Rozdział 30

221 22 119
                                    

- Wpierdolił bym komuś- oświadczyłem bez kontekstu.

Leo właśnie pijący kawę popluł się nią.

- Lewy? Możesz przestać mieć nagłe przypływy agresji?- mówił z pretensją wycierając się.

- Nie mogę! Rozsadza mnie! Od tej naleweczki naszedł mnie Polski vide. Dawno nie biłem się z kibolami, ani menelami.

- Powariowałeś, jak chce się bić to nie przed skończeniem kawy.

- Dzięki za zrozumienie Leoś, macie tu jakiś kiboli?- popatrzyłem na niego, a on jakoś poczerwieniał.

- Nie o miałem na myśli! U nie, nie ma tu kiboli! Są mafiozi.

- Kurde, to już mocni przeciwnicy, nie wiem czy im dorównam.

- Zabiją cie i tyle.

Twarz mi pojaśniała w szerokim uśmiechu. Dostałem objawienia.

- Pobije Pakambure!- wykrzyknąłem po czym zerwałem się z miejsca nie zwracając na zdziwioną twarz Messiego.

- Czekaj!

- Zamknij mi drzwi!- krzyczałem już z korytarza po wybiegnieciu z mieszkania.

Biegłem jak debil przez chotel ma kolejne piętro gdzie pomieszkiwał Papape żółw ninja.

Uderzyłem razy pieścią w drzwi.

Zaraz otworzył jakiś latynosik, który nie wiem co am robił, Noe zastanawiał się nad tym.

- Gdzie ten żółw?

Wrzało we mnie ciśnienie, byłem gotowy na pojedynek.

- Śpi jeszcze, czego od niego chcesz?- spytał podejrzliwie.

- Chce wyzwać go na pojedynek- powiedziałem dumnie.

Ten namnie spojrzał naj na debila, potem popatrzył na Leo, który zdążył tu dobiec, jakby doszukując się logicznego wyjaśnienia. Ten tylko wzruszył obojętnie ramionami.
Latino zamrugał parokrotnie, ale zrobił w tył zwrot i zniknął w głębi miesznia, gdzie usłyszeliśmy tylko.

- Makambeee jakiś twój kolega przyszedł.

Wyszedł zaspany Parambe, nie wiedział co się dzieje. Ja wykorzystałem element zaskoczenia, a raczej jego zasłania i jeszcze w progu zasadziłem mu w japę prawego sierpowego.

Aż się zdziwiłem, że Messi mnie nie powstrzymał od tego czynu.

Ten nie spodziewając się tego od razu się zatoczył i upadł na dupe.

- Aaaa- przyknał tylko, a po uderzeniu tylko coś tam bredził od nosem.

- Haha i co win win! I jaki z ciebie ninja żółwiu?- krzyczałem do niego zadowolony, śmiejąc się z jego nieszczęścia.

Dziwne, że się nie wściekał.

- KIiiiiiluś, co on ci zrobił- latynek pisnął i przyklęknął przy nim.

- Kiluś?- zapytałem że zdziwieniem czy się nie przesłyszałem.

- Tak, mój papapuś- teraz to ja się zakrztusiłem powierzem na tą informację.

- Ja ci hita wale na ryja, do walki cie wyzywam, a ty tu sobie kochanki sprowadzasz?

- Wypraszam sobie- oświadczył obrażony latunosek.

- Mordę mu naprościłem.

- Nos mu chyba słamałeś!

- Sory, chciałem mocniej. Dobra tam, nie dupc bo rodzinę powiększysz, ja spadam, bo to dramat jakiś jest.

I odeśliśmy zostawiając milczącego kochasia z latino.

- Ty wiedziałeś, że on sprowadza sobie chłopaków tutaj?

- Nie wiedziałem, ale skąd ty wiesz, że to jego chłopak- zapytał podejrzliwie Messi.

- No błagam, piszczał jak panienka, kiedy Papape dostał gonga na ryj, to chyba oczywiste.

- Mhm.

Pov. Messi

Nie zdziwił mnie odpał Lewego. Nawet nie próbowałem go powstrzymać przed atakiem na żółwia. Założył sobie, i tak nikt go nie lubi.

Przypomniałem sobie jak powiedział po koszmarze sennym, że już nie będzie odwalał. I jak mógłbym żyć bez jego dziwnych akcji i nagłych przypływów energii?

Zastanawiałem się tylko nad reakcją Papape. W ogóle nie zareagował agresją jak dostał w japę. To do niego nie podobne. Już dawano rzuciłby się na Lewego. Ale nie tym razem. Przeszło mi przez myśl, że może to przez to, że ma coś na sumieniu i stwierdził iż należy mu się wpierdol.

Pov. Lewandowski

I tak to poszliśmy sobie na trening. Trenejro został udobruchany przez Leo, który tym razem przyznał się, że nie przyjście na rening było jego pomysłem. A potem zdziwiłem się czemu Pakambura nie przyszedł.

Na boisku | Lewandowski X MessiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz