Rozdział 11

328 22 50
                                    

Obudził mnie irytujący dźwięk dzwonka w telefonie. Odebrałem.

- No?

- Gdzie jesteś?

- Mhm- stęknąłem nie rozumiejąc kto i co do mnie mówi. Bolały mnie plecy. Spanie na kanapie nie było dobrym pomysłem. Trochę oprócz tego chciało mi się pić.

- Lewy? Trening się zaczyna, będziesz?- mówił spokojnie.

Oooooo nie, to trenejro. I chyba się wkurwił. Ale nie wiem. Jestem zbyt zmęczony by myśleć.

- Pierdol się- i zakończyłem połączenie.
Powiedziałem po polsku, chuj i tak nie zrozumie. Szch mat, jeden dla mnie xD.

Zwlekłem się, wypiłem parę łyków wody.

Zaraz ze świeżą kawusią z automatu siedziałem znów na kanapie. Coś tam zjadłem, umyłem się, bk gak jebał wódą nie wypada. Potem się ubrałem i pojechałem na trening.

Przebrałem się w szatni. Już miałem nie podejrzanie dołączyć do chłopaków, ale ten staruch mnie złapał.

- Lewandołski? Dlaczegos się spóźniłeś na el treningos i co ty hablababla do mnie przez telefon?

- Noo yyyy ten, że się spóźnię bo stoję w korku.

- W jakim korku? Tutaj?

- Booo to pod mostem i słaby zasięg był.

- Tu nie ma mostów.

- Yyyyy tak...

- Aha.

I zmyłem się od el trenejra, pewnie stwierdził, że chuj ze mną.

- Ja dupce, gdzie Meśsi?- zapytałem bez zastanowienia chłopaków. Z przerażeniem stwierdzając, że nie ma na boisku.

- Nie będzie go, źle się czuję- powiedział Papape, czy jak mu tam.

- Załatwiłeś chłopa na amen- zawołał ktoś inny.

Oj... myślałem, że do tej pory ta zachlana pała da radę się wyzbierać. Się złożył w pół i nie może się rozłożyć. Może muszę mu pomóc.

Z kim jest teraz mam grać?

- Noo Gavi Cię zabije, bo zatrułeś jego crusha.

Co kurwa?!

Nie zdążyłem o nic zapytać. Zawołał kolejny uspokajając mnie.

- On na każdego ma crusha. Nawet na ciebie Lewy- zaśmiał się.

- Kto?

- O! Tamtemten z lewej na obronie- wskazał palcem na jakiegoś kolejnejnego latino bruneta rozmawiającego z bramkarzem.

- Aha, to niezła Gabi.

Już typa nie lubię. Zawiało mi gejostwem. Takich się na osiedlu nie szanuje.

Po tej krótkiej pogawędce dołączyłem do gry.

Co chwila było tylko:

-Jak biegniesz baranie!

Albo

- Kurwaaaaaa! Jestem wolny, podajmy tą jebaną piłkę!

Ciężka była grz bez Mesiego. Nikt mnie nie atakował. Nie ma kogo podziwiać. Znaczy się nikt dobrze nie gra.
To jakaś masakra. Mam nadzieję, że wróci jak najszybciej.


Na boisku | Lewandowski X MessiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz