Rozdział 2

663 22 22
                                    

Następnego dnia jechałem swoim jakże zajebistym aułtem do jakiegoś biura, ponieważ jako piłkarz reprezentacji Polski jestem bardzo sławny i wyłożyli grube miliony na stół abym zareklamował jakieś tam zegarki. No to jade.

Często proszą mnie o takie wystąpienia, dlatego mam pełno kasy. A w Barcy to będę dostawać pewnie jeszcze więcej.

Jadę prosto kiedy nagle zza zakrętu wyjeżdża jakiś chuj. Wyskakuje ze swojego porszaka i gada mi coś po włosku, a ja nie rozumieju ani słowa.

- Nie umiem mówić po włoski chłopie- on się tak jakoś ktzy patrzy i zaczyna do mnie po angielsku.

- Nie umiesz jeździć baranie?- Ja mam wkurwing gdyż jestem świetnym kierowcom.

- To ty w polsce nie umiesz jeździć, a po za tym jestem od rafoniksa gita- tak mu gadam.
On wymachuje łapami i tak mi gada.

- Ja też pije tyskie na hita, bracie- uśmiecha się do mnie się śmieje.

- Jesteś tu na urlopie?- pytam

- Tak, zwiedzam miasto, później jade na trening.

- Bardzo fajnie, to miłego dnia, ja misze jechać, bo się spóźnię.

I się pożegnaliśmy, pojechałem, on też odjechał. Nie zapytałem w sumie na jaki trening jedzie, ale miałem przeczucie, że się jeszcze spotkamy.

Po dojechaniu asystentka mnie przywitała. Pousmiechalem się do aparatu jak glupi do sera i reklama gotową. Wyszłem oczywiście bardzo przystojnie.

Na boisku | Lewandowski X MessiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz