*Michał*
Do końca naszego wyjazdu atmosfera była strasznie napięta. Nikt się do siebie prawie w ogóle nie odzywał. Ba każdy bał się wyjść z pokoju. Bał się konfrontacji z Anką i jej przyjaciółką Mileną. Ciągle tylko każdemu dogryzały. Zgodziliśmy się żeby pojechały z nami bo nie mogliśmy słuchać jak nas męczą, że chcą jechać. Więc się zgodziliśmy. Właśnie wracamy, Krzysiek prowadzi, ja siedzę z tyłu wraz z Anką. Chciałem żeby Tadek siedział ze mną a Anka niech jedzie z tamtymi ale Wygnański by ją jeszcze zabił. Bolało mnie jak wtedy widziałem Izyde gdy wróciła do domu rozmazana, roztrzęsiona. Chciałem teraz być przy niej ale nie chce żeby wyszło Dziwnie i żeby nikt nie gadał coś dziwnego.
- Robimy postój bo Wygnański mi napisał - powiedział Krzysiek.
On też jest przybity tą sytuacją. Mimo, że to jego wina to mu współczuję. Jest moim przyjacielem współczuję mu ale też nie mogę powiedzieć, że nie bo Jestem zły na niego.
- Wygula weźcie ją - powiedziałem a raczej wyjęczałem do niego gdy wyszedłem z auta.
- Nie kurwa weź wystarczy że mam jej przyjaciółkę na siedzeniach z tyłu - powiedział zły odpalając fajkę.
- Ale ja się źle czuję gdy ona siedzi obok - naprawdę atmosfera w aucie u Krzyśka jest cięta i napięta .
- wiem ale co ja mogę zrobić - westchnął.
- Mogę siedzieć z wami ?- zapytałem licząc że się zgodzi.
- I zostawisz Krzyśka z nią? Nie nie może tego zrobić - powiedział patrząc na mnie poważnie.
- Daj fajkę bo mi się skończyły - wziąłem od franka papierosa i szybko go odpaliłem.
Dym, który poczułem był dla mnie ukojeniem. Czułem się lepiej gdy paliłem, czułem spokój.
- To co jedziemy?- zapytał Krzysiek popijając kawę, którą kupił na stacji.
- Czekaj tylko dopale- westchnąłem .
- Chłopaki muszę wam coś powiedzieć - patrzył poważnie na nas.
Patrzyliśmy się z Wygnańskim na siebie nie wiedząc co powiedzieć po tym co usłyszeliśmy wiemy, że trzeba iść na policję.
*Krzysiek*
W niedzielę rano usłyszałem rozmowę Mileny i Anki. Milena była zła, że Anka jednak dodała mi do picia jakieś prochy bo źle się to mogło skończyć. A zwłaszcza, że jeszcze zajarałem. Nikomu nic nie powiedziałem, ponieważ wszyscy byli na mnie źli o to co się stało dzień wcześniej.
- Krzysiek musisz iść na policję - Franek przytulił mnie mocno - nie zostawimy cię samego z tym bracie - poklepał mnie po plecach.
- Jedziemy musimy szybko iść na komisariat, chociaż nie lubię policji to czasem może być przydatna - powiedział Matczi wsiadając do auta.
*Michał*
Mimo zakazu Krzyśka i tak napisałem o tym wszystkim izydzie. Nie wiem czy odczytała czy nie ale informacje przekazałem. Teraz gdy Szczepan nam to wszystko powiedział czuję się tak źle z tym. Bo chce udusić tą szmatę ale nie mogę bo muszę udawać, że nic nie wiem. Współczuję mu strasznie bo stracił nie tylko kobietę ale przede wszystkim stracił coś o co długo walczył. Wiele już z Izydą przeszedł i mam nadzieję, że zrozumie co się stało i dalej będą razem.
*Izyda*
Dzisiaj pierwsza matura, czy się stresuje? Jak cholera. Muszę porozmawiać później jeszcze z Krzysiem. Nie chce z nim rozmawiać ale wiem, że muszę wszystko usłyszeć. Muszę usłyszeć całą prawdę.
- Jest lekki stres?- zapytała Lili gdy spotkałam ją pod szkołą.
- A daj spokój, w gaciach mam galaretę - zaśmiałam się nerwowo .
- Ale sukienka to jest śliczna - zachwycała się moją kreacją na dzisiejszy dzień .
- zwykła sukienka nic specjalnego - cieszyłam się, że jej się podoba ale to nie jej miało się podobać tylko Krzyśkowi .
- Dobra chodź bo się spóźnimy - zaśmiała się.
Skierowałyśmy się w stronę szkoły. Gdy wchodziłyśmy już z oddali widziałyśmy chłopaków. Krzysiek tak dobrze wyglądał w garniturze. Rozpływałam się na jego widok ale nie mogłam tak się patrzeć na niego .
- Przyszły pięknie panie - zaśmiał się Franek całując lili.
- Jak samopoczucie?- zapytałam patrząc na wszystkich osobno , zawieszając wzrok na Krzyśku.
-Jak narazie stres jest duży - westchnął Krzysiek.
- A tam gadasz głupoty - Matczak chyba się zjarał.
- Ty kurwa zjarany jesteś?- spanikowałam patrząc na niego.
- Wypiłem setkę na otuchę - zaśmiał się.
- Idiota - walnęłam go w tył głowy ręką.
- no co ?- zaczął się śmiać jak opętany.
- Nic idioto, jesteś po prostu głupi - westchnęłam.
- Proszę wchodzimy - krzyknęła pani od Angielskiego.
***************************************
- Badalna była ta natura - stwierdziła Liz.
- Widziałaś minę Matczaka jak przeczytał pierwsze zadanie?- zaśmiałam się przypominając sobie jego bladą jak ściana twarz i te oczy przerażone oczy.
- wcale tak źle nie było - westchnął Michał.
- Krzysiek poczekaj - złapałam go za rękę - my zaraz do was dojedziemy dobrze?- zapytałam reszty na co skineli głową
- Co jest?- był lekko zestresowany.
- To prawda? To co mi pisał Matczak? - zapytałam licząc, że nie zdradził mnie umyślnie.
- Co ci pisał?- chłopak zaczął się jeszcze bardziej stresową .
- Wiesz doskonale o co mi chodzi Krzysiek - jego wzrok był przepełniony gniewem, smutkiem i stresem.
- Tak to prawda - westchnął ciężko.
Przytuliłam go mocno do siebie by dodać mu otuchy. Chyba się nie spodziewał tego gestu z mojej strony. Współczułam mu z tego powodu bo jednak to zmienia całą perspektywe naszej przyszłości. Czułam, że nie mogę go zostawić z tym. Muszę być przy nim.
- Krzysiek, będzie dobrze pamiętam, że jestem przy tobie - wyszeptałam mu do ucha gdy poczułam jak coś mokrego spływa mi po szyi.
- Nie musisz na siłę być przy mnie - westchnął odrywając się ode mnie.
- Ale chce i chce być z tobą - otarłam łzy, które spływały mu po policzkach.
- Dalej chcesz ze mną być? Myślałem, że nigdy już nie będziesz chcieć mnie widzieć - przyciągnął mnie do siebie namiętnie całując.
Oddawałam każdy pocałunek, nasze języki toczyły ze sobą walkę o dominację. Ta cudowna chwila trwać długo nie mogła, ponieważ Tadek wrócił się po nas.
- Halo a wy co? Lizać się możecie kiedy indziej teraz chodźcie na schodki - krzyknął do nas.
- Wiesz, że cały czas nosiłem przy sobie pierścionek? Przez ten czas trzymałem go w pudełeczku w kieszące - powiedział wyciągając pierścionek z kieszeni spodni.
- Oj Krzysiek, Krzysiek - podkręciłam z rozbawienia głową.
- No co? Zawsze się może przydać tak jak teraz - zaśmiał się zakładając mi go na palca.
- Idziecie? Bo ja tu czekać na was wieczność nie będę! - krzyknął roześmiany Tadek.
CZYTASZ
Literatura piękna - Krzysztof " Szczepan" Szczepański
Fanfiction- Tak szukam coś z Literatury pięknej - powiedziałam do pani stojącej za ladą w Empiku. Cicho westchnęłam bo nie mogłam zdecydować się na żadną książkę - Dzień dobry tylko to poproszę i może jeszcze o niech będą te żelki - Powidzał jakiś chłopak pod...