Wiedziałem, że Nando może być problemem, bo Minho mógł zwyczajnie nie chcieć poświęcać czasu nie swojemu dziecku. Bądź co bądź miałem zamiar w pełni poświęcić się małemu, a teraz?
Co ja właściwie myślałem? Chciałem żeby on był częścią mojego życia.
Wciąż stałem w salonie. Nie miałem zamiaru usiąść, bo ograniczał mnie czas. Musiałem wrócić do Nando i to szybko, skoro ojciec zgodził się na moje wyjście. Bądź co bądź on nie odpowiadał dłuższy czas co uznałem za potwierdzenie, bo jakby inaczej? Cały dzień czekałem na decyzję, a właściwie na pozytywną decyzję.
— W porządku... — zacząłem mówić zduszonym głosem, bo czułem ogromny ciężar w klatce piersiowej. — Rozumiem to i nie musisz mi się przecież tłumaczyć...
Wymusiłem uśmiech. W głowie miałem tylko poranną sytuację i to, że miał się określić. Mogłem wcześniej się domyśleć, że Minho przychodząc do mnie do domu chciał jakby... Upewnić się, że to jest to? Przecież wtedy wybiegł co po prostu mogło jasno oznaczać, że mylił się ze swoimi uczuciami i nie chce do tego wracać.
Cisza z jego strony wbijała mi nóż w serce. Miałem znowu coś powiedzieć? Wyjść i dać mu spokój? Może właśnie za dużo gadałem, a on nie miał mi nic do powiedzenia.
Złączyłem dłonie razem, żeby ukryć ich dygotanie. Nie miałem niczego co mógłbym mu zaoferować, a wręcz tylko zbędny balast.
— W porządku — paplałem dalej znowu wymuszając uśmiech. — Wiem że zostaje wszystko tak jest jest.
Minho spojrzał na mnie kiedy ja unikałem jego wzroku. Może zwyczajnie mu ulżyło, bo w końcu zrozumiałem stan faktyczny.
— W sumie to już pojadę, bo...
Bo musiałem się zająć synem, kiedy teraz byłyby to ostatnie słowa, które chciałbym wypowiedzieć.
— Bo miałem ogarnąć zakupy... — dokończyłem kłamiąc. — To cześć.
Nie czekałem na jego odpowiedź, tylko szybkim krokiem poszedłem w kierunku auta. Oczywiście, że chciałem się wybeczeć ale nie będę tego robił przed jego domem. Wsiadłem za kierownicę żeby odjechać kawałek dalej, zaledwie za jego płot, żeby nie mógł dostrzec auta. Gdy się w końcu zatrzymałem wybuchłem niekontrolowanym płaczem niemal się dusząc. Wszystko przez to, bo na prawdę myślałem że on zostawi Gulmi dla mnie.
Chciałem zniknąć i mieć święty spokój. Nie chciałem wracać do Nando. Żałowałem tego, że zbliżyliśmy się do siebie tak blisko, że widział tak wiele a nie powinien.
Usłyszałem dźwięk telefonu, a spoglądając na niego myślałem że dzwoni Dowhan. Jakież było moje zdziwienie gdy zobaczyłem połączenie przychodzące od Minho. W życiu bym od niego teraz nie odebrał więc po prostu odłożyłem telefon na siedzenie pasażera. Rękawem kurtki przetarłem mokrą twarz. Nie ma szans żebym ukrył fakt mojego płaczu.
Słysząc, jak ktoś szarpie za drzwi pasażera natychmiast tam spojrzałem, ale zanim zdążyłem jakkolwiek zareagować Minho zajął to miejsce. Musiał wyczuć, że na czymś usiadł więc po chwili wyjął spod swojego tyłka telefon i mi go podał.
— Tae posłuchaj... — zaczął jednak przerwałem mu mówiąc, aby się streszczał bo mój czas dobiegał końca.
Tak bardzo chciałem żeby został, a musiałem jechać i go wyganiać!
— Przeraża mnie to bardzo i masz rację, chodzi o Nando.
W końcu to z siebie wykrztusił i moje spostrzeżenia wcale nie były mylne. Pokiwałem tylko głową dając mu znak że rozumiem.
— Dlatego to nie jest dla mnie takie proste. Boje się, że któregoś dnia mogę zwyczajnie nawalić, gdy ty będziesz potrzebował pomocy. Lubię tego dzieciaka, i to nie tak że mi on przeszkadza...
Wstrzymałem oddech. Tępo gapiłem się w kierownicę jak zahipnotyzowany słuchając tego co ma do powiedzenia. Od chwili gdy wszedł do auta automatycznie przestałem płakać.
Potem przeszedł do mojej osoby chcąc powiedzieć co czuje. Zagryzłem szczękę z całych sił bojąc się tego co ma do powiedzenia.
— Tak cholernie mi się podobasz. Z nikim nie przeżyłem tego co z tobą, a tutaj wiesz że mam na myśli nasze zbliżenia. Nigdy nie mieliśmy dużo czasu aby porozmawiać tak na spokojnie o wszystkim i o niczym, ale i tak przebywając w domu twojego ojca zdążyłem wiele zauważyć. Nie jestem ślepy, dlatego nie chcę żebyś myślał że chodzi mi tylko o twoją dupę, bo tak nie jest.
Minho tutaj zrobił pauzę i chwycił za moją dłoń, którą ściskałem na spodniach. Pozwoliłem mu na to. Jak mógłbym inaczej? Zależało mi przecież na nim.
— Widziałem to jak zajmujesz się Nando. Twoje lepsze i gorsze chwile oraz błędy, ale kto ich nie popełnia? Jesteś młodym rodzicem, a i tak podziwiam ciebie za to co zrobiłeś. To wielka odpowiedzialność i to wystarczy, żeby wiedzieć że jesteś dobry.
Minho przy tej wypowiedzi dodał również, że chce spróbować, że nie chce mi niczego obiecać, ale chce wejść w ten związek i zobaczyć czy sobie poradzi. Szybko dodał również, że wchodząc ze mną we wspólną drogę bierze również odpowiedzialność za Nando, bo nie mogłoby być inaczej.
— Tylko nie gniewaj się na mnie, gdy któregoś dnia po prostu będę chciał się zamknąć w pokoju i nie wychodzić. — ostrzegł delikatnym śmiechem w żartach.
— Ale... — zacząłem ciężko drżącym głosem. — Ja nawet nie oczekiwałem od ciebie tego, żebyś zajmował się Nando.
— Związek polega na wzajemnym wsparciu Tae, a ja od dziś nie wiem, że masz syna. Wiem na co się pisze i jeżeli pozwolisz mi spróbować...
![](https://img.wattpad.com/cover/217545743-288-k786385.jpg)
CZYTASZ
Facet mojej siostry / 2min
Fiksi PenggemarCo jeśli w oko wpadł tobie chłopak siostry, a ty jesteś zagubionym nastolatkiem w dodatku z dzieckiem? Potem tak rozpocznie się ICH HISTORIA takie tam, płatki z mlekiem, wisienka na torcie i kremowe latte. Kłótnie, wzloty i upadki. Trochę pikanterii...