Rozdział 10

316 22 17
                                    

Wróciłem do swojego apartamentu chwiejnym krokiem, po odprowadzeniu Leo do jego pokoju. Pomieszkiwałem po drugiej stronie korytarza.

Bywało ze mną gorzej generalnie. Także jak po 10 minutach udało mi się wreszcie trafić kluczem w dziurkę, wtoczyłem się do środka.

Miałem po alkoholową gastrofazę dlatego siedziałem przy stole przed telewizorem z jakimiś kanapkami. Był włączony na filmie, ale robił mi tylko za tło. Nie słyszałem co się tam dzieje. Rozmyślałem nad wydarzeniami z tego wieczoru.

Schlałem jakiegoś hiszpanczyka, to żaden wyczyn. Ale czy będzie pamiętał co się działo w kiblu?
Ja nie wiem co mi się stało, co mi siedziało w głowie w tamtej chwili.
Może to przez mój zachlany łeb stwierdziłem, że jest przystojny.
To przecież nie jest normalne! Jest facetem, do tego znamy się parę dni.
Ech, gdyby zawsze był taki jak po alkoholu... znaczy lepiej żeby nie zygał, ale po wypiciu nie był taki sztywny jakby miał kija w dupie.
Śmiał się i rozmawił ze mną normalnie!

Eh, przystojny, utalentowany rywal ze słabą głową.

A miałem taką dobrą okazje żeby go wykorzystać. Jednak zmiękło mi serduszko. W mojej koszuli, która na nim wisiała był nie przeciętnie uroczy.

Tak opierając głowę o zagłówek, zasnąłem w tych myślach.

Na boisku | Lewandowski X MessiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz