą myśl chętnie bym to powtórzył bez dwóch zdań, ale tylko z nim.
— Zajmij się swoją tapetą na ryju! To wszystko odbije się i na tobie!
Jej kolejne słowa jak zwykle były wyrwane z kontekstu i dotyczyły Nando, a bardziej tego, że mój syn powinien mieć normalną rodzinę.
— Co ty pierdolisz o normalnej rodzinie, skoro jako ciotka i właściwie najbliższa ciotka nigdy nie trzymałaś go na rękach?
Gulmi użyła swojego asa w rękawie i zaczęła się wydzierać się wołając ojca. Ja doskonale wiedziałem, że Dohwan będzie miał do mnie pretensje i będzie się czepiać, dlatego chciałem wyjść i udać się do siebie. To oczywiste, że na pierwszym miejscu do rozmowy i wytłumaczenia tego co się stało byłaby Gulmi. Ojciec był szybszy, bo gdy tylko znalazłem się na korytarzu on wychodził właśnie ze swojej sypialni. Nawet na niego nie spojrzałem i skręciłem w stronę schodów, ale on chwycił mnie boleśnie za ramię jakby zmuszając mnie w ten sposób do powrotu do Gulmi. Krzyknąłem, aby mnie puścił i wyrwałem się z jego uścisku.
— Masz w tej chwili tam pójść! — wydarł się na mnie tym tonem, który dopiero zacząłem poznawać.
— Co za różnica, skoro wersja wydarzeń pedała gówno będzie ciebie obchodzić. — odparłem zduszonym głosem. — O ile w ogóle zapytasz mnie o moją wersję.
Dohwan wkurzony chciał ponownie złapać mnie za ramię, ale się odsunąłem. Powiedział, że mam przestać wymyślać i robić problemy.
— A spytałeś mnie wtedy co się wydarzyło na wycieczce nad morzem? Interesowała ciebie tylko jej wersja wydarzeń, a nigdy jej nie popchnąłem. Wyjazd to ona zepsuła mi, a potem przy okazji sobie, po czym zwaliła na mnie winę! To ja nie chcąc stwarzać więcej kłótni sprzątałem strych, a teraz kurwa piwnicę jak pierdolony debil, który ma was całować po stopach i być wdzięczny bo mam gdzie mieszkać z Nando!
— Dość tego! — podniósł ton. — Obchodzi mnie to co się stało teraz, a jak chcesz się żalić na temat tego co się wydarzyło wtedy, to miałeś wystarczająco dużo czasu!
Spojrzałem na niego spod byka, za to Dohwan miał idealnie wyuczoną władczą postawę i już nie potrafiłem w nim odnaleźć mojego bohatera z dzieciństwa i ojca na którego czekałem miesiącami.
— Jakbym miał ci się żalić z wszystkiego, to nie starczyłoby dnia i nocy. Jakoś tak się ułożyło, że przy moich rozterkach była mama, ty spóźniłeś się całe moje życie jeżeli o to chodzi!
Widząc Gulmi w futrynie drzwi od jej pokoju z głupawym uśmieszkiem, który akurat tylko ja widziałem wydarłem się, że to ona wysłała jemu ten filmik.
— Teraz chcesz robić z siebie sierotę tylko dlatego, że tata jest z moją mamą, a nie twoją? — spytała patrząc na swoje paznokcie.
Spojrzałem w podłogę. Nigdy nie chciałem pokazywać tego, jak przez całe życie mi go brakowało. Jak w każdy poniedziałek zastanawiałem się, czy może to będzie ten weekend w którym przyjedzie na dwie godziny.
— Nie robię z siebie sieroty — odparłem natychmiast z jej kierunku zaciskając dłonie w pięści — Mówię o tym, że w ogóle siebie nie znamy.
— Teraz to na prawdę gadasz głupoty i od rzeczy.
Te słowa wypowiedział Dohwan mierząc mnie laserowym spojrzeniem. Nie zareagował na to co wcześniej powiedziałem, więc milczałem prosząc o to, aby wziął to pod uwagę.
~ Tato, to ona wysłała ten film...
Ścisnałem usta w wąską linię, ale nie wypowiedziałem tych słów ponownie, bojąc się tego, że wcale nie jest to ważne.
— Tato, w komodzie chyba jeden zawias mi się zepsuł.
Podniosłem głowę i spojrzałem w kierunku Gulmi. Dla niej było to tak proste zmienić temat i olać całkowicie to co mnie bolało.
— Zobaczę co się tam stało rano. — całkowita zmiana tonu głosu dla swojej córeczki.
Czując ukłucie w klatce piersiowej wymamrotałem tylko pod nosem ciche ~ nie ważne. Jak się okazało Dohwan miał znakomity słuch, bo oznajmił szybko że jeszcze nie skończył i chciał ponownie złapać mnie za ramię. Instynktownie wystraszony odskoczyłem, niestety za daleko.
Ten dom nie był moim domem z dzieciństwa. Nie znałem każdego kąta na pamięć, a już tym bardziej piętra domu. Już wcześniej stałem zbyt blisko schodów, z których ostatecznie spadłem, bo za daleko odskoczyłem. Straciłem równowagę i sturlałem się na sam dół, co prawda może i dałbym radę chwycić się barierki, ale nie zrobiłem tego chcąc to wszystko poczuć. Poczuć, mając nadzieję że chociaż w ten sposób zejdzie to trochę z mojego umysłu, który już od jakiegoś czasu stał się najgorszym wrogiem. Szybko poczułem jak zdarłem sobie plecy, bo poleciałem do przodu. Wywinąłem też fikołka, a na koniec rąbnąłem głową o panele.
Gulmi krzyknęła, a zanim ojciec zbiegł na dół, ja podparłem się na łokciach i stęknąłem z bólu.
— Nie mogłeś bardziej uważać?!
Dohwan używając siły pomógł mi wstać. Zatoczyłem się, ale dałem radę odzyskać równowagę, bo usłyszałem płacz Nando dochodzący z mojego pokoju.
— Nando płacze... — szepnąłem ciężko przełykając ślinę.
Plecy okropnie mnie bolały.
— Nic ci się nie stało?
Wyrwałem się z jego objęć, po czym wzruszyłem ramionami. To był ten kulminacyjny moment w którym miałem dość wszystkiego, a nawet i nie chciałem iść do Nando. Dohwan nie poszedł za mną. Zniknąłem za drzwiami, ale nie wziąłem syna na ręce. Schowałem się w kącie między łóżkiem, a szafą i zadzwoniłem pod jeden numer telefonu. Rozpłakałem się natychmiast, gdy osoba po drugiej stronie odebrała.
— Proszę przyjedź tutaj jak najszybciej i mnie zabierz! — wyłem trzęsąc się do słuchawki. — Nie wytrzymam tego dłużej!
Podciągnąłem kolana pod brodę i schowałem twarz. Prosiłem w duchu o to, żebym nie pozostał zlekceważony, bo nie wiedziałem co wtedy bym zrobił będąc w takim stanie.
![](https://img.wattpad.com/cover/217545743-288-k786385.jpg)
CZYTASZ
Facet mojej siostry / 2min
FanfictionCo jeśli w oko wpadł tobie chłopak siostry, a ty jesteś zagubionym nastolatkiem w dodatku z dzieckiem? Potem tak rozpocznie się ICH HISTORIA takie tam, płatki z mlekiem, wisienka na torcie i kremowe latte. Kłótnie, wzloty i upadki. Trochę pikanterii...