24. Czas

85 7 1
                                    

   Rozpętałem istną wojnę i wiedziałem, że nie mogę już wycofać swoich słów. Jeżeli chodzi o Soyeon, to były to poważne oskarżenia i najbardziej obawiałem się tego, że nikt mi nie uwierzy. Nie zdążyłem się dobrze zastanowić, kiedy ona zaczęła się drżeć na ojca.
   Dohwan myślał bardziej racjonalnie. Widziałem jak skoczyło mu ciśnienie, bo jego twarz zrobiła się czerwona. Nie chcąc robić żadnej sensacji z zamknął drzwi od mojego pokoju, tak w razie czego, aby reszta rodziny tego nie usłyszała. W pokoju zaczęło robić się strasznie duszno z nasza czwórką, więc ojciec otworzył okno.
   — Taemin, to co mówisz...
   — Doskonale wiem co ona mi powiedziała.
   Hyeri jak to matka nie mogła wytrzymać i zaczęła wylewać na niego wszystkie swoje żale, że jak w ogóle mógł do tego dopuścić, że gdyby prędzej o tym wiedziała to już od dawna mnie by tutaj nie było i tym podobne. Dohwan zniósł całe jej wypociny, ale nie odpowiedział jej w żaden sposób, bo interesowało go to co ja powiem.
   — Dlatego zacząłem pracować. Chciałem odłożyć trochę pieniędzy i się stąd wynieść, a ty mi zrobiłeś kolejne ultimatum! Pamiętasz, gdy poślizgnąłem się w kuchni i zbiłem te szklanki? Zapytałeś mnie wtedy, gdzie jestem, bo bujam w obłokach, a chwilę przed tym ona oznajmiła swoje warunki. — wybuchnąłem w jego kierunku oskarżycielsko. — Nie dość, że ona stawiała mi kłody pod nogi, to Jinoh również zaczął mnie szantażować, że wyśle ci ten film...
   Wspomniałem o tym jak zapłaciłem mu określoną sumę, jednak on wciąż się nie odczepił. Wprost oznajmiłem, że myślałem iż film ojcu wysłał on, bo mu już nie dałem kasy.
   — A to była Gulmi... — dodałem kończąc. — Wysłała tylko dlatego, że znalazła go przypadkiem, co za ironia losu? Ale ciebie to wczoraj gówno obchodziło.
   Dohwan nie wyrażał żadnych uczuć, jednak słychać było jego głośne oddechy. Podszedł do mojego łóżka i kucnął z małym wpatrując się we mnie intensywnie jakby chciał wyczytać z moich oczu, czy kłamię. Denerwowałem się tym, a jego milczenie było stresujące.
   — Nie potrzebuję ciebie, ani twojej łaski.
   Chociaż niepewnie, to wypowiedziałem te słowa, aż nie mogłem w to uwierzyć. Możliwe, że odwagi dodawała mi w jakiś sposób mama, która teraz wypuszczając mnie z objęć zaczęła gadać pod nosem, że pójdzie rozmówić się z tą ~ szmatą. Dohwan szybko jednak zagrodził jej drogę, że w życiu nie dostała by się do drzwi.
   — Bronisz jej do cholery?! — syknęła przez zęby.
   Najwidoczniej to był też limit mojej mamy, bo z bezsilności zaczęła uderzać go pięściami w tors, ale nie były one mocne. Zaczęła lamentować w kółko powtarzając, że jak mógł w ogóle do tego dopuścić, że jak on nie ma jaj żeby iść to wyjaśnić, to zrobi to ona.
   — Hyeri, jeżeli teraz tam pójdziesz to nie będę miał szansy przejrzeć jej telefonu.
   Jeżeli ojciec chciał dowodu, to musiał dostać się do jej telefonu, bo w moje zeznania nie musiał tak bardzo wierzyć. Wkurzał mnie jednak ten jego epicki spokój, albo tak dobrze udawał. Hyeri właśnie podniosła z podłogi Nando, który łapał rączkami szczeblek od łóżeczka i przytuliła go mocno do siebie, jakby w ten sposób chciała na chwilę się od tego odciąć.
   Trwała chwila ciszy, której każdy najwidoczniej potrzebował.
   — Taemin, chcę żebyś się spakował i pomogę przewieźć ci rzeczy do mnie. — powiedziała decydując jakby za mnie.
   — Nie.
   Hyeri spojrzała na Dohwan'a, który wypowiedział te słowa. Pewnym tonem oznajmiła, że się spóźnił i nie będzie decydować o moim miejscu zamieszkania, bo jestem już pełnoletni. Dohwan jednak lekkomyślnie stwierdził tylko, że tutaj mam lepsze warunki.
   Nigdy nie myślałem, że mama stanie tak bardzo po mojej stronie i zaatakuje go mówiąc, żeby powiedział jak bardzo polepszyliśmy swoje reakcje. Bez wahania zapytała go o to aby powiedział, co lubię jeść, co sprawia że jestem szczęśliwy, jaki przedmiot mi nie idzie, albo kim chcę zostać w przyszłości. Nie był tajemnicą fakt, że Dohwan mnie nawet nie znał, przez co nie mógł niczego wymienić.
   — W dupę wsadź sobie te pieniądze Dohwan. Miałeś mu okazać wsparcie, a wsparcie to nie tylko dawanie pieniedzy i myślenie, że w ten sposób wszystko jest okej. Poradzimy sobie razem bez ciebie, bo ciebie i tak nigdy nie było.
   On chyba stracił swoje wszystkie asy w rękawie, bo zaczął wspominać o mojej orientacji uwzględniając, że powinni jakoś to rozwiązać i mi pomóc, dlatego powinienem tutaj zostać.
  
    ***

   Powrót do mamy był czymś nieosiągalnym. Chociaż wziąłem tylko najpotrzebniejsze rzeczy, to czułem przeogromną ulgę, bo część moich zmartwień i ciężarów odpuściła. Ona nie mogła tego powiedzieć o sobie, a resztę wolnej niedzieli poświęciła Nando, jakby maluch miał właśnie jej wszystko wynagrodzić. Przynajmniej on teraz sprawiał, że na jej twarzy pojawiał się uśmiech. Gdy Nando spał zjedliśmy wspólnie obiad i wtedy ją przeprosiłem, a ona ponownie się rozpłakała. Natychmiast odparła, że nie mam za co ją przepraszać, że powinna wcześniej zwrócić na to uwagę i zareagować, a nie zajmować się Tommym.
   Po obiedzie mama stwierdziła, że musi udać się na zakupy, aby kupić Nando coś do jedzenia oraz podstawowe rzeczy, które były mu potrzebne. Była tak tym podekscytowana, że oznajmiła jak najlepiej pojedzie sama, a ja przypilnuję malucha i było mi to na rękę, bo musiałem trochę psychicznie odpocząć, gdy Nando spał.
   Wtedy mogłem chwycić spokojnie za telefon i przeglądać wszystkie powiadomienia. Uniosłem brew dostrzegając bodajże siedem nieodczytanych smsów od Minho, a wszystko za taką sprawa, iż musiał słyszeć jak wtedy wszedłem do jej pokoju i zacząłem kłótnię zanim się rozłączyła. On pisał między innymi o tym, że Gulmi wysłała film mojemu ojcu, jakby chciał w ten sposób poinformować mnie, gdybym o tym nie wiedział. Kilka wiadomości dotyczyło tego, czy wszystko w porządku i czy nie potrzebuje pomocy, a w jakimś nawet zasugerował przyjazd jednak pewnie nie przyjechał z tego powodu, bo mu nie odpisałem. Nie bałem się już o swoje tajemnice więc omijając szczegóły poinformowałem go w wiadomości, że jestem u mamy. Zapytał w wiadomości czy może chciałbym do niego wpaść z Nando i pogadać, ale odpisałem tylko że zobaczę jak się wyrobie z czasem.
   Nando w końcu się obudził, a gdy włączyłem mu bajki na telewizorze był iście zadowolony. Chociaż czasem dawał w kość, gdy miałem te gorsze dni to jednak nie był zbyt wymagającym dzieckiem. Mama również zdążyła wrócić ze sklepu i zajęła się prostymi obowiązkami domowymi.
   Ja natomiast myślałem o Minho. Nie wiem dlaczego zaprzątał moją głowę akurat w takim momencie, kiedy najbardziej potrzebowałem odpoczynku od tego wszystkiego.
   Nie pamiętam kiedy ostatnio mogłem wykąpać się w spokoju i poleżeć w wannie. Ten rodzaj relaksu był dla mnie czymś nieosiągalnym, bo przecież dla mnie czas zawsze był ograniczony. Potem gdy ona usypiała Nando, zadałem jej jedno z tych niewygodnych pytań.
   — Nienawidzisz mnie za to? — spytałem szeptem nie patrząc jej w oczy.
   Trwała niezręczna chwila ciszy, więc byłem zmuszony czekać na jej odpowiedź..
   — Za co mam cię nienawidzić? — spytała spokojnie, jednak w jej głosie słyszałem nutę niepokoju. — Nie ma w tym ani grama twojej winy, rozumiesz? To ona cię skrzywdziła najmując za pieniądze jakiegoś faceta. To ty jesteś ofiarą, a jak pomyślę o tym co musiałeś czuć będąc przez ten cały czas tam...
   Ona doskonale wiedziała o co pytałem, jednak odwróciła to wszystko w inny sposób.
   — Mamo, pytam o to czy mnie nienawidzisz za to, że jestem...
   Nie pozwoliła mi dokończyć. Tym razem to ona odwróciła wzrok mówiąc szybkie ~ nie.
   Nando zasnął na jej rękach, ale ona wciąż go bujała, jakby chciała tylko czymś zająć swoje ręce.
   — Taemin, jesteś pewny że lubisz chłopców?

   ***

   Kolejny dzień planowo tak jak prosiła mama zacząłem od pójścia do szkoły. Pomimo tych wszystkich wydarzeń nie chciała abym siedział w mieszkaniu i rozmyślał o tym wszystkim. Poniekąd ją rozumiałem, bo obawiała się tego że zamknę się w sobie i nie będę rozmawiał o niczym. Do szkoły dotarłem podmiejskim, bo przecież auto miałem u ojca, a Nando został z mamą, bo wzięła wolne chcąc pogodzić się z obecnym stanem faktycznym i znaleźć na wszystko czas.
   Jednak w życiu nie podejrzewałem, że tuż przed szkołą będzie czekał na mnie Minho. Zatrzymałem się na jego widok, chcąc wybadać czy nie czeka aby na Gulmi, chociaż gdzieś w głębi serca prosiłem jednak o to, żeby nie była to ta jędza. Z racji, że byłem prędzej to domyśliłem się, że Gulmi na pewno jeszcze nie ma, ale... On ruszył w moim kierunku!
   Bojąc się jakiejkolwiek wymiany zdań odwróciłem się do niego plecami chcąc odejść i pójść w lososym kierunku. Chciałem uciec od tej rozmowy i jego zachowania, którego nie znałem.
   — Tae, porozmawiajmy! — krzyknął.
   Posłuchałem go, bo nie chciałem aby wszyscy zaczęli się na nas gapić. Wieści mogły przecież szybko dotrzeć do mojej siostry, ale czy obecnie nie powinienem mieć gdzieś jej reakcje? On musiał mnie obejść, żeby stanąć przede mną, bo się nie odwróciłem.
   — Taemin... — zaczął ciężko stojąc tuż przede mną, jednak ja nie patrzyłem mu w oczy. — Jesteś dla mnie bardzo ważny. Źle mi z tym jak mnie od siebie oddalasz i ignorujesz, jakby pomiędzy nami do niczego nie doszło i...
   — Nie chce mi się słuchać pustych słów. — oświadczyłem krzyżując dłonie na klatce piersiowej. — Masz czas do wieczora, aby się określić.
   — Określić z czym?

Trochę krótko, ale szukam weny po dłuższej przerwie i rpg. No, w końcu muszę kiedyś skończyć historię 😊

Facet mojej siostry / 2minOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz