24

135 8 0
                                    

*Izdya*

Do mojego domu wparował wściekły Matczak. Nigdy nie widziałam go w takim stanie .

- Ja pierdole chuj mnie strzeli - Krzyknął siadając na kanapie.

Patrzyliśmy się razem z Krzysiek na siebie niezrozumiale.

- No ta laska przyszła do mojego domu i zrobiła mi w nim piekło- wytłumaczył.

Miałam coś powiedzieć ale w ostatniej chwili się zamknęłam. Wiem , że słowa otuchy nic nie dadzą .

- Michał wytłumacz wszystko na spokojnie dobrze?- usiadłam obok niego trzymaj go za rękę.

Błagam żeby Krzysiek nie czuł się zazdrosny.

- Przyszła ta laska do mnie, ta Wiktoria moja matka ją wpuściła okazało się, że jest w ciąży i wmówiła, że to moje, że gumki nie zakładałem i , że nie byłem tego świadomy bo jak się z nią ruchałem to byłem zjarany - wytłumaczył nieco spokojniej ale dalej emocje w nim buzowały.

Spojrzałam z żalem na Krzyśka, który stał nad nami. Tak mu współczuję.

- Zapewne nie jest w ciąży tylko się mści na mnie, że nie utrzymywałem z nią kontaktu po naszej kłótni, która była już dawno - dodał jeszcze puszczając moją rękę kierując się w stronę barku .

- Twój ojciec raczej się nie obrazi jak mu ubędzie - zaśmiał się Michał wyciągając z niego butelkę Whisky.

Krzysiek usiadł obok mnie obserwując każdy ruch Matczaka.

- Alkohol to niezbyt dobre rozwiązanie - próbowałam wziąć mu butelkę z rąk lecz bez skutku.

- Daj mi spokój chcesz pomóc? to daj szklankę i napij się ze mną i szczepanem- powiedział rzucając się na kanapę dalej trzymając butelkę.

Pociągnęłam Krzyśka do kuchni .

- Wytłumacz mu żeby nie pił to twój ziomek pomóż mu - wyszeptałam żeby Matczak nie słyszał.

- Co ja mogę zrobić? On już trochę wypił i mu teraz nie przetłumaczysz - również szeptał.

- Dobra napijemy się z nim ale tak żeby on poszedł spać - wzięłam szklanki i popite z lodówki.

- Jak niby? - zapytał niezrozumiale.

- Wypijemy mniej, a teraz chodź - powiedziałam.

Wchodząc na górę ujrzałam nagiego Matczaka w sensie był w bokserkach. siedział rozłożony na kanapie zadowolony.

- Michał - jękłam- ubierz się nooo - dodałam siadając na drugiej kanapie razem z Krzyśkiem.

- Nie chce mamo -wymamrotał .

- O mój boże - spojrzałam niespokojne na Krzyśka - przecież on wychlał sam prawie całą butelkę, kiedy on to wypij - szybki jest.

- Chodź zaniesiemy go do pokoju gościnnego i tu posprzątamy - powiedział Krzysiek podnosząc go.

Jakby nie patrząc Matczak rozwalił doniczkę z kwiatkiem , która stała na stoliku oraz rozlał trochę Whisky. Pomogłam Krzyśkowi zanieść go do pokoju i odrazu zabrałam się za sprzątanie.

- Zaniosłem mu butelke wody i tabletki, położyłem na stoliczku -  Krzysiek wrócił do salonu i pozbierał ubrania Marczaka.

- Krzysiek co to miało być - nie mogłam Dalej uwierzyć co się stało.

- Ta laska przecież zawsze nie miała równo pod sufitem a teraz jeszcze jego matka to wie - Krzysiek pokręcił głową i nalał sobie trochę tego do szklanki.

- Pani Arletta się załamała na pewno a pan Marcin go zabije - wzięłam szklanke od Krzyśka i wypiłam całą zawartość jednym tuszkiem.

- to było moje - powiedział udając oburzonego.

- Teraz już moje - wysłałam mu całusa w powietrzu.

- Nie drocz się ze mną bo nie mam na to siły , chodź - poklepał miejsce obok niego bym też usiadła.

- Trzeba będzie uważać na niego by nie zrobił sobie coś głupiego - dodał Krzysiek po chwili ciszy.

- Wiem ale poradzi sobie to duży chłopiec - wtuliłam się w Krzyśka zaciągając się jego perfumami.

- A propo chłopców, wiesz no chciałbym w przyszłości mieć takiego małego Szczepańskiego u siebie we własnym domu - uniosłam głowę by móc spojrzeć mu w oczy.

- Najpierw to mi się oświadcz to pogadamy o dziecku - w sumie to nie powiem ale taki mały Szczepański to całkiem niezły pomysł.

- tak wiem kochanie - ucałował mnie w skroń.

- Co tam Wygus?- zapytał gdy odebrał telefon.

- Tak , nie u izydy, nie wiem, tak  , nawet się nie waż , powiedziałem nie- chyba z nim nie doszedł do porozumienia .

- Co jest?- zapytałam biorąc wino z barku.

- Wygnański tu przyjdzie- powiedział rzucając telefon na stolik - ja też poproszę - westchnął. 

Nalałam nam po lampce . Usiadłam obok chłopaka zadowalając się chwilą spokoju, którą może zaraz zepsuć wygus. 

- Bardzo dobre wino- zaśmiał się kładąc dłoń na moim udzie - to jest strasznie co ludzie potrafią zrobić- dodał biorąc duży łyk.

- Niestety tak ale musimy mieć się na baczności i pilnować Michała- w dość szybkim tempie wypiłam całą zawartość kieliszka dolewając sobie jeszcze.

- Żeby dorosłego chłopaka trzeba było pilnować to masakra- westchnął - Może wypijmy zdrowie za nasz związek i - nie skończył bo w domu rozległ się dogłos otwieranych drzwi.

- Cześć - powiedział Wygnański słabo się do nas uśmiechając.

- Cześć stary chcesz?- zapytał Krzysiek pokazując ręką na wino.

- Nie, nie chcę po tym co się dowiedziałem wolę zajarać niż pić- zaśmiał wyciągając z kieszonki paczkę , w której trzymał skręty- chcesz ?- dodał podając mi jednego 

*Krzysiek*

- Franek, nie wiem czy to dobry pomysł- powiedziałem patrząc nerwowo na Izydę.

Widziałem gniew w jej oczach. Tak dobrze nam się już układa, nie chce tego zepsuć a Franek nie pomaga.

- Laski się boisz tak?- uśmiechnął się lekko - Izyda idę zapalić na balkon zaraz wrócę- dodał i skierował się w wyznaczone miejsce.

- To toast za naszą przyszłość i związek - wyszeptałem dziewczynie do ucha i uniosłem kieliszek licząc, że dziewczyna zrobi to samo.

- Boisz się mnie?- zapytała patrząc mi w oczy.

- Nie, widziałem twoje niezadowolenie na jego propozycję, a zaczyna nam się już dobrze układać więc nie chce tego zepsuć- powiedziałem odkładając kieliszek z winem- poza tym wcale tego nie chciałem kochanie- dodałem łapiąc ją za dłoń.

- A więc zdrowie kochanie za nas - uniosła kieliszek ku górze.

Stuknęliśmy się razem kieliszkami . Wypiliśmy od razu całą zawartość . Naprawdę dobre to wino.


Literatura piękna - Krzysztof " Szczepan"  SzczepańskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz