Obudziłem się mojego wielkiego dnia totalnie nie wyspany. Zjadł mnie stres.
Ubrałem się i od razu pojechałem na stadion. Był pełen ludzi. Zaczęliśmy się rozgrzewać. Ludzie byli pełni podziwu dla nas, dla mnie.
Trenejro mnie zatrzymał:
- Señor Lewandoł, daj z siebie wszytko.
- Dołbra.
I poszedłem.
Na stadionie byli Polacy, więc czułem wsparcie.
Na początku biegałem między jednym polem, a drugim. Niesamowitą szanse dostałem, kiedy Messi z własnej woli podał mi piłkę.
Poczułem, że obdarzył mnie niesamowitym zaufaniem.
I jeb brameczka!!!
Oł jeee oł jee
- Vaiamos com panieros!
Koledzy rzucali się na mnie w entuzjaźmie, tuląc mnie zbitą kupą.
- Masz dziwne zawołania!
- Taa zamknij japę Papape i nie psuj momentu.
Chłop się zamknął z minął jakby miał się zaraz zesrać.
Akcja w pewnej chwili zagęściła się po mojej stronie boiska.
- Skup się na grze!- woła Leo.
- Skupiam się na twoim krągłym tyłeczku!- nie wiem po co ja to powiedziałem, może to przypływ adrenaliny i dumy ze swojej gry uruchomił mi tryb bad boya.
- Co?- odpowiada mi.
Mam nadzieję, że tego nie słyszał.
- Co?
- Co?
- A nic.
Ustawiliśmy się na swoich pozycjach. Gra zaczęła się normalnie, ale cały czas dochodziło do jakiegoś ataku ze strony jakiegoś chuja z przeciwnej, włoskiej drużyny.
W końcu stanęliśmy na przeciw siebie.
- To boisko jest za małe dla nas dwóch!
- To się przenieś do Kopenhagi.
XD- pomyślałem. Co za debil, chyba myśli, że jest w Teksasie.
Ewidentnie chciał mnie sfaulować albo ewentualnie się podłożyć, ale ja byłem pierwszy!
Tak zgrabnie ślizglołem pod jego nogi, że nikt się nie skapnął. Lekko mnie tylko kopnął w łydkę, ale ja zamierzałem odegrać piękną scenę:
- AŁA, KURWA AAAAA, MOJA ŁUDKA- tak krzycząc wiłem się po murawie trzymając się za rzekomo ubitą część ciała.
Zaraz przybiegł sędzia, rzucił okiem i wyciągnął żółtą kartkę.
Kurwa, liczyłem na czerwoną, ale lepsze to niż nic.
Ten zaczął się wykłócać z sędzią:
- Ja go nawet nie dotknąłem! On się sam wywalił, specjalnie- przy tym wskazywał na mnie.
- Chcesz kolejną?- odpowiada mu, ten zamilkł- to graj!
Podał mi piłkę, bo miałem zaczynać. Od razu wstałem.
- Panie sędzio, wysokie sądzie, chuj ci w dupe hahhah beka z ciebie- śmiałem się z tego żałosnego chłopa.
Kocham się naśmiewać z moich przeciwników, nigdy mnie nie pokonają.
Zacząłem. Potem mecz leciał dość sprawnie, Messi strzelił jeszcze jednego gola. W ten sposób wygraliśmy.
No właśnie, Messiano cały czas gdzieś tam biegał, coś tam robił, ale dziś ja bylem postacią pierwszoplanową.
Tłum był zachwycony i znów dostałem gratulacje od kolegów z drużyny:
- El Lewandoł dobrze Ci poszło, Twoi todach pewnie są dumni oglądając gen mecz.
- Mam nadzieję! Musimy uczcić to powem!
Odezwał się Messi:
- Gratuluje, ale mnje w to nie wciągniesz.
- No jak nie, jak tak, to też twoje zwycięstwo!
- Nie pije więcej.
- Musisz, bo Wisisz mi piwo! Przecież Ty razem nie musisz pić wódki.
Zeszliśmy do szatni.
Witam serdecznie! Chciałem tylko na szybko zachęcić do obserwacji, Was, czytelników, ponieważ będę pisać na tablicy o ewentualnych zmianach w publikacji rozdziałów. Tak jak wczoraj np. Nie miałem czasu pisać.
Jakby ktoś był zainteresowany, zapraszam!
CZYTASZ
Na boisku | Lewandowski X Messi
RomanceHistoria o dwóch takich co grali w piłkę, która zrodziła w nich nie tylko piłkarskie emocje ;) Oficjalana nazwa shipu zatwierdzina! Lessi, przyjęło się już wśród czytelników. Jestem oryginalnym twórcą tego hasztagu. #gej 33 miejsce 25.12.2022r. #ge...