XV

298 28 34
                                    

Siedziałem na łóżku słuchając muzyki, myśląc nad wszystkim. Jeżeli chciałem zbudować zaufajnie musiałem sobie na to zasłużyć. Sam musiałem mu zaufać. Nie chciałem jednak zostać sam z niczym; traciłem wszystkich, zaraz po tym jak w pełni im zaufałem. Zawsze.

Niby on sam zrobił pierwszy krok, zmieniłem mu bandaże pomimo że tego nienawidzi; jednak nie byłem pewny czy to działo się na prawdę, czy jedynie sobie to wyobraziłem. Tamtego okresu w życiu nie rozumiałem, dalej nie docierała do mnie jej śmierć; wszystko było takie- inne. Pomimo że nie chciałem żeby cokolwiek się zmieniało, wszystko uciekało mi przed oczami a ja jedynie patrzyłem się, nie będąc w stanie ruszyć wraz z całym pędzącym światem.

Daz-

Hmm?

Dzięki za pomoc w matmie.

O mój Boże! Czy ty mi właśnie PODZIĘKOWAŁEŚ?!

Już tak nie przeżywaj. Jebana drama queen.

Wstałem teatralnie wywracając oczami kierując się w stronę aneksu kuchennego; miałem ochotę na kawę, wiedziałem że ostatnio się skończyła, ale mimo to otworzyłem szafkę z nadzieją licząc na jakiś cud i magiczne zmaterializowane.

Co ty się tak szczerzysz do tej szafki?

Kawa jest!

Nie przypominałem sobie jednak żebym ją kupował, mogła to zrobić tylko jedna osoba, co sądząc po jej delikatnym uśmiechu, zrobiła.

Czemu kupiłeś kawę?

Bo ze mną mieszkasz.

Mhm. Jakoś wcześniej tego nie robiłeś.

Nie wiem, po prostu stwierdziłem że nie będzie ci się po tym wszystkim chciało iść do sklepu i się wkurwisz.

Byłem w szoku, że o mnie pomyślał. Jednak jakimś cudem mu nie wierzyłem; był zbyt poważny.

Dzięki. Swoją drogą co u Kuna? Dawno go tu nie widziałem.

Nie chciałem wyjść na chamskiego, po prostu byłem ciekawy. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że nie do końca to przemyślałem.

Ah- widzisz...

Co mu zrobiłeś tym razem że sie obraził?

Nic.

Jasne.

Ej serio, zadzwoniłem tylko do niego jak próbowałem się zabić; nic wielkiego. Potem już nie pisałem, on z resztą też się nie odezwał.

Mhm, za którym razem?

Wtedy jak mnie uratowałeś- dziękuję ci za to; może nie uważam że zasłużyłem na to żeby być uratowanym, ale jesteś bardzo- ciekawą osobą.

Czyżbym był osobą przez którą nie chcesz się zabić?! Nie możliwe. Jesteś pewny że nie jesteś chory?

Podszedłem już z zaparzoną kawą przykładając jedną rękę do jego czoła; było zimne, zdecydowanie nie miał gorączki.

Jezu a ty jak zawsze.

Wywrócił oczami, chuj jednen, to przez niego muszę się wszystkiego domyślać, bo nie potrafi rozmawiać jak człowiek.

Nie moja wina, że nigdy normalnie nie rozmawiamy.

Przepraszam ja tak nie umiem.

Jasne, wiem.

Bo Kawa Smakuje Lepiej W Samotności [soukoku; school au]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz