5. Bohater snów

227 18 1
                                    

   Straciłem na wszystko ochotę i miałem nadzieję, że ojciec nie wejdzie tutaj. Co on myślał, że pójdzie cudownie i gładko? W końcu ja sam myślałem, że będzie w miarę ok.
   Położyłem Nando do łóżeczka i odstawiłem wanienkę z wodą w kąt pokoju, bo wcale nie miałem zamiaru teraz nigdzie z nią wychodzić. Miałem ochotę gryźć pościel, tak byłem wściekły. Najchętniej zadzwoniłbym do matki, aby poinformować ją o zaistniałej sytuacji, ale wiedziałem co odpowie ~ I czego ty się niby spodziewałeś? ~
   Westchnąłem cicho i włączyłem karuzele wisząca tuż nad łóżeczkiem. Niania była całkiem spoko, bo poprasowała mi rzeczy małego i poukładała w jakieś kupki, jakby łącząc w pary. Przynajmniej to miałem z głowy, bo pewnie ja tak idealnie bym wszystkiego nie dobrał. Chwyciłem telefon, w którym dostrzegłem swoje odbicie, bo go nie odblokowałem. Moje niebieskie włosy już jakiś czas temu wyblakły, a ja nie miałem ochoty ponownie ich farbować.

   Sobota okazała się szczytem wszystkiego, tym bardziej, że do Gulmi przyszedł jej chłopak, na którego wprost nie mogłem patrzeć. Brakowałoby jeszcze tego, aby ona to zauważyła, a zmiażdżyła by mi chyba łeb swoją stopą. W weekendy okazało się, że obiad jemy wspólnie, przez co byłem zmuszony patrzeć, jak nakłada coś na swój widelec, po czym ląduje to wszystko w ustach Minho. Martwiłem się tym, że jestem strasznie skrępowany, bo nie miałem nigdy problemu z zawstydzaniem. Najwidoczniej problem dotyczył innej płci, niż tej której się dotychczas interesowałem. Chyba sam siebie oszukiwałem. Na szczęście była również Sohee, dzięki której ten dzień mijał jakoś lepiej. Przez to wszystko nawet zapomniałem, że chciałem poprosić ojca o rozmowę. Milczałem jednak widząc, że jest pochłonięty rozmową ze swoją żoną. Nie chciałem, żeby wszyscy dowiedzieli się o moim problemie, chociaż domyślałem się, że ojciec i tak konsultuje się z nią w każdej kwestii.
   — Możemy wziąć Nando do parku — wyskoczyła z propozycją Sohee i machała pustym widelcem — Spacer jest zdrowy, a dzisiaj jest piękna pogoda!
   — Zaraz wybijesz komuś oko — wtrącił się jej brat, marszcząc brwi.
   Ja nie wierzę. Ta mina w jego wykonaniu była nieziemska! Zabijcie mnie!
   — Mieliśmy iść do kina — odezwała się z widocznym fochem Gulmi.
   Spojrzała na nią spod byka, a następnie przeniosła na mnie wzrok, jakby oczekiwała tego, żebym odmówił. Najwidoczniej była wkurzona, że fagas z bąbelkiem kradł jej przyjaciółkę.
   — Po co ja wam potrzebna w kinie? Możecie dzięki temu iść na jakiś romantyczny film! —podsumowała, po czym ponownie zwróciła się do mnie — Możemy jeszcze wskoczyć po drodze do Ikei. Widziałam tam uroczy ochraniacz do łóżeczka, a ja jeszcze nic mu nie kupiłam!
   Wydawało mi się, że Minho nieco pobladł, za to jego siostra zaczęła tłumaczyć do czego ten przedmiot służy i jaki jest niezawodny. Nastała chwila ciszy między innymi domownikami, bo najwidoczniej wsłuchiwali się w gadkę Sohee.
   — Nie ma sprawy.
   Gulmi wydała z siebie cichy jęk niezadowolenia. Dokończyłem swoją porcję, po czym wziąłem talerz, aby włożyć do zmywarki.
   — Tato — zacząłem wypowiedź spoglądając na niego — Znajdziesz czas wieczorem?
   Macocha spojrzała na mnie, jakbym nie wiadomo o co prosił, więc sprostowałem nieco wypowiedź. Pewnie pomyślała, że chciałem, aby zajął się Nando.
   — Chciałem porozmawiać.
   — Jasne.
   Mały spał jeszcze spokojnie w łóżeczku, więc postanowiłem go nie budzić. Wziąłem szybki prysznic, bo wieczorem mogłem nie znaleźć na to czasu. Gdy wychodziłem z łazienki minąłem się jeszcze z rodzicami, bo akurat gdzieś wychodzili.
   Z korytarza zdołałem usłyszeć jeszcze lekkie spięcie między siostrą, a Sohee. Nie wsłuchiwałem się, bo to nie była moja sprawa. W pokoju rozczesałem włosy i klapnąłem na łóżku.
   Jak długo będę tutaj mieszkać? Jak szybko zdołam ogarnąć swoje życie, żeby wynieść się na swoje, kiedy jeszcze nie skończyłem szkoły? Muszę myśleć o małym, żeby zapewnić mu najlepszy start. Czy moja matka chciała tego samego dla mnie, gdy przyszedłem na świat? Na bank była wściekła, że ojciec wybrał tamtą, zamiast niej. Nando zaczął dziwnie kasłać, więc ruszyłem zad. Nogi mi się ugięły, gdy spojrzałem na jego bladą twarzyczkę. Wydawało się, jakby próbował złapać oddech, ale bezskutecznie. Ręce zaczęły mi dygotać, czytałem przecież o nagłej śmierci łóżeczkowej niemowląt, ale...
   — Jestem gotowa? Idziemy do... — Sohee wparowała do mojego pokoju i zatrzymała się w futrynie drzwi.
   Z tej odległości miała doskonały widok na małego. Zamilkła wpatrując się w Nando, który nie wydał aktualnie już żadnego dźwięku.
   — Nie wiem co robić! — wydusiłem z siebie ciężko i ze łzami w oczach spojrzałem na dziewczynę.
   Wybiegła z pokoju krzycząc. Jedynie do mi przyszło teraz do głowy, to sprawdzenie jego buzi, czy aby na pewno nic tam nie ma. Trzęsącymi dłońmi rozszerzyłem jego małe usta.
   Nie rób mi tego Nando, nie możesz odejść!
   Brakowało mi doświadczenia. Byłem głupim dzieciakiem, który myślał, że sobie ze wszystkim poradzi. Sam jestem gówniarzem, więc jak zdołam go wychować? Czy to góra zadecydowała, że tak będzie lepiej dla Nando? Nie chcę tego! Chcę, żeby był tu ze mną i machał tymi małymi nogami!
   Jak przez mgłę widziałem, że ktoś stoi obok mnie i wykonuje podobną czynność, którą zrobiłem przed chwilą. Nie dostrzegając obcego obiektu w jego buźce, po prostu wziął go na ręce.
   — Co ty robisz?! — wydarłem się zdenerwowany, jeszcze chwila i padnę — Co jeśli bardziej mu zaszkodzisz?!
   Sohee odsunęła mnie od łóżeczka. Nie miałem nawet w sobie grama siły, aby jej się przeciwstawić.
   — Uspokój się Taemin — mówiła również zdenerwowana — Nie uratujesz go patrzeniem!
   Minho ułożył sobie go głową skierowaną ku dołu, na swoim przedramieniu, a następnie wykonał uderzenie w jego małe plecy.
   Aż mną wstrząsnęło! Przecież on zrobi mu jeszcze większą krzywdę! Miałem wrażenie, że jego kolejne uderzenie było jeszcze mocniejsze. Ja bałem się nawet go przebrać, a ten po prostu lał go w plecy!
   — Nie bij go! — wydarłem się i już chciałem ruszyć w jego kierunku — Złamiesz mu kręgosłup!
   Sohee chwyciła moją dłoń i pociągnęła do tyłu. Przejęta wykrzyczała, że Minho wie co robi.
   — Zaufaj mu — szepnęła, a ja również wyczułem jak ręce jej się trzęsą.
   Wpadłem w histerię, zacząłem wyć i mówić, że jestem beznadziejnym rodzicem. Dziewczyna przytuliła mnie do siebie, po czym krzyknęła roztrzęsiona do brata, aby coś zrobił.    
   Miałem wrażenie, że to cholerna kara. Nie chciałem żeby mnie zostawiał. Owszem było ciężko, jednak wiedziałem na co się decydowałem. Przez ten krótki okres czasu zdołałem pokochać go całym sercem. Nie wyobrażałem sobie teraz życia bez niego. Był moim synem i to przy mnie powinien czuć się zawsze bezpiecznie. Zawiodłem na całej linii.
   Kątem oka widziałem, jak Minho wciąż walczy o jego oddech. Obrócił go w innej pozycji i palcami badał jego mostek. Bezskutecznie! Przecież było widać to po wyrazie jego twarzy! Ścisnąłem powieki i zacząłem błagać, aby to był tylko sen. Proszę! Niech to okaże się tylko snem!
   Słysząc jego płacz otworzyłem oczy. Sohee zwolniła nieco uścisk i głęboko odetchnęła. Myślałem, że na prawdę śnie. Minho trzymał wrzeszczącego Nando w swoich ramionach, a dla mnie był to najpiękniejszy widok na świecie. Mały był cały czerwony na buźce, ale teraz wiedziałem, że w jego rękach był bezpieczny.
   — Napędziłeś cholernie dużo strachu — słyszeliśmy wszyscy, jak dziecinnie zwraca się do malucha — Dziś możesz płakać nawet i cały dzień!
   Miał rację. Niech płacze cały dzień, bo dla mnie było to aktualnie melodią dla uszu. Nando tu był. Nie pamiętam żadnego piękniejszego uczucia, jak dzisiaj.
   Przetarłem rękawem mokre oczy, następnie poczułem ponowny mocny uścisk Sohee. Stłumiło to dygot mojego ciała. Ciężko było mi się teraz opanować.
  — Tak się bałam! — wyznała łapiąc głęboki oddech — Minho, jesteś bohaterem!
   Chłopak spojrzał w naszym kierunku posyłając lekki uśmiech. Nie byłem nadal w stanie wypowiedzieć żadnego słowa, ani zwykłego dziękuję.
   — Co się stało? — spytała Gulmi, która właśnie weszła do pokoju i wpatrywała się w swojego chłopaka.
   Minho bujał na rękach małego, aby się trochę uspokoił. Bez problemu podniósł z paneli coś, po czym wyciągnął w moim kierunku dłoń, aby podać mi przedmiot. Powiedział, że zajmie się nim chwilę i pójdzie do salonu, dopóki mój szok i przerażenie nie minie.
   — Guzik? — zapytała, gdy w palcach badałem to małe dziadostwo.
   Cholerny guzik o mało nie wysłał mi na tamten świat dziecka. Byłem wściekły.
    — Nie potrafiłem nawet uratować własnego dziecka — szepnąłem rozczarowany, gdy Minho z siostrą po prostu wyszli.
   Usiadłem na łóżku, bo czułem, że wszystkie siły mnie opuściły. Wściekły rzuciłem tym guzikiem w ścianę.
   — Nie od razu Rzym zbudowali...
   Sohee uśmiechnęła się do mnie i objęła ramieniem mówiąc, że nikt nie jest idealny i każdy popełnia błędy. Powiedziała również, żebym nie cofał się wstecz, tylko skupił na tym co jest teraz.
   — Na tym co jest teraz? — spytałem bardziej sam siebie i podrapałem się po podbródku — No jasne!
   Wszyscy patrzyli się na mnie jak na idiotę, gdy przyniosłem wszystkie ciuszki małego do salonu. Było mi trochę żal pięknie wykonanej roboty niani, ale trudno.
   Zazdrościłem Nando jak cholera, że był tak blisko Minho i to jeszcze w jego ramionach! Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że tej dwójce najwyraźniej odpowiadało swoje towarzystwo. Za to Gulmi oczywiście była obok, również niby zainteresowana, a nigdy nie okazała mu chociaż trochę uwagi. Miałem ochotę powyrywać jej wszystkie kłaki! Hipokrytka!
   — Co robisz? — spytała hiena, gdy tylko usiadłem naprzeciwko nich na sofie.
   Aktualnie pomiędzy sobą miałem twierdzę zrobioną z rzeczy Nando. Sohee wyszła z mojego pokoju i rzuciła niedbale kolejną porcję.
   — Jak to co? — odparłem zdziwiony — Nie pozwolę na kolejną taką akcję. Pozbędę się wszystkich guzików.
   Skinęła głową, w geście zrozumienia.
   — Wiesz że nie tylko guzik jest niebezpieczny? — odezwał się bohater Nando.
   Spojrzałem na niego z zbolałą miną. Oczywiście, że miał rację. Jednak wolałem zlikwidować wszystko, co wokół niego było aktualnie zagrożeniem.
   — Mógłbyś nauczyć Taemina pierwszej pomocy — zasugerowała jego siostra, jakby to miało być aktualnie jego obowiązkiem — Znasz się na tym przecież!
   Chwila!? Że niby Minho miał mnie uczyć pierwszej pomocy?! Nie żebym był całkowicie zielony w tej kwestii, ale jeżeli chodzi o dzieci, to niestety tak...
   Mój mózg zaczął działać niebezpiecznie, na najwyższych obrotach. Wyobraźnia poszła o kolejny lvl do góry, tworząc mi obrazy przed oczami z Minho, jak uczy mnie...
   — Jasne, jeżeli będzie chciał — odpowiedział
   NIE CHWILA, stop!
   — Pewnie, że chce! — niemal krzyknąłem — I dziękuję...
   Mózgu! Dlaczego się zgodziłeś! Przecież moje serce eksploduje z nadmiaru emocji, stresu i zauroczenia! Jeszcze stwierdzi, że mam wysokie ciśnienie, albo cukrzycę!
   Tak, cukrzycy to ja na pewno zaraz dostanę samym patrzeniem na niego.
   Sohee zrobiła sobie obok mnie miejsce i również wzięła nożyczki w dłoń, aby pomóc mi w przeglądaniu.
     — Minho, wyglądacie tak uroczo! — pisnęła odruchowo po chwili robiąc buzię w ciup i przyłożyła dłonie do twarzy — Muszę zrobić wam zdjęcie!
   I tak oto Nando zyskał zdjęcie ze swoim bohaterem. Nikt nie musiał wiedzieć o tym, że widnieli teraz na ekranie mojego telefonu jako tapeta. Oczywiście nie mogłem zasnąć i co chwilę zerkałem na śpiącego słodko synka, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku. Byłem szczęśliwy, ale i również zawiedziony sam sobą. Wciąż uważałem obecnie siebie za nieudacznika i zdałem sobie sprawę, że bardzo ciężko jest brać odpowiedzialność za czyjeś życie samemu. Gdy pomyślałem o tym, że Nando mógłby dzisiaj już tutaj nie być...
   Momentalnie łzy spłynęły mi po policzku, które natychmiast starłem. Nie powinienem o tym myśleć! Spojrzałem ponownie na telefon. Głupie zdjęcie, a wzrok chłopaka kierowany w obiektyw aparatu był taki kojący. Minho powiedział, że nie zauważył już żadnych niepokojących objawów u małego, a wraz z jego siostrą sprawdziłem, czy wyrwał tylko jeden guzik w śpioszkach.

Nawet nie wiecie jak się cieszę, że dałam tutaj Minho jako super hero! Aaaa!! Podsumowując jego zdjęcia z dziećmi,  to cud, miód i malina! Najgorsze jest to, że moja głowa tworzy już kolejny pomysł na 2min'a! ♡
  

Nawet nie wiecie jak się cieszę, że dałam tutaj Minho jako super hero! Aaaa!! Podsumowując jego zdjęcia z dziećmi,  to cud, miód i malina! Najgorsze jest to, że moja głowa tworzy już kolejny pomysł na 2min'a! ♡  

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

  
  
  

Facet mojej siostry / 2minOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz