IV

420 23 98
                                    

*mała korekta treści, więc osoby które już przeczytały ten rozdział mogą jeszcze raz, bo kilka rzeczy się zmieniło*

TW; próba samobójcza, krew itp.

Wróciłem właśnie ze sklepu; kupiłem kawę. Zdjąłem przemoczony płaszcz i buty. W drzwiach kuchni stał mój współlokator, zadziwiało mnie jakim cudem po piciu do nieprzytomności na następny dzień był w stanie obudzić się bez oznak kaca, czy nawet bólu głowy, biorąc pod uwagę jak drobnej był postury; jednak już chyba nic w tym człowieku nie powinno mnie dziwić. Mam wrażenie, że nie zdziwił bym się już nawet gdyby umarł i zmartwychwstał.

Starałem się go ominąć, ale zagrodził mi drogę. Pomimo, że był chudy wciąż był ode mnie sporo wyższy. Jebany wzrost.

Kurwa przesuń się, chce sobie kawę zrobić!

Powiedziałem dość mocno już podirytowany; nie dość, że wcześnie wstałem przez jego telefon, który oczywiście nie obudził jego tylko mnie, to jeszcze nie było kawy. Musiałem iść do sklepu kupić jebaną kawę, na polu padało; lubiłem deszcz, jednak nienawidziłem mieć na sobie przemoczonych ubrań. A teraz ten chuj zagradzał mi jedyną drogę do zaparzenia kawy, jedynej rzeczy będącej w stanie umilić mi ten jakże cudownie zaczęty dzień.

Nie.

Powiedział z uśmiechem na twarzy niemalże dumny ze swojego dziecinnego i bezsensownego zachowania, wyglądał jakby krok dzielił go od skakania ze szczęścia; wkurwił mnie tym jeszcze bardziej.

Kurwa przesuń się, albo sam to zrobię.

Powiedziałem, będąc na skraju jakiegokolwiek opanowania a wywalenia go przed okno, które wydawało się wyjątkowo dobrym pomysłem na chwilowe wyjście ewakuacyjne.

Jednak Dazai nie ruszył się ani o krok.

Kurwa nie żartuję!

Na prawdę chciałem mu przyjebać, zasłużył sobie na to już zdecydowanie wcześniej; jednak starając się iść za radą, kiedyś często odwiedzanego przeze mnie i moje wybuchy agresji, psychologa szkolnego 'starałem się uspokoić, oddychać i rozwiązać problem dyplomatycznie'.

D;/Musisz przestać pić tyle kawy, to nie zdrowe.

C:/Kurwa nagle zacząłeś się przejmować moim zdrowiem?

Tak.

W tym momencie moja ręka mocno zderzyła się z uśmiechniętą twarzą tego idioty, bezczeszcząc długotrwałą i uporczywą pracę nauczyciela.

Auć, to kurwa bolało.

Wyjęczał chwytając się za twarz. Mimo to nie przesunął się nawet o centymetr.

Wdech, kurwa, wydech.

Starałem się uspokoić, jednak widocznie jego obecność w moim otoczeniu działała jak benzyna na ogień, jedynie podsycając moja złość; albo rady psychologa były widocznie gówno warte i sprawdzały się jedynie w teorii, świadcząc jednoczenie o jego wykształceniu i zaangażowaniu adekwatnym do tej pracy.

Miało, kurwa przesuń się!

Nie, bo to nie zdrowe.

Bo Kawa Smakuje Lepiej W Samotności [soukoku; school au]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz