Obudziłam się na kanapie z bólem głowy. Nie wiem co dokładnie się stało.
- No nareszcie żyjesz - powiedziała Lili.
Odrazu wstałam rzucając się Krzyśkowi na szyję. Zaczęłam go namiętnie całować. Szczęście jakie napełniało moje ciało było nie do opisania.
- Oczywiście że tak - powiedziałam gdy się od siebie oderwaliśmy .
- a więc podaj mi dłoń - i nałożył mi na palec cudowny pierścionek.
- Musiał kosztować majątek Krzysiek - westchnęłam składając mu krótkiego całusa na ustach.
- Właściwe to jest po mojej babci mama mi go przekazała - przytulił mnie do siebie mocno.
- Kocham cię - wyszeptałam mu do ucha .
- to Chodźcie gołąbeczki się napić i coś zjeść - powiedział Matczak .
Krzysiek objął mnie w pasie i razem wszyscy wróciliśmy na dwór. Wyguś zaczął polewać każdemu . Trochę dziwne, jesteśmy w końcu przed maturą po co teraz mi się oświadczył ?
- No to wasze zdrowie - powiedział Tadek z szerokim uśmiechem na twarzy.
***************************************
Nazajutrz rano obudziłam się na kacu. Strasznie mnie bolała głowa ale nie żałuję niczego. Obróciłam się na łóżku w stronę Krzyśka. Spał tak uroczo, że nie mogłam wytrzymać.
- Krzysiu słońce chodź wstajemy - poklepałam go delikatnie po plecach.
On tylko machnął ręką i obrócił głowę w drugą stronę.
- Krzysiek chodź - powiedziałam chcąc go obudzić lecz bez skutku - Krzysztofie Szczepański w tym momencie - Krzyknęłam ściągając z niego kołdrę.
- Izydo Szczepańska Oddawaj tą jebaną kołdrę - zaśmiałam się bo w końcu wstał i dopiero teraz odczuł ból głowy, ponieważ odrazu złapał się za głowę.
- Chodź Kochanie zjemy coś, wypijemy tabletki na ból, porobimy coś - powiedziałam wstając.
- Możemy coś porobić teraz - wymruczał pociągając mnie ku sobie tak , że spadłam prosto na niego.
- Krzysiek nie przeginaj, idziemy - wstałam patrząc na niego.
- Czyli tak to ma teraz wyglądać - zaśmiał się wstając.
- Tak panie Szczepański Trzeba kochanie wstać jest już o mój boże 12- powiedziałam a raczej prawie krzyknęłam gdy tylko zauważyłam godzinę na telefonie.
- E tam - ten jak zwykle niezawodny.
Zeszliśmy na dół gdzie siedziała jego mama z ojcem.
- Dzień dobry - powiedzieliśmy jednocześnie.
- Dzień dobry dzieci co tam słychać? - uśmiechnął się jego ojciec - i jak tam pokaż dziecko ten Pierścionek - dodał upijając łyk kawy.
Pokazałam mu dłoń, na której znajdował się pierścionek.
- Krzysiek niech będzie z ciebie zadowolona bo ci głowę urwe- zaśmiał się do Krzyśka.
Usiadłam obok jego mamy a on na przeciwko mnie. Między nimi zaczęła się toczyć żywa konwersacja . Ja tylko siedziałam i popijałam kawę.
- A ty co kochana nic nie zjesz?- zapytała mnie jego mama.
- Ona Nigdy nic nie chce jeść- Krzysiek wywrócił oczami.
- Dziecko bo się nabawisz jakieś choroby - jego mama nałożyła mi tosty z serem na talerz.
-Ta wątpię, że to zje - Krzysiek nie ustępował.
Popatrzyłam na niego wrogo. Odeszłam od stołu przepraszając jego rodziców. Idąc do pokoju Krzyśka czułam jak łzy mi napływają do oczu. Przebrałam się szybko w swoje ciuchy chcąc iść do domu .
- Izyda wiesz, że nie możesz tak reagować - chłopak przyszedł do pokoju zamykając go na klucz.
- Otwórz je - powiedziałam.
Ten idiota włożył kluczyk do bokserek. Stał z zadziornym uśmiech przy drzwiach. Wywróciłam oczami i po prostu usiadłam na łóżku. Patrzyłam mu w oczy wrogo .
- No co tak bardzo chciałaś wyjść może sobie to umożliwisz? - zaśmiał się - nie? A to czemu - dodał podchodząc do mnie.
* Krzysiek*
- Żeby ci kurwa ten kluczyk w chuja się wbił - powiedziała biorąc telefon do ręki.
- tego też mieć nie będziesz - wsadziłem sobie też do spodni Ale nie do bokserek tylko ogółem do spodni.
- Co ty zwyrol? Oddawaj mi to - Krzyknęła - Trzeba było nie poruszać wrażliwych dla mnie tematów - westchnęła .
- Oczywiście bo każdy temat jest dla ciebie drażliwy - usiadłem obok niej na łóżku.
- Krzysiek nie zaczynaj - wypuściła głośno powietrze z ust odwracając się do mnie plecami.
- Chodź do mnie - przyciągnąłem ją do siebie.
- Puść mnie- usiłowała wyrwać się z moich objęć .
Po dłuższej chwili przestała się wiercić w moich objęciach i tylko odwróciła się w moją stronę.
- Nie chce się kłócić Krzysiek- wtuliła się we mnie dość mocno.
- Ja też nie chce ale wiesz jak to jest- ucałowałem ją w czoło przyciskając ją do siebie.
** 2 tygodnie później*
- Matura kochani coraz bliżej! Wy się nie uczycie w ogóle! Macie zamiar ją zdać czy mieć tylko 30 procent i zadowoleni?- krzyczała na nas nauczycielka.
- ey co robimy dzisiaj?- zapytała mnie lili.
- a co masz w planach?
- nie wiem chodźmy do galerii - westchnęła obracając długopisem w palcach.
- Dobra możemy iść - w sumie można się poszwędać.
- Bierzemy chłopców?- już kurwa lecę.
- Nie - powiedziałam stanowczo.
- Co ty taka niemrawa - popatrzyła na mnie niezrozumiale.
- Bo to ma być babski dzień - dziewczyna już więcej się nie odezwała.
Po skończonych lekcjach udałyśmy się do mojego auta i mogliśmy ruszać już do galerii .
- Chłopcy tutaj idą- powiedziała Liz.
- O nie, na pewno nie - udałam, że nie widzę Krzyśka machającego w moją stronę i po prostu ruszyłam spod szkoły.
- będziesz miała drame - zaśmiała się Liz.
- No i co ?- również się zaśmiałam .
Zajechałam pod galerię . Akurat nie było dużo ludzi.
- Krzysiek cię śledzi chyba - obok mnie stanęło auto mojego chłopaka.
- Ja pierdole proszę o chwilę spokoju, chwilę tylko - krzyknęłam waląc głową o kierownicę.
Do szyby od mojej strony zapukał on kluczykami.
- Drogie panie czemu tak nas unikacie - zaśmiał się Matczak, który przyjechał z nim.
- Jej się pytaj, na mnie nie patrz - powiedziała Liz wskazując palcem na mnie.
- chciałam mieć babski dzień ale jeśli was się przebierze za dziewczyny to też może być - uśmiechnęłam się lekko ku mojemu chłopakowi - Tobie wiele nie potrzeba przecież Krzysiek - dodałam.
Moje słowa chyba trochę uraziły chłopaka .
- Chodźmy Lepiej już do środka - powiedział Krzysiek wywracając oczami kierując się do środka.
CZYTASZ
Literatura piękna - Krzysztof " Szczepan" Szczepański
Fiksi Penggemar- Tak szukam coś z Literatury pięknej - powiedziałam do pani stojącej za ladą w Empiku. Cicho westchnęłam bo nie mogłam zdecydować się na żadną książkę - Dzień dobry tylko to poproszę i może jeszcze o niech będą te żelki - Powidzał jakiś chłopak pod...