10. Wyjazd

214 16 1
                                    

   Moje nastawienie wyglądało tak samo, jak kilka dni przed. Wycieczka miała być tylko weekendowa, aby nie mieć zbyt wielu zaległości w szkole. Nie tryskałem zbytnio entuzjazmem, tak samo Jinoh, bo spotkanie z nim odpadało. Zacząłem żałować od razu, gdy znalazłem się w pociągu. Przenoszenie się na sam koniec nauki, gdzie cała klasa znała się już kilka lat nie wpłynęła na mnie zbyt dobrze. Nie zależało mi zbytnio na znajomościach z kimkolwiek, bo imprezy, popołudniowe wyjścia, czy schadzki na piwo mogłem wybić sobie z głowy. Jeszcze dobre pół roku i będę kończyć tą szkołę, a nawet mi się nie śniło, aby zdać maturę.
   Czułem się jak odludek. Nie wszystkie osoby były z mojej klasy, bo połączyli też inne. Gulmi jechała wraz z Sohee, ale moja siostra na obecną chwilę doskonale odseparowała ją ode mnie, dzięki czemu nawet nie wiedziałem w której części pociągu były. Tak, chodziliśmy do tej samej szkoły, bo ojciec wolał, abym był z Gulmi "w kupie", co nie miało sensu, bo i tak była w młodszej klasie. Ja nie wyrażałem sprzeciwu, bo byłem szczęśliwy, że w ogóle Dohwan dał mi taki wybór. Zacząłem żałować tego cholernego wyjazdu. Niby nie było daleko do miejscowości w której mieliśmy zrelaksować się nad morzem, jednak sam fakt przebywania cały czas samemu i nie gadania z nikim... Byłem przegrywem w ludzkich interakcjach.
   To tylko niemal dwa dni, szybko minie. Orientacyjnie rozejrzałem się na grupki gadających nastolatków i przełknąłem zdenerwowany ślinę. Wcale nie minie szybko i będzie do dupy. Napisałem oczywiście sms'a do chłopaka informując o moim nastroju, co do wyjazdu. Powinienem się cieszyć, a tak na prawdę wolałem być teraz z Nando.
   Dotarliśmy na miejsce półtora godziny później, więc nie było tak źle. Hotel w którym mieliśmy nocować wydawał się całkiem spoko. Nie pomyślałem nawet o tym, że będę musiał być przecież z kimś na pokoju, więc wychowawca wiedząc, że nie mam żadnej grupy przydzieliła mnie po prostu gdzieś. Dostawałem samotnego doła bo Jinoh był w pracy, więc nie ma szans, aby prędko mi odpisał.
   Po szybkim rozpakowaniu, a bardziej walnięciu torby na łóżko, trzeba było zgłosić się na obiad. Tym razem było znośnie, bo Sohee wręcz zaciągnęła moją niezadowoloną siostrę, aby usiąść obok mnie.
   — Ciężko było zostawić Nando? — spytała bawiąc się swoimi pałeczkami, jednak dania szybko najwidoczniej nie zamierzała tknąć.
   — Trochę.
   — Możemy gadać o czymś innym niż o dzieciach — odezwała się tym razem Gulmi — Nie macie innych tematów? Taemin raczej woli odpocząć od problemów.
   — Nando nie jest problemem — poprawiłem ją patrząc ostrzegawczo w jej tęczówki.
   Nawet z Gulmi nie prowadziłem żadnych codziennych rozmów. Wydawać się mogło, że jesteśmy dla siebie obcy, orócz domowych rozmów nie było pomiędzy nami żadnej więzi.
   — Nie miałam nic złego na myśli.
   Trwała chwila ciszy, ale tylko między nami, bo na całej sali były przecież inne osoby. Co jakiś czas, rozglądaliśmy się orientacyjnie jedząc japchae.
   — Czym się zajmuję twoja mama? — spytała, przez co zbiła mnie z tropu.
   Co ją interesowała moja mama? Czułem jakiś jej dziwny podstęp.
   — Wydaje się sympatyczna — kontynuowała — To znaczy wiesz, normalna równa babka, taka do pogadania i w ogóle — kontynuowała.
   — Jest sekretarką.
   Teraz miała o wiele lżej, miała tą pracę zaledwie rok. Dzięki znajomości mojego wujka, a jej brata udało się jej dostać tą posadę. Wcześniej odkąd pamiętam pracowała na zmiany w markecie, nie szukając nic innego. Teraz po prostu wiem, że bała się zmian, że nie da rady finansowo. Gdy miała dwadzieścia jeden lat zaszła ze mną w ciążę, więc wyszło jak wyszło.
   — Nie tęskni za tobą?
   Jej kolejne pytanie sprawiło, że musiałem się chwilę zastanowić. Tak na prawdę nie wiedziałem tego, ale pewnie tak. Mimo wszystko jestem jej jedynym synem z którym mieszkała pół życia, jednak teraz nabrała do mnie dużego dystansu. Po odbytej rozmowie jednego wieczoru z ojcem próbowałem bardziej ją zrozumieć. Stwierdził, że powinienem jej dać czas, aby przetrawiła tą sytuację, cokolwiek to znaczy.
   — Na pewno. Ja za nią tęsknię, ale oboje musimy jakoś dostosować się do obecnych warunków, a do tego potrzeba czasu.
   Gulmi była ciekawska. Nie chciałem gadać zbyt wiele, ale też nie chciałem powiedzieć nic, aby jej nie urazić i nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Była zdolna żeby zapytać o to, że od czasu przeprowadzki wcale nie byłem u niej, ani ona wiele razy u mnie. Minęło dużo czasu, a ja jej nie odwiedziłem. To był spory minus i błąd.
   Resztą tematów dotyczyła wycieczki, bardziej to już one rozmawiały pomiędzy sobą. Towarzyszyłem im aż do samego wyjścia na plażę, bardziej słuchając niż się udzielając. Mimo wszystko przyjemniej było iść z kimś, niż samemu za wszystkimi. Mój humor stał się pozytywniejszy, a obecność Gulmi była znośna.
   Upału nie było, jednak dziewczynom wcale ten fakt nie przeszkadzał, aby rozebrać się do stroju i opalać, podczas gdy druga połowa chowała się w cieniu, bądź pod parasolem.
   — Myślisz, że ktoś wziął alkohol na wieczór? — spytała cicho Sohee rozglądając się, czy nikt nie usłyszał.
   — Na pewno. Nie uwierzę, że nie.
   — Nie zdziwię się jak sama wzięłaś — zażartowałem bawiąc się piaskiem.
   Nie byłem aż tak kreatywny, aby wziąć koc, ale Sohee była na tyle miła, że podzieliła się swoim, więc mój zad był wolny od piachu. Gulmi natomiast związała swoje włosy w ciasny koczek i zaczęła smarować swoje ciało jakimś mazidłem.
   — Masz mnie za alkoholiczkę? — zaśmiała się, a ja się zdziwiłem, bo myślałem, że się obrazi.
   — W weekendy lubisz sobie zaprosić znajomych, a ja mam pokój nad tobą. Nie nazwałem ciebie alkoholiczką.
   — Mam buteleczkę w torbie — wyznała w końcu — Nie wiem czy się wypije, ale jest. Jesteśmy w końcu młodzi, co będę sobie żałować? — stwierdziła, jednak wzrokiem badała moją negatywną reakcję, której nie było więc posłała mi tylko uśmiech — Do wieczoru daleko.
   Serce zaczęło mi szybciej bić, gdy wyczułem w kieszeni wibracje telefonu oznaczająca wiadomość. Usmiechnąłem się sam do siebie, bo nie zawsze mógł odpisywać, a jak odpisał to byłem szczęśliwy. Wyjąłem go będąc pewnym, że to właśnie Jinoh, ale się myliłem. Kliknąłem w messengerze zakładkę "inne", bo tam właśnie znajdowała się treść.
   ~ Wiem, że też jesteś na wycieczce. Tak samo wiem, że jesteś pedałem. Rzygam jak ciebie widzę ~
   Natychmiast w klatce piersiowej poczułem ogromny ucisk. Ścisnąłem mocniej telefon i przeczytałem ponownie treść wiadomości. Zrobiło mi się zimno ze strachu. Poczułem jak moje oczy zaszły łzami. Spojrzałem na dziewczyny, które były pogrążone w rozmowie na temat dzisiejszego wieczoru. Na szczęście nic nie zauważyły, więc szybko mrugnąłem oczami kilka razy, aby odgonić łzy.
   Kto to do cholery jest? Nikt nie mógł widzieć mnie z Jinohem, bo zawsze jechaliśmy gdzieś w ustronne miejsce. Konto na portalu usunąłem już wczoraj, jednak nawet po moim zdjęciu, nie sądziłem, że ktoś niechciany by mnie rozpoznał. Na dodatek wszystko wskazywało na to, że jest to jakaś osoba ze szkoły.
   Skup się na czym innym. Taemin musisz się na czymś skupić.
Odłożyłem telefon, a trzęsące się dłonie schowałem w kieszeniach. Próbowałem skupić się na tym, co mówią dziewczyny, jednak mój mózg walczył.
   Nie miałem odwagi, aby rozejrzeć się po plaży i sprawdzić, czy ktoś mnie obserwuje. Co by było gdybym dowiedział się, kim jest ta osoba? Nie sądzę, abym był na tyle kreatywny i znalazł dla siebie usprawiedliwienie. Co jeśli ma dowody?
   Przełknąłem ciężko ślinę i zacząłem oddychać buzią, bo miałem wrażenie, że nos nie daje mi tyle tlenu ile w obecnej chwili potrzebowałem.
   — Zaraz wrócę — szepnąłem tak cicho, że nie wiem czy mnie usłyszały.
   Odszedłem kawałek dalej. Chciałem znaleźć się dalej od tych szkolnych osób. Tutaj wcale nie było kojąco. Stało się ciężko, zbyt ciężko, że ledwo szedłem. Trzęsącymi dłońmi chwyciłem telefon i wybrałem numer do Jinoha. Nie lubiłem mu przeszkadzać tym bardziej, że mi jeszcze nie odpisał na poprzedniego sms'a. Nie chciałem być z tym sam bo czułem, że mogłem tego nie wytrzymać.
   — Jinoh? — szepnąłem drżącym głosem upewniając się, czy aby na pewno wszyscy są daleko.
   — Hej, coś się stało?
   W obecnej chwili takie pytanie chciałem usłyszeć, właśnie od niego. Emocje puściły mi na tyle, że zakryłem buzię wolną dłonią. Mój oddech stał się nierównomierny.
   — Nie wiem, czy ci przeszkadzam — zacząłem cicho i niepewnie gapiąc się w piach — Ale boje się, bo ten ktoś o kim ci pisałem chyba jest ze szkoły...
   — Jak ze szkoły? — spytał spokojnie.
   Westchnąłem ciężko spoglądając w niebo. Nie chciałem go obarczać problemami. Jesteśmy ze sobą tak krótki okres czasu...
   — Dostałem kolejną wiadomość, że wie o mojej obecności na wycieczce i rzyga jak na mnie patrzy...
   Wypowiedzenie tych słów zraniły mnie bardziej, niż ich przeczytanie. Nie sądziłem, że mogę być czyimś obrzydzeniem. Wieść, że ktoś na mnie patrzy z takimi myślami sprawiała, że moja samoocena spadła poniżej zera, a ja nie wiem kto to nawet jest.
Jinoh milczał dłuższy czas. Dopiero teraz do głowy przyszła mi myśl, że on przez mnie mógł również zostać zdemaskowany, a ja chciałem mu właśnie mówić, że boję się o to, że ktoś będzie chciał, aby to wyszło na jaw i wtedy zabiorą mi Nando. Ścisnąłem dłoń w pięść, aby chociaż trochę wziąć się w garść. Nando był moim zmartwieniem, a nie jego. Nie powinienem go tym obciążać.
   — Odpisałeś?
   — Nie-e — szepnąłem — Chciałbym, ale za bardzo się boję...
   — Myślę, że ten ktoś właśnie chce, abyś mu odpisał — usłyszałem jego kojący głos — Nie dawaj mu tej satysfakcji i uspokój się. Możliwe, że nie ma żadnych dowodów, tylko głupie wiadomości.
   Miałem gdybać, gdy w grę mógł wchodzić mój syn? Jednak Jinoh miał rację, bo co miałem zrobić? Odpisać i dać właśnie tego czego chciał?
   — Żałuję, że tutaj przyjechałem. Może wtedy nie przeszkadzałbym mu tak bardzo...
   — Tae, nie mów głupot. Należy ci się odpoczynek. Nie będziesz musiał wstawać przynajmniej w nocy do dziecka, więc dobrze się wyśpij. Nie daj sobie wejść na głowę.
   Wiedziałem, że zaraz będzie musiał kończyć i też po krótkiej chwili pożegnaliśmy się, uprzednio mówiąc, że postaram się nie myśleć o całej sytuacji. Było to nie realne, mój stres był ogromny. Trzymałem telefon w dłoni i przesuwałem palcem orientacyjnie Facebooka, jednak moje myśli były zupełnie gdzieś indziej. Wiele czasu kosztowało mnie zebranie się do kupy i wrócenie do dziewczyn. Myśl, że ktoś może mnie w obecnej chwili obserwować była nie do zniesienia.
   Pomimo stresu dałem radę jakoś normalnie funkcjonować do wieczora. Miałem mieć pokój z chłopakami, których praktycznie nie znam, co jeśli...
W moich ciuchach do spania wylądowałem jako pierwszy. Pod prysznicem pozwoliłem sobie na puszczenie emocji i poleciało kilka łez.
Nie mogę dać się zastraszyć! Jednak to co zdarzyło się później przeszło moje wszelkie oczekiwania.

Facet mojej siostry / 2minOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz