2. Nowy dom

350 20 1
                                    

   Chcąc nie chcąc musiałem jak najszybciej spadać z galerii, bo lada chwila Nando będzie upominał się o swój obiad.
   Dzisiejszego dnia dziękowałem Bogu za zdanie prawa jazdy. Niby nic, a dawało mi teraz tą ogromną niezależność, bo nie wyobrażałem sobie teraz jazdy komunikacją z wózkiem i małym na karku. Zapinając go z przodu, oczywiście tyłem do kierunku jazdy, westchnąłem. Uświadomiłem sobie, że auto i tak mam tylko dzięki dobroci ojca i ze względu na bobo, bo matkę nie było stać na to, aby mi je kupić. Pomimo, że miał hajsu jak lodu, to mamie i tak zawsze płacił odliczoną liczbę alimentów na mnie i ani grosza więcej, nie licząc urodzin, gdzie właśnie na 18- nastkę zafundował mi ten kurs, po którym i tak nie miałem auta.
   Nie chciałem wracać do domu. Nie miałem na to najmniejszej ochoty, a pobyt w galerii, chociaż mnie zmęczył, to odczuwałem psychiczną ulgę. Usiadłem za kierownicą, poczekałem chwilę, bo musiałem zebrać się do kupy, aby ruszyć.
   Chociaż już dawno przygotowałem się na Nando, i kupiłem wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy z pomocą oburzonej matki, która najlepiej i tak wybrałaby byle co, to i tak brakowało mi kilka rzeczy, stąd powstał wyjazd do galerii. Wydawało mi się, że wszystko kupiłem.
   Habin miała swoją wyprawkę, którą w połowie mi dała, a drugą połowę po prostu jej spłaciłem. Nasze rozmowy nie trwały zbyt długo i do niczego nie prowadziły. Zdążyłem tylko zrozumieć, że chciała wmówić swojemu obecnemu partnerowi, że to jego dziecko i w ten sposób go wychować. Nie wiedziałem jednak co poszło nie tak, że jej plan nie wypalił, przez co zaczęła wieszać na mnie psy obwiniając za wszystko. Przez te wszystkie miesiące nie miałem z nią żadnego kontaktu. Gdyby... gdyby jej kłamstwo się udało, to pewnie spotkałbym ją gdzieś na ulicy i pogratulował malucha, nie wiedząc, że jest nawet mój. Nie chciałem nawet o tym myśleć, że mogłoby do tego dojść.
Złączając wszystkie fakty, była mega szybka, że on w jakiś sposób łykał jej kłamstwa. Wszystkiego było aż nadto dużo, że nie chciałem sobie o wszystkim przypominać, a tym bardziej ponownie się zastanawiać.
   Myśl o czymś innym...
   Ta dziewczyna była na prawdę miła! Sprawiła, że mój dzień był inny od wszystkich, ponownie beztroski. Widok jej chłopaka dał mi wyraźnie do zrozumienia, że nie interesuje się już dziewczynami tak jak kiedyś. Czy ja w ogóle się nimi interesowałem? Może oszukiwałem sam siebie?
  Był wysoki z ciemnymi włosami i oczami. Można powiedzieć, że całkiem dobrze zbudowany i miał spoko styl.
Przez moment zrobiło mi się przykro. Powinienem przestać myśleć o jakimkolwiek związku i skupić się na małym!
   Zaparkowałem na podjeździe, tuż obok domu i samochodu przyrodniego brata. Koło nowego samochodu, bo jego "stary" właściwe ja przejąłem. Może te słowo było źle dobrane, bo prosto z salonu nie był, mimo wszystko zdecydowanie nowszy i bezpieczniejszy od mojego. Soyeon, żona ojca w życiu by nie pozwoliła, abym to ja dostał go, zamiast jej syna. Spojrzałem na wielki dom, w bardziej nowoczesnym stylu. Mój ojciec Dohwan, mieszkał niedaleko muzeum sztuki uniwersytetu w Seulu, natomiast matka Hyeri w zwykłych blokach na obrzeżu miasta. Całe życie byłem z nią, dlatego mieszkanie w tak dużym domu mnie lekko przerażało. Gdyby ojciec nie zdecydowałby się na pomoc, to nie wiem, czy Nando byłby tutaj dzisiaj ze mną. Mieszkanie w bloku mamy było małe i ciasne, ale naszej dwójce, nie było wiele trzeba, przynajmniej tak zawsze mi się wydawało. Mnie nie było na nic stać, więc byłem skazany na ich łaskę.
Wszedłem do domu najciszej jak się dało. Nando spał słodko w nosidełku, które było dostosowane również jako ala fotelik do samochodu, czy jak się to fachowo nazywa. Moja ostrożność z hałasem była przesadzona, bo właśnie trafiłem na niezły gwar i bałagan.
Za drzwiami wejściowymi od razu znajdował się duży salon, było to chyba największe pomieszczenie w domu. Na wprost była kuchnia, po lewej łazienka, jakieś inne mniejsze pomieszczenia, oraz schody prowadzące na górę domu. Po prawej stronie w pokoju miał być mój azyl i małego. Miał być, ale jeszcze nie był ze względu na przyrodnią siostrę. Wszyscy wiedzieli już od jakiegoś czasu jaka będzie sytuacja. Soyeon jednak wolała, abym zajął jedyny pokój na dole, w którym obecnie mieszkała siostra, argumentując płaczem dziecka, że nie powinno tego być słychać na górze, gdy oni będą spać. Wiedzieli od dawna, jednak ona, dopiero dziś przenosiła swoje rzeczy na piętro domu z oburzoną miną, jakby robiła to za karę.
   To nie tak, że nie będzie miała swojego pokoju. Na piętrze było sporo wolnych pomieszczeń, jednak jedno z nich musiało zostać przygotowane i umeblowane, tak jak ona chce, przez to wszystko się przedłużyło i tak wyszło, że spałem obecnie w salonie, a mały w łóżeczku turystycznym. Zaczęła irytować mnie już pierwszego dnia, robiąc problem, że przeze mnie musi się "przeprowadzać" na górę. Ja natomiast zignorowałem jej bulwers nie chcąc robić awantury, bo uważałem, że to ja muszę się dostosować, a nie oni.
   Z przyrodnim rodzeństwem nie miałem praktycznie żadnego kontaktu, więc nie wiedziałem, co z ich strony będzie na mnie czekać.
   — Cześć — przywitałem się, bo tego wymagała ode mnie kultura, tym bardziej w "nowym" domu.
Coś powiedziała pod nosem, jednak niezbyt zrozumiałem. Wcale się tym nie przejmując. Ostrożnie rozebrałem małego z ciuchów, a następnie siebie.
Śpij jak najdłużej, bo twój tatuś będzie musiał ogarnąć ten pokój, więc daj mi ten czas ~ prosiłem w duchu.

Facet mojej siostry / 2minOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz