14

188 8 0
                                    

*Izyda*

Gdy na imprezie pojawił się mój były próbowałam go unikać jak tylko mogłam. Starałam się znaleźć   Krzyśka czy Michała lub kurwa Franka ale każdy gdzieś przepadł. W końcu mnie dopadł. Zaciągnął do pokoju pierwszego z brzegu. Myślicie, że chciał mnie zgwałcić? Nie tak prędko. Zaczął swój denny monolog o zmianie na lepsze, znacie to prawda? I tak zaczął się początek wszystkiego. Gdy chciałam uciec dostałam lampką nocną w głowę. Upadłam na łóżko Ale dalej byłam przytomna. Nie wiem ile minęło czasu gdy zaczął to robić ze mną. Gdyby nie Fakt, że ta sama lampka była koło mnie to teraz mogłabym uznać, że dopiął swego. Uderzyłam mocno nią o jego głowę co skutkowało rozbiciem się na drobne kawałki. Dopiero po chwili zobaczyłam drącego się Krzyśka z Jointem w dłoni.  Teraz widziałam, że mogę w takich chwilach liczyć tylko na siebie.

***************************************

- Co ty kurwa z nim robisz Czemu jesteś naga ?!- wydzierał się na mnie Krzysiek.

- Może dlatego, że chciał mnie zgwałcić co ?! - również krzyczałam.

Krzysiek odpalił zielsko i zaczął jarać. Patrzyłam na niego, obserwowałam każdy ruch.

- w takich kurwa chwilach po zielsko sięgasz no błagam - powiedziałam w myślach.

- A może kurwa sama tego chciałaś hm ?! No przyznaj się!- krzyczał jeszcze bardziej a zioło zaczęło na niego działać.

- nie widzisz, że rozjebalam mu lampkę na głowie? Chciałabym się z nim ruchać jeśli bym to zrobiła hm?!- sama nie wiedziałam co mam zrobić ale tak samo krzyczałam chociaż to nic nie da.

- skąd mam wiedzieć?! Ta dziewczyna mnie ostrzegała, że nie jesteś dla mnie odpowiednia - krzyknął uderzając mnie w twarz .

- Izyda ja-a- zająknął się.

- odejdź ode mnie i spierdalaj z mojego życia- ubrałam pospiesznie sukienkę oraz buty i wybiegłam z domu nie mając przy sobie nawet telefonu.

- no to dzisiejszą noc spędzimy w samochodzie - wyszlochałam łapiąc się za obolały policzek.

Jak na mój fart kluczyki były w aucie a ja go nie zamknęłam. O ironio.  Czyżby ktoś z góry zaplanował to wszystko? Weszłam do auta i pojechałam gdzieś niedaleko. Nie wiem gdzie Jestem dokładnie Ale chyba to jakiś miejski parking. Westchnęłam tylko przesiadając się na miejsca z tyłu wcześniej wyciągając koc z bagażnika. Byłam cała zapłakana śmierdziałam i wszystko mnie bolało. Ale cóż tak właśnie wygląda moje życie. Zawsze.

Nazajutrz rano obudziłam się z ogromnym bólem pleców. Ledwo mogłam się podnieść. Wstałam na zegarku w aucie widniała godzina 8 :15 . Wyszłam rozglądając się dookoła.

- ee to pięć minut od mojego domu - powiedziałam sama do siebie wsiadając na miejsce kierowcy.

Ruszyłam z parkingu w kierunku mojego domu. W trakcie przypomniałam sobie o telefonie, który został u Wyguli. No trudno jakoś sobie poradzę bez. Przynajmniej klucze od domu też w aucie zostawiłam. Weszłam do środka zamykając drzwi na klucz. Mojego brata nie ma bo jego butów też nie ma . Odetchnęłam z ulgą na tą myśl i sama ściągnęłam swoje obuwie. Szłam lekko chwiejnym krokiem po schodach do swojego pokoju. Po dotarciu upadłam bezwładnie na łóżko zaczynając swój wielogodzinny szloch. To jedyne co w tym momencie chyba mi wyjdzie bo nic innego nie pomoże. Chociaż płakanie też nie wiele zdziała .

- o tej godzinie kogo tu niesie? - zapytałam sama siebie gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.

- Cześć kochana zostawiłaś u Wygusia torebkę telefon i bransoletke chyba twoja - powiedział Michał gdy tylko otworzyłam drzwi - jak się trzymasz?- zapytał przytulając mnie do siebie.

Moje emocje po prostu puściły i na nowo zaczęłam szlochać.

- to mi wystarczy za odpowiedź - westchnął cicho mocniej mnie do siebie przytulając.

- przepraszam - powiedzieliśmy jednocześnie gdy tylko mnie wypuścił z objęć.

- za co ?- tak samo powiedzieliśmy to w jednym momencie.

- Dobra dość ja zacznę - powiedziałam ocierając twarz z łez - przepraszam, że wpierdalałam się w twoje życie, że robiłam coś wbrew tobie nie chciałam - patrzyłam na niego wyczekując jakiejkolwiek reakcji.

- Nie masz za co, ja cię przepraszam za to, że odrzuciłem twoją pomoc choć była mi bardzo potrzeba i szczerze bałem się przyznać, że jej potrzebuje - przytaknęłam na jego słowa i resztami sił spróbowałam się uśmiechnąć.

Chłopak na ten widok roześmiał się głośno i pokręcił głową.

- Oj Preisner masz tu swoje rzeczy ja będę uciekać a i Krzysiek tu chce później przyjść, wpuść go bo naprawdę musicie sobie wszystko wyjaśnić ale sama zrobisz jak będziesz chciała ją tylko doradzam - powiedział i wyszedł.

Odblokowałam telefon i już widziałam te nieodebrane połączenie od znajomych i ani jednego od Krzyśka.Aha. To tak jakby żałował i wiedział, że zjebał i zamiast to naprawić bardziej komplikuje sprawę. No nic zobaczymy co mi los za niedługo przyniesienie, ja narazie to tylko prysznic mogę wziąć bo śmierdzę okrutnie. Spływająca woda koiła moje obolałe serce i zmywała wszystkie brudy. Kochałam brać długie prysznice a ten pomógł mi jak nigdy. Ciągle w głowie miałam pytanie " wpuścić go czy nie?" . Nie chcę czegoś na siłę i robienie tego dla niego nie ma dużego sensu jeśli ja Tego nie chce.

*********************************"*****

*Krzysiek*

- I co ja ci mam niby wybaczyć?- właśnie siedziałem u Izydy próbując ją przeprosić za wczoraj.

- Kocham cię, wczoraj nie umiałem zapanować nad swoimi emocjami przepraszam cię - powiedziałem, starając się nie rozpłakać.

- Nie interesuje mnie to ty posłuchałeś jakieś zazdrosnej kurwy i mnie uderzyłeś i co mam kurwa ci teraz powiedzieć hm? Może gratuluję, że udało ci się mnie tak upodlić ? - kipiała złością - nas już nie będzie - dodała.

- Izyda nie proszę - upadłem na kolana zaczynając płakać.

- Nie Krzysiek dajmy Sobie czas będzie to najlepsze rozwiązanie - westchnęła - Możesz iść - dodała podchodząc do mnie.

- Izyda proszę cię - złapałem ją za dłoń splatając nasze palce. Odziwo nie próbowała jej wyrwać.

-Krzysiek ja- wydukała.

- nie słońce to się tak nie może skończyć - powiedziałem wstając dalej trzymałem ją za dłoń - nie pozwolę przez swoją głupotę zniszczyć coś na co od dawna czekałem - złączyłem nasze usta w długi pocałunek.

Wiedziałem, że też tego nie chce. Nie chcę odchodzić ode mnie tak jak ja od niej. Słony smak łez dostał się do naszych ust a my  za bardzo zatraceni byliśmy w tej chwili żeby się tym przejmować .

- proszę cię Izdya - powiedziałem gdy tylko się od siebie oderwaliśmy.

- Krzysiek ja-a

Literatura piękna - Krzysztof " Szczepan"  SzczepańskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz