12. Strata

137 16 1
                                    

   Chciałem, aby natychmiast ze mnie wyszedł, jednak zbyt mocno trzymał moje biodra.
   — Szzz.... — szepnął niby uspokajająco i przyłożył palec do moich ust — Będzie okej.
   Przełknąłem nerwowo ślinę i wypuściłem wstrzymywane powietrze. Możliwe, że oczekiwał ode mnie przejęcia inicjatywy, ale to nawet nie wchodziło w grę, kiedy to wszystko dosłownie mi przeszkadzało i tak bolało. Nie potrafiłem nawet myśleć o tym, aby się rozluźnić, a co dopiero żeby go ujeżdżać. Cholera! Jakkolwiek to brzmi! Moje dotychczas zbyt słabe podniecenie poszło w długą i pękło niczym bańka mydlana. Jinoh nie dał mi dużo czasu do zastanowienia, bo po chwili zmienił naszą pozycję, kładąc mnie na siedzeniach. Spiąłem się jeszcze bardziej, a moje nogi zaczęły trząść się jak galareta. Zawstydzony nawet nie byłem w stanie na niego patrzeć, więc mój wzrok błądził wszędzie, byle żeby tylko na niego nie patrzeć.
   Gdy zaczął poruszać się we mnie z moich ust wydobyło się ciche stęknięcie. Nie, to nie było te z przyjemności, a raczej czułem się tak jakby zabrakło mi powietrza.
   Rozluźnij się do cholery!
   Usta Jinoha zatopiły się w mojej szyi, uczucie robionej malinki było przyjemne, jednak jego znacznie przyspieszone tempo ani trochę. Przez chwilę ścisnąłem powieki z całych sił błagając o to, aby już skończył, a cała obecna akcja nie trwała nawet dwóch minut. Bolało i tyle, a najchętniej to bym go po prostu odepchnął, ale...
   Zacząłem się obwiniać. W końcu sam nie miałem dla niego czasu, więc miałem się dziwić, że tęskni i niby nie ma ochoty na seks? To oczywiste, że był spragniony dotyku z resztą ja tak samo, chociaż w mojej głowie wyobrażenia co do tego aktu tworzyły się nieco inaczej.
   — I jak? — spytał dysząc, jednak nie zaprzestał swoich działań — Przecież to lubisz...
   Nie byłem w stanie odpowiedzieć, a nawet nie chciałem. Może to ze mną było coś nie tak? Nie powiedziałem mu przecież, że to mój pierwszy raz jeżeli chodzi o zbliżenie męsko męskie. Co jeśli to ja się w tym nie odnalazłem i jestem beznadziejny? Mój członek nie wykazywał ani grama współpracy, a ciało błagało wręcz o najszybszy koniec.
   Koniec do cholery!
   Kolejne pchnięcia nie wróżyły szybkiego szczytowania. Unormował sobie stabilne, ale regularne tempo. Wolałbym, żeby nie wbijał się we mnie aż do końca. Wolałbym, aby nie wychodził ze mnie niemal całkowicie, żeby nie czuć tego pełnego pchnięcia po same jądra.
   Jezu, kończ to!
   Jakby nie patrząc sam tego chciałem. Jinoh przyspieszył jeszcze bardziej swoje ruchy, które już nie były tak regularne i znośne jak wtedy. Jęknąłem niespodziewanie z bólu, który był najokropniejszy i wbiłem paznokcie w jego barki uświadamiając sobie, że cały czas trzymałem tak dłonie.
   — Odezwij się jeszcze raz... — usłyszałem jak przez mgłę.
   Oderwał się od wgłębienia w mojej szyi, po czym wyprostował się bardziej patrząc na mnie z góry. Typowy samiec. Złapał mnie za biodra dzięki czemu zaczął je przyciskać bardziej do siebie. Ja pierdole, przecież głębiej już się nie da! Wydałem z siebie ponowny jęk bólu, który on traktował inaczej. Musiało to mu najwidoczniej pomoc.
   Pchnięcie.
   Kolejne.
   Kolejne.
   Kolejne.
   Stop.
   Błoga ulga wstrząsnęła moim ciałem, gdy poczułem ciepło rozchodzące się w moim wnętrzu. Towarzyszyło jednak również uczucie przyjemności, mając świadomość, że sperma mężczyzny jest we mnie. Poniekąd zastanawiałem się wcześniej jakie to uczucie, nieznane zawsze ma słodki zapach, skutki czasami są inne.
   Powoli wracałem do rzeczywistości i ogarniałem to, co przed chwilą się stało. Jinoh wyszedł ze mnie i pociągnął za dłoń do siadu. Następnie przybliżył swojego wciąż mokrego i sztywnego penisa do moich warg. Złączyła nas cienka stróżka spermy. Doskonale czułem jego słodki zapach.
   — Otwórz buźkę... — szepnął uwodzicielsko, a ja wykonałem polecenie niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
   Wystarczyło wziąć jego penisa do ust. Cholera, chwila moment i moje podniecenie wróciło do normy. Mój przyjaciel stał gotowy na baczność. Ssałem, tyle czasu aż przestałem czuć smak jego spermy. Dotarł do mnie fakt, że lubię mieć w ustach, chociaż jeden punkt zadowolenia i znalezienia czegoś, co uwielbiam.
   Nando.
   Powrót do świata realnego był brutalny. Dostrzegłem, że za oknami jest już zupełnie ciemno, przez co natychmiast przestałem wykonywać swoje działania.
   — Musimy jechać — odezwałem się szybko, na co Jinoh westchnął.
   Patrzyłem na jego twarz, chociaż nie do końca widziałem dokładne rysy. Jinoh kciukiem dotknął moich warg zaznaczając ich linię.
   — Okej.

Facet mojej siostry / 2minOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz