XIX

269 23 41
                                    

Jezu w końcu wróciłeś, gratuluję.

Usłyszałem lekko podniesiony, ale znudzony ton głosu współlokatora, który był już wyraźnie zmęczony opieką nad dziewczynką.

Trzeba coś z nią zrobić.

Lakonicznie odpowiedziałem na jego przywitanie, o ile tak to można było nazwać.

Jakieś dziękuję może?

Jasne, dzięki. A teraz co z nią robimy.

Odpowiedziało mi jedynie spojrzenie pełne dezaprobaty.

Trzeba ją oddać do rodziców.

Tyle to wiedziałem, jednak co miałem zrobić jak nawet nie widziałem ich ani razu na oczy.

Nie znam ich.

Ty porwałeś tą dziewczynkę, czy omyłkowo wzięła cię ze swoją matkę?

Odpowiedział żartując, jednak wykazując w końcu pewną dozę zainteresowania, jednoczenie od razu wykorzystując możliwość do kolejnych zaczepek.

To że ty nie dbasz o swoje siano nie znaczy, że każdy się tak zaniedbuje!

To nie jest siano! Mnie przynajmniej nikt mnie nie myli z kobietą.

Jego włosy zdecydowanie nie były zadbane, i wyglądały jak wysuszone siano, ale mimo wszystko były bardzo mięciutkie w dotyku; do czego oczywiście nie zamierzałem się przyznać, wciąż uważając że wygląda jak bezdomny, szczególnie biorąc pod uwagę jego owinięte bandażami ciało.

Spierdalaj chodzący bandażu.

Auć?

Teatralnie złapał się za klatkę piersiową, powolnie upadając na łóżko, niestety głową lądując delikatnie na poduszce zamiast boleśnie zderzyć się z drewnianą i twardą ramą łóżka.

Zdezorientowana dziewczynka obudziła się siadając na łóżku, nie była zbytnio zszokowana naszą głośną kłótnia, która przerwała jej odpoczynek, co niestety musiało świadczyć, że częściej zdarzały jej się takie pobudki; zdziwiona bardziej była tym gdzie jest, przecierając paluszkami swoje nieproporcjonalnie duże oczy i rozglądając się uważnie po pokoju, jakby szukając czegoś, lub kogoś.

Widząc już w miarę rozbudzoną i przytomną dziewczynkę powoli do niej poszedłem nie chcąc jeszcze bardziej jej wystraszyć, po czym prsykucnąłem i spokojnym tonem zadałem pytanie.

Słuchaj- znasz adres swojego domu?

Nie znałem się na rozwoju dzieci, nie wiedziałem też w na jakim poziomie świadomości się ich uczy takich podstawowych danych, według mnie równie dobrze mogła chodzić do przedszkola co do podstawówki, dlatego pozostało pokładać nadzieję w tym, że jest na tyle zorientowana w życiu że zna, a przy okazji będzie oburzona moją dyskryminacją wieku wynikającą z pytania; jak dzieci mają w zwyczaju chcąc być zawsze jak najbardziej dojrzałymi, i po prostu go poda nie zastanawiając się za bardzo nad celem zdobycia tej informacji.

Nie! Ja- ja nie chcę tam wracać.

Dziewczynka zaczęła się lekko rzucać i szukać wzrokiem oparcia na moim współlokatorze. Mimo wszystko uważałem, że warto było próbować, widocznie jednak za bardzo bała się na myśl o swojej rodzinie żeby uwzględniać w to swoją małą dumę, która zdecydowanie została urażona moją zniewagą, bo sam zorientowałem się że jest bardziej rozgarnięta niż myślałem na początku.

Dobrze, ale nie możesz też tutaj zostać.

Cze- czemu. Jak ja chce tutaj zostać, jesteście mili i się nie bijecie.

Bo Kawa Smakuje Lepiej W Samotności [soukoku; school au]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz