Jak się obecnie czułem? Jak w niebie. Wsłuchiwałem się w nierówny oddech Minho. Palant zasnął niemal momentalnie. Był twarzą zwróconą do mnie, więc bez problemu mogłem przyjrzeć się jego twarzy, bo moje oczy przyzwyczaiły się już do ciemności. O czym myślałem, gdy tak bezwstydnie spał obok mnie? O tym, jakby to było, gdyby zawsze tak zasypiał, jakby było to codziennością. Wyobrażałem sobie rzeczy niemożliwe, jednak nie potrafiłem sobie tego odmówić.
W pokoju było czuć już zapach alkoholu, jednak ja nie zwracałem na to uwagi. Nie liczyło się nic, gdy tak leżał obok mnie, a ja nie mogłem go nawet dotknąć. Buziak nie był czymś rewelacyjnym, ot taki zwykły cmoczek i nic więcej. Dla Gulmi była to pewnie zwykła codzienność, a dla mnie stało się czymś wielkim, bo zrobił to on. Wiedziałem, że Minho nie do końca zdawał sobie sprawę kogo pocałował...
Nie wiem ile czasu moje myśli budowały sobie własny świat, gdzie byliśmy parą. Wspólne mieszkanie, przyszłość, szczęście, wyobrażone dotyki i czułe gesty. Wróciłem do rzeczywistości, gdy słońce zaczęło wychodzić zza horyzontu. Nando zaczął się wiercić, więc automatycznie wróciłem do porządku dziennego. Palcem starłem pojedynczą łzę, która właśnie spłynęła po moim policzku. Ostrożnie chwyciłem telefon, który znajdował się zawsze pod poduszką i zrobiłem mu zdjęcie. Alkoholowy Minho śpiący w moim łóżku obok mnie, tylko dla mnie. Na pamiątkę.
Nie wiedziałem, czy w tym przypadku postępuje właściwie, jednak nie miałem żadnych hamulców. Usiadłem na łóżku i przygryzłem dolną wargę. Oparłem się plecami o ścianę, która była tuż za mną i nogą zwaliłem go z łóżka.
Jęknął niezadowolony z upadku, a jego dłoń od razu znalazła się przy parującej na bank głowie. Nawet piżamki nie miał, tylko był wczorajszy! Brudas w moim łóżku i to jeszcze alkoholizowany!
— Zgłupiałaś?! — wydarł się, a gdy spojrzał na łóżko, dostrzegł mnie.
Oczy zrobiły mu się tak wielkie, że jeszcze chwila i wylecą mu z orbit. Super patent na szybkie wytrzeźwienie.
— Wygodnie się spało? — spytałem niby obojętnie, chociaż w środku wszystko mi się gotowało — Gdybyś się tak nie rozwalał, to może jeszcze byś pospał.
Wydawało mi się, że ta sytuacja będzie najlepsza, bo co miał po prostu obudzić się koło mnie, a ja wtedy bym zapytał ~ Siema, jak się spało? No nie! Wcale nie musi wiedzieć, że gapiłem się w niego przez kilka godzin! Trzeba zachować pozory, ale tak uroczo wyglądał w rozczochranych włosach!
— Dlaczego ja tu...? — jąkał patrząc to na łóżko i pokój, po czym wzrok zawiesił na Nando, który machał swoimi kończynami.
— Skąd mam wiedzieć? — spytałem wzruszając ramionami — To ja się budzę i widzę ciebie, no halo.
Wstałem mijając go i przywitałem się z maluchem. Otworzyłem okno, bo już nie było tutaj czym oddychać. Wyszedłem zostawiając kacowego Minho z Nando, aby zrobić flachę mleka. Ręce mi się trzęsły jak cholera, bo nie wiedziałem nad czym myśli ten facet. Zacząłem zastanawiać się nad tym, czy pamięta pocałunek.
Jeżeli nie, to na pewno dla niego to nic wielkiego. W końcu co to takiego spać z jakimś kumplem w jednym łóżku. To ze mną był problem, bo to ja miałem inne poglądy i wyobrażałem sobie za dużo. Gulmi chyba też przesadziła z procentami, skoro nawet nie skapnęła się, że jej chłopak nawiał.
Byłem lekko zamyślony i chciałem pozbierać się do kupy, aby nie dać niczego po sobie poznać i wtedy tak po prostu wlazł sobie do kuchni. Momentalnie zesztywniałem, a serce waliło mi tak, że nie daj Boże jeszcze usłyszy.
Kątem oka widziałem, jak nalał sobie jakiegoś soku do szklanki i szybko wypił. Siema kacyk. Zaczęło denerwować mnie to, że od razu nie poszedł, tylko na bank przyglądał się co robię od tyłu.
— O Jezu! Zostawiłem go samego! — wydarł się, po czym jak torpeda wyskoczył z kuchni i zniknął za drzwiami mojego pokoju.
Co?
W duchu się zaśmiałem i poszedłem za nim z gotowym już mlekiem. Po drodze machałem butelką, aby wszystko dobrze rozpuścić. Stanąłem w futrynie, bo wydawało mi się, że śnie na jawie. Minho klęczał przy łóżeczku, a Nando pochłaniał go wzrokiem.
— Przecież nie wyskoczy z łóżeczka — powiedziałem z pełną powagą.
On zwrócił swoje oczy ku mnie i wstał. Strzepnął niewidzialny pył ze swoich spodni i usiadł na sofie.
— Przecież wiem...
Był jakiś dziwny, a ja wolałem nie drążyć tematu. Wziąłem Nando na ręce, aby go nakarmić. Zaczęło irytować mnie to, że jestem w centrum jego uwagi. Po krótkim czasie jednak się ulotnił, co prawda ulżyło mi, bo jego obecność była dla mnie mega krępująca, ale wieść że jest na bank z Gulmi na górze... To po prostu zazdrość! Ale o czym właściwie miałem z nim gadać, kiedy jedyne co na pewno chciał, to łóżka.
Chwilę popołudniu dopiero zacząłem się stresować. Ojca i jego pierwszej damy wciąż nie było, a w domu panowała istna cisza. Tylko brat wrócił jakiś czas temu, a tak to czułem się przez chwilę tak, jakbym mieszkał tutaj sam. Wiedziałem, że ojciec mi w tym przypadku w niczym nie pomoże, ale nie wiem, jakoś bym się lepiej czuł, gdyby jednak był. Niestety z Habin musiałem poradzić sobie sam.
Obgryzałem paznokcie jakbym szedł na skazanie. Siedziałem na salonie, a przede mną był włączony telewizor. Nawet nie wiedziałem o czym jest program, chociaż cały czas patrzyłem na ekran. Haejin zaczął się tylko kręcić po kuchni, najwidoczniej miał głowę do picia, albo po prostu nie pił. Słysząc dzwonek do drzwi niemal padłem na zawał i podskoczyłem. Wiedziałem, że to nie ojciec, bo on by nie dzwonił. Przełknąłem ślinę, a następnie podniosłem zad, aby otworzyć te cholerne drzwi.
Widok Habin wcale mnie nie zdziwił, bo właśnie jej się spodziewałem, ale moja matka?
— Cześć synku — powiedziała jakby nigdy nic i ruszyła do przodu, aby uściskać moje sztywne wręcz ciało.
Na pewno widziała moją zdezorientowaną i wkurzoną minę, bo po co ona tutaj była?
— Cześć.
Habin, dziewczyna o karmelowych, czy karmelkowych włosach, bo akurat z tym mi się kojarzyły, weszła dopiero gdy gestem ręki zaprosiłem ją do środka. Ona też nie należała do bogatej rodziny, więc zdążyłem zauważyć, że oplotła wnętrze domu, takim samym wzrokiem, jak ja niedawno.
— Gdzie Nando? — spytała spokojnie, a swój ciemny wzrok zatrzymała na mnie.
— Jest w pokoju, niedługo powinien się obudzić.
Oczywiście musiałem wprowadzić je do mojego azylu. Było mi nie w smak, ale co miałem zrobić?
Obie nachyliły się nad łóżeczkiem, aby podziwiać jak mój książę odpoczywa po obiadowej sieście. Stałem tak chwilę w futrynie drzwi wkurzony bo wiedziałem, że istnieje coś o czym ja nie wiem. Oświadczyłem, że pójdę zrobić kawę.
Moje nerwy tak puściły, że już nawet ręce mi się nie trzęsły. Ze złością zrobiłem najokropniejszą kawę jaką umiałem. Zaniosłem ją kładąc na stoliku tuż przy sofie i wróciłem się po cukierniczkę, najchętniej dosypałbym tam soli. Nie trzeba się domyślać, że tak pomiędzy sobą dyskutowały, że mały się obudził i był szczęśliwy widząc, że skupia na sobie czyjąś uwagę. Usiadłem na łóżku nie wypowiadając ani słowa. Już chciałem, aby to całe spotkanie się skończyło. Chciałem wyjaśnień od matki, bo takiego czegoś bym się po niej nie spodziewał.
Habin podniosła Nando z łóżeczka i przytuliła do siebie. Czy w tym momencie patrząc na ten obraz powinienem coś poczuć? Jeżeli tak, to nie czułem nic prócz tego, że Nando jest w ramionach swojej mamy. To powinno być dla niego ważne, nie dla mnie. Jak sobie przypomnę... Nie.
— Jaki on już duży — powiedziała i złożyła na jego czole pocałunek.
— Nie obejrzycie się i będzie chodzić — podjęła dalszy temat moja mama i usiadła na sofie — Jeszcze zaczną się zęby, to niedługo czwarty miesiąc. Byłeś na szczepieniach?
Przytaknąłem.
Znowu czułem się sztywno, bardzo podobnie jak przy przyjeździe dziadków ze strony ojca. Zaczął się temat ciuszków, to powiedziałem tylko, że muszę zrobić pomału przegląd, bo niektóre są za małe i takie tam.
— Nie śpisz z nim w jednym łóżku? — spytała podejrzliwie popijając kawę.
Spojrzałem na nią nie rozumiejąc, moja była tak samo.
— Ale jak nie śpię?
— No na przykład, gdy nie może w nocy spać — sprostowała — Dziecko powinno spać w swoim łóżeczku, bo na naszych jest najwięcej bakterii... Poza tym wy faceci nie macie tego instynktu, co by było gdybyś przypadkowo go zgniótł?
Aż zaschło mi w gardle. Zadowoliłem ją odpowiedzią, jakiej oczekiwała, żeby dała mi spokój i nie drążyła swoich mądrości.
— Mogę go zabrać na spacer?
Nie miałem nic przeciwko, tylko dałem ultimatum, że po ogrodzie. Matka na te słowa zmierzyła mnie wzrokiem, ale miałem to totalnie gdzieś. Habin chciała go oddać, a ja o tym nie miałem zamiaru zapomnieć. Wyjąłem rzeczy, aby ubrać mu sweterek i czapkę. Zdeklarowała się, że zrobi to sama.
Nie ma sprawy, a rób sobie co chcesz, dopóki ci się nie znudzi!
— Nie zakładaj mu tej czapki, przecież się zagotuje — rzuciła złotą myśl mamusia.
— Nie mam zamiaru ryzykować zapaleniem uszu. Ma mieć, jest cienka, nic mu nie będzie.
Habin spojrzała na nas obu, nie wiedząc co ma zrobić. Ostatecznie założyła mu ją. Byłem z siebie zadowolony, bo akurat tą bitwę wygrałem.
Ile do cholery będę miał ich przez całe życie? Niech to już się skończy!
Wyszliśmy z pokoju, bo chciałem zaprowadzić je, aby wyszły tyłem na ogród, tam był też wózek, gdyby sobie chciała powozić, cokolwiek.
— Dzień dobry — usłyszałem bardzo miły ton Gulmi, aż mi się wszystko cofnęło.
Tsa, pech chciał, że postanowiła akurat posiedzieć z Minho w salonie, jakby mało było jej miejsca na piętrze. Nawadniali się obaj po nocnym chlaniu, tylko kroplówek do przyczepienia im brakowało. Jeszcze lepsze było to, że moja matka zaczęła się witać, jak z jakąś siostrzenicą, albo co gorsza, jakby się znały. W duszy wiedziałem, że i tak rozszarpałaby Gulmi na strzępy z zazdrości.
— Jak tam? Nie słychać na górze jak mały płacze? — podjęła temat, czego bardzo chciałem uniknąć.
— Nic nie słychać. Jest dość spokojnym dzieckiem.
— A nowy domownik? — zadała kolejne pytanie posyłając swój sztuczny uśmiech — Nie sprawia problemów?
Chwila, ty o takie coś się Gulmi pytasz?
— Taemin? — spytała niepewnie spoglądając na mnie — Nie, dlaczego miałby sprawiać?
Normalnie nie spodziewałem się takich słów z ust Gulmi. Teraz to ja poczułem się jak idiota, że zbyt pochopnie ją oceniłem. Bardzo możliwe, że to moje nastawienie i strach przed wszystkim sprawiło, że zbyt pochopnie oceniałem sytuację i atmosferę panującą w domu, co do mojej osoby. Miałem wrażenie, że cały czas była zła o to, że musiałem zająć jej stary pokój. Słysząc kolejne wypowiedziane słowa... Jak zwykle się pospieszyłem...
— Ostatnio Nando o mało nie udusił się guzikiem, ale tak to wszystko w porządku.
Momentalnie opuściły mnie siły. Serce zaczęło znów walić jak cholera, aż otworzyłem buzię, bo nie spodziewałem się, że będzie tym paplać na prawo i lewo. Nie musiała o tym wiedzieć matka, a tym bardziej Habin, a ona powiedziała to tak, jakby było to codziennością. Kaszka z mlekiem.
— Jak to guzkiem?! — podniosła ton Hyeri i odwróciła się wściekła w moim kierunku.
Nie wiedziałem co powiedzieć. Czułem jak lęk związany z tym stresem ponownie wraca i narasta.
Kolejny rozdział za nami, ah mi też brakuje jakiejkolwiek większej interakcji pomiędzy Tae, a Minho! Tym bardziej, że sama jeszcze nie wiem, jak to wszystko się potoczy :"D! Za dużo opcji chodzi po mojej głowie *^*
Wesołych świąt Wielkanocnych kochani ❤️💙💜💚🧡
![](https://img.wattpad.com/cover/217545743-288-k786385.jpg)
CZYTASZ
Facet mojej siostry / 2min
FanfictionCo jeśli w oko wpadł tobie chłopak siostry, a ty jesteś zagubionym nastolatkiem w dodatku z dzieckiem? Potem tak rozpocznie się ICH HISTORIA takie tam, płatki z mlekiem, wisienka na torcie i kremowe latte. Kłótnie, wzloty i upadki. Trochę pikanterii...