Rozdział 59

28 4 37
                                    

Pov: Lewandowski

Wstałem nie w sosie, bliżej temu do galarety. Wyprowadził mnie z równowagi sen, teraz głupio żartując koledzy z dzisiejszego meczu.

- Nie grymaś tak Lewy, nie możemy pić, gramy dzisiaj- poklepał mnie Bielik żartując.

Ja coś powarczałem pod nosem.

- Bielik, odpuść. Widzisz, że kolega ma mrówki w dupie- skomentował Arek. Ja grzebałem w jakieś papce jaglanej niczym od Anki, która miała imitować śniadanie. Wolałbym ten paprykarz. Prychnąłem pod nosem.

- Lewyy, gramy dzisiaj, lepiej tak nie sztywniej, bo będziesz grał jak Krycha- kontynuował Glik

- Kurwa! Nie phf nie, a z resztą dajcie mi spokój!- wykrzyknąłem wściekły zwracając na siebie uwagę wszystkich.

- Hej, spokojnie, każdy się denerwuje tym meczem- tłumaczył się Glik.

Aż wstałem I uderzyłem pieścią o stół, oczywiście zapomniałem się też ugryźć w język.

- Nie chodzi kurwa o mecz, okey?! Wkurwia mnie, że Messi tam będzie, bo lubiłem go, a on okazał się kurwą, jasne? Nie chce widzieć jego i w ogóle całą pierdoloną Argentynę, a akurat oni są naszymi przeciwnikami- przetarłem dłonią twarz, a Szczena patrzył na mnie z politowaniem, podobnie jak Cash.

- A czyli zalaz ci Argentyniec za skórę. Już spoko, mordo, pokarzemy im, gdzie się barany pasą, w razie czego spuścimy Casha ze smyczy, co nie panowie?- zwrócił się do kolegów Milik.

Pokręciłem głową z niedowierzaniem, ale uśmiechnąłem się.

- Panowie- na środku stanął Szczęsny z chytrą miną- to będzie gruby mecz I potężne wydarzenie, jasne? Więc musimy zrobić coś grubego, wejść jak pany na nasze włości- wymachiwał przy tym bojowo pięściami- Ja mam już plan, wejdziemy jakbyśmy już wygrali, jak ekipa Bondów, w garniakach- wyjaśnił plan. Koledzy byli niesamowicie zadowoleni i Udzieliło im się. No kocham Szczene.

- I chodźby chuj wie co, pokarzemy na co nas stać- dodałem zadowolony.

- To będzie pooogrooom- szczerzył się, zajarany Cash.

Tak zrobiliśmy. Szczęsny zawołał nas bo odebrał garniaki. Stał w holu z gupim uśmiechem na twarzy, rozdając nam stroje.

- No chłopaki, wyglądamy na prawdę przystojnie- powiedział uśmiechnięty Krycha

Na prawdę czuje się jak w filmie akcji.
Jak przyszedł po nas Czesiu, oj jak nad zobaczył to szczelił sobie plaskacza w czoło.

- Dobra, róbcie co chcecie, byle zagrać i machnął na nas ręką.

- Spokojnie, kto jak nie my- chłopaki wiwatowali.

Zaraz znaleźliśmy się w busie, aby dojechać na stadion.

- I jak się czujesz?- pyta mnie Szczena obok.

- Dobrze, jak coś obstawiasz tyły- na to mężczyzna zaśmiał się na cały głos.

- Jak zawsze- odparł.

Wysiadamy w blaskach fleszy, jak gwiazdy. Wiatr we włosach, lśniące włosy I to nie od head and shoulders.

A tak na prawdę nagrywało nas Łączy nas piłka, a my po prostu jesteśmy ładni.

- Oł mi Dios- wymamrotał jakiś młody brunecik w bluzie Argentyny i spierdolić.

Udaliśmy się do szatni. Tam się przegraliśmy. Wyszliśmy na rozgrzewkę i wróciliśmy, żeby się przebrać. Ale ja tak w sumie to nie chciałem wracać. Resztkami sił woli nie patrzyłem na przeciwników, którzy też się rozgrzewali. Stwierdziłem, że jednak spękam i nie idę nigdzie, zamknę się w kiblu i chuj.

- Mam kryzys, nie widać?- musiał mnie jeszcze znaleźć Szczęsny na tej podłodze, w tym jakże zajebistym kiblu.

- Widać właśnie, musimy iść.

- A wiesz dlaczego tu siedze?- zrobiłem pauze- bo nie chce tam iść!

Kolega popatrzył na mnie z niedowierzaniem.

- Nie po to odstawiamy szopkę, mieliśmy iść im wpierdolić, panimajesz?- chwycił mnie za ramiona I zaczął potrząsać- WIĘC WEŹ SIĘ W GARŚĆ I MU WPIERDOL!

- Dobra! Ale już mną nie trząś!

- Przekuj te marnote we wściekłość!

- Dobra, nie szalej, to nie film. Idziemy.

Ruszyłem bez zbędnych słów. Jak już tu zalazłem to mu pokarze.

Na boisku | Lewandowski X MessiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz