XII

272 22 30
                                    

Minąłem most, dawne miejsce do którego uciekałem, kiedy chciałem schować się przed światem. Teraz jednak wyglądało nieco inaczej; zupełnie jakby samotne, jak ja.

Sprawdziłem czy dalej do jednej z gałęzi przywiązane jest pudełeczko w foliowej torebce; było. Wyciągnąłem je, dalej było tam kilka plastrów i żyletka; jednak już zardzewiała.

Patrzyłem na to jebane ostrze, jak się później okazało przez dłuższą chwilę. Wszystkie wspomnienia zaczęły wracać, nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo mogę być sentymentalny do tego miejsca. Żyletka była zardzewiała, tak jak moje dawne problemy; została daleko ode mnie, w tym jebanym mieście. Nie spotkało mnie tu nic dobrego, od dłuższego czasu już się nie samookaleczalem, jednak od razu jak tylko tutaj wróciłem to też wróciło. Chciałem z tym skończyć chwyciłem ostrze i rzuciłem je daleko przed siebie do rzeki. Patrzyłem jak powoli opada na samo dno. Nie zamierzałem znowu sprowadzać siebie do tak żałosnego stanu.

Nie mogłem.

Wyciągnąłem plastry i zakleiłem nimi wcześniej zrobione rany; plamy po krwi na spodniach starałem się sprać wodą utlenioną na ile było to możliwe w tych warunkach.

Wolałem już nic nie pozostawiać w tym miejscu po sobie. Gdyby nie siostra już nigdy bym tam nie przyszedł; za dużo wspomnień, nie zauważyłem kiedy się wyłączyłem, nie zauważyłem kiedy zaczęło mi się ciężej oddychać ani kiedy ledwo łapiąc oddech usiadłem opierając się o drzewo.

Dosłownie jakby świadomość wróciła mi dopiero w momencie otrzymania powiadomienia.

16 nieodebranych połączeń od *** *** ***.

To był numer bruneta. Czego on do cholery chciał?!

Czego?

Napisałem, byłem na niego zły, pomimo że prawdopodobnie powinienem być mu wdzięcznym za wyrwanie mnie z tego stanu.

Kurwa, żyjesz.

Zawiedziony?

Wszystko w porządku? Jak siostra?

Nie odpowiedziałem na tą wiadomość, nie chciałem żeby wiedział, że jestem tak samo słaby jak on, że też nie radzę sobie z problemami z przeszłości.

Wiedziałem, że potrzebuję pomocy; wiedziałem że rozmowa z nim prawdopodobnie mogłaby mi pomóc, jednak jakaś cześć mnie nie chciała znowu dać szansy, nie chciała znowu zostać zdradzona i zastąpiona przez byle jaki substytut.

Po prostu musiałem poradzić sobie sam. Nie mogłem stać się tak słaby jak kiedyś tylko ze względu na miejsce i wspomnienia które mnie przytłaczały.

Właśnie, muszę iść po jakieś rzeczy dla siostry.

Wzdrgnąłem się na samą myśl o powrocie do domu. Nie chciałem tam wracać.

Przygotowałem się na to, że nie będzie to ciepłe rodzinne spotkanie i ruszyłem zbyt dobrze znaną mi drogą w stronę mieszkania.

*

Stojąc przed starą kamienicą dotarło do mnie jak bardzo nienawidziłem tego miejsca, nie tylko mojego mieszkania i rodziców. Nienawidziłem też sąsiadów, u których również nie można było dopatrzeć się spokoju. Przez cały czas spędzony w tym miejscu utwierdziłem się w przekonaniu, że lubię być samotny; jednak z drugiej strony, gdy nigdy nie zaznałem bliskości, czy na prawdę lubię samotny i nie cierpię ludzi, czy nienawidzę ludzi przez których zaczęłem lubić samotność.

Kurwa zamknij się ty pojebie!

Usłyszałem głośne krzyki i hałas tłuczonego szkła a następnie trzaśnięcie drzwiami.

Bo Kawa Smakuje Lepiej W Samotności [soukoku; school au]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz