*Krzysiek*
Impreza trwała w najlepsze ale ja zostałem z Izydą w jej pokoju.
- Jeśli ona to wzięła to jej łeb urwe - powiedziałem wkurwiony trzymając tabelki dzień po .
Z tego co wiem to wypiła drinka a nie można tego robić bo to bardzo szkodzi jeśli weźmiesz tą tabletkę.
- Gdzie ja jestem? Co czemu ty tu siedzisz?- powiedziała Izyda próbując się podnieść.
- wzięłaś to ?!- krzyknąłem na co dziewczyna aż podskoczyła.
- o co ci chodzi - powiedziała i szerzej otworzyła oczy kiedy rzuciłem jej te tabletki przed nią.
- Wzięłaś to i później piłaś alkohol - zacząłem krzyczeć- chcesz se kurwa poważnie zaszkodzić?- krzyczałem jeszcze bardziej.
- przestań na mnie krzyczeć - zaczęła płakać - nie chce mieć dziecka w tym wieku a ty na mnie krzyczysz a ciebie też to dotyczy - płakała i krzyczała a ja nie widziałem co powiedzieć ponieważ robiła to dla nas.
- Mogłeś chociaż mi powiedzieć kochanie proszę cię współpracuj ze mną a nie rób wszystko na własną rękę - chciałem do niej podejść ale cofnęła się.
Przykryła się kołdrą i zaczęła płakać jeszcze bardziej . Podszedłem do jej łóżka i wszedłem pod kołdrę tam gdzie była dziewczyna.
- Hej nie bądź jak mała dziewczynka nie zachowuje się tak - westchnąłem przytulając dziewczynę do siebie.
- Jestem do dupy dziewczyną od samego początku są same problemy ze mną- wtuliła się we mnie.
- Każdy jest jaki jest jesteś cudowną dziewczyną , która przeżyła w swoim życiu dość dużo - gładziłem ją po włosach.
- Skąd wiesz o tym? - zapytała - mówiłam ci tylko o jednej sytuacji - popatrzyła na mnie niezrozumiale.
- Michał mi wiele Powiedział - westchnąłem - Nie bądź zła na niego chciał tylko, żebym wiedział i przynajmniej wiedziałem jak mam się zachowywać - czułem się źle, że jej nie powiedziałem wcześniej.
- Teraz to już bez znaczenia - westchnęła - już bez znaczenia całkiem- dodałam uspokajając się .
Cieszył mnie fakt, że nie jest zła na mnie. Chociaż pewnie myśli, że jest na odwrót ale nie mogę być zły bo zrobiła to dla nas. Poczułem jak jej mięśnie się rozluźniają a oddech się unormował. Zasnęła .
- Kocham cię skarbie ty skradłaś moje serce - wyszeptałem jej we włosy.
- yhm - wymruczała bardziej się wtulając we mnie.
Zaśmiałem się na jej reakcje. Poprawiłem się lekko na łóżku i też próbowałem zasnąć.
***********************************
*Izyda*
- Znowu musiałam spać z wygnańskim - Krzyczała Lili oburzona.
- mogłaś spać w naszym pokoju - wzruszyłam ramionami.
- Tak dzięki nie chciałam słyszeć jęków w trakcie - odpowiedziała biorąc kęs tosta.
- nic nie robiliśmy - bronił nas Krzysiek.
- Tak tak a ja to wróżka zębuszka - zaśmiał się Wygus na co każdy zawtórował.
- Żebyś się nie zdziwił jak znajdziesz pod poduszką swoje zęby - zaśmiałam się do niego.
- Grozisz mi ?- spoważniał i podniósł się z krzesła.
- a chcesz?- również wstałam i patrzyłam mu prosto w oczy.
Każdy się śmiał bo Wygi wymiękną i dał usiadł spuszczając wzrok w dół.
- Zatrudnię cię na prawnika - zaśmiał się Matczak.
- To ja chcę nim być? - zapytałam po czym zaczęłam się śmiać - żartuje - śmiałam się jak opętana.
- miałem laga, że już zrezygnowałaś - powiedział Szepan a ja tylko pokreciłam głową ze zrezygnowania.
Ogarnięci wyszliśmy z hotelu i ruszyliśmy znowu na stok. Dziś czułam się lepiej, lepiej psychicznie . Trzymałam się blisko Krzyśka ponieważ on umiał jeździć a ja nigdy nie byłam na stoku .
- Daj mi rękę - powiedział mój chłopak.
- mamy zjechać trzymając się za ręce ? Ocipiałeś?- krzyknęła.
- Co? Nie jak będziemy wsiadać do tego to daj rękę - Powiedział pokazując na to siedzisko co jechało .
- Aaa no dobra daj - wyciągłam ręke w jego stronę i splotliśmy nasze palce razem.
Ustawiliśmy się i już zaraz siedziałam razem z Krzysiem w fotelu, który wiózł nas na szczyt stoku.
- Zapomniałam powiedzieć mam lęk wysokości - wyjąkałam wysiadając z wagonika.
- nie było aż tak wysoko - zaśmiał się Michał widząc moją minę.
- Było - westchnęłam - nie lubię nart dlatego nigdy nie byłam na nich - dodałam kurczowo trzymając się ręki Szepana
- co ty tak na mnie wisisz nie polecisz - zaśmiał się Krzysiek.
- nie wcale - puściłam jego rękę i wzięłam kijki.
Dobra to jadę. Nie umiem ale dobra raz się żyje ustawiłam się i popatrzyłam na wszystkich. Każdy patrzył na mnie niezrozumiale ale ja tylko się uśmiechnęłam i odepchnęłam . Zaczęłam zjeżdżać w dół nie kontrolując niczego. Zrobiłam jak ci wszyscy skoczcy i zgiełam kolana. I w tym momencie pożałowałam bo zahaczyłam kijkiem o podłożę co niestety skutkowało tym, że straciłam kontrolę nad nartami i upadłam. Zaczęłam turlać się aż do samego końca. Wszystko mnie bolało. Z trudem wstałam spotykając się z przerażonymi spojrzeniami znajomych.
- I co ty odpierdalasz? Chcesz się kurwa zabić? - Krzyczał Michał w moją stronę.
- Jeszcze nie najpierw musze wiedzieć czy Wygus zostanie prawiczkiem czy nie - zaśmiałam się .
- Co ty pierdolisz przecież już nie jestem - Powiedział oburzony Wygus.
- Niby nie jesteś? Tak tak o a tam lekcji harry na miotle - wskazałam losowy punkt na niebie śmiejąc się w niebo głos co poskutkowało ogromnym bólem w okolicach brzucha.
- no i na co ci to było? Chodź skarbie - pomogłem jej i zabrałem z tego miejsca by mogła usiąść na ławce.
- chciałam zjechać tylko - oparłam głowę o jego ramię.
- mówiłem poczekaj na mnie, czemu mnie nie słuchasz?- pokręcił głową ze zrezygnowania .
- nic mi nie jest skarbie, żyje to najważniejsze - przewróciłam oczami - za bardzo dramatyzujesz - westchnęłam.
- Bo się martwię i chce żebyś była bezpieczna a tu 3 dzień i ty już takie rzeczy - powiedział przejęty.
- i'm still alive honey - powiedziałam po angielsku bo wiedziałam, że lubi mój akcent.
- lubię twój akcent gdy mówisz po english - zaśmiał się chowając twarz w moich włosach.
- ej zakochani! Tak wy! Chodźcie zabieramy się na jedzenie - krzyknął Wygus.
- Już już idziemy - odkrzyknął Szczepan - jak dasz radę iść?- zapytał mnie na co pokreciłam przecząco głową.
Krzysiek jako kochany chłopak wziął mnie na ręce i zabrał mnie do wyjścia . Oddaliśmy narty i wyszliśmy już całkowicie ze stoku.
CZYTASZ
Literatura piękna - Krzysztof " Szczepan" Szczepański
Fanfiction- Tak szukam coś z Literatury pięknej - powiedziałam do pani stojącej za ladą w Empiku. Cicho westchnęłam bo nie mogłam zdecydować się na żadną książkę - Dzień dobry tylko to poproszę i może jeszcze o niech będą te żelki - Powidzał jakiś chłopak pod...