Po zajebistym meczu, gdzie postrzeliłem sobie długie bramki i rzucałem po murawie jak upośledzeniec, zawołał nas trenejro.
Miał niesamowitą wiadomość o wyjeździe treningowym do Włoch.
- Ja pierdole, nuuda- przeciągnąłem- trenujemy cały czas. Co za różnica gdzie?- wciąż jęczałem znudzony.
- Ten wyjazd treningowy to podpucha. Nazywa się treningowym, a wszyscy się opierdalają.
- Czyli wakacja, jakbym cały czas na nich nie był.
Następnego dnia spotkaliśmy się na lotnisku.
Po magicznej teleportacji samolotem byliśmy na miejscu.
Bagaż rozjebaliśmy w hotelu, gdzie portierka chciała nas zajebać i pobiegliśmy na plarze.Opalanie, granie, sranie w banie. Ja czekałem tylko na wieczór, żeby się wreszcie napić. Nie wypadało tak chlać od razu.
Doczekawszy się wreszcie godziny 20, czyli godziny idealnej dla gentelmenów, wszyscy zasiedliśmy na ławkach pod parasolami przy barze. Pojedyncze osoby że swojego stolika wybierały się do baru aby zamówić drinki kolegom. Z mojego stolika tej misji podjął się Leo. Nudziło mu czekanie na niego, po za tym postanowiłem zamówić sobie chociaż jakieś whisky o ile takie tu mają. Nie chce sączyć soku cały wieczór.
Podszedłem fo Messigo akurat kiedy miał nieść zamówienia do stolika.
Widząc mnie z szatańskim uśmiechem podał mi szklankę z grubym dnem i przeźroczystym płynem w środku.
Spojrzałem na niego podejejezliwie.
- Proszę, to specjalnie dla ciebie.
Normalnie bym się bał, ze mnie otrują, ale Leosiowi ufam. Wziąłem zatem ufny potężny łyk, czego porzałowałem.
Paliło jak chuj, dawno tak doskonale mocnego trunku nie piłem. Aż mnie wykrzywiło.
- Messi? Co to jest?
Widząc moją minę roześmiał się.
- Spirytus z lodem- stwierdził dumnie.
- Ło! Ty to mnie jednak znasz- objąłem go przelotnie ramieniem.
- Specjalnie dla ciebie ściągane.
- Dzięki, ale się wrócę po popite.
- Za mocne?- zapytał ironicznym żartem.
- A chcesz mnie wlec do hotelu? Ciebie po jednym takim trzeba by było na ostry dyżur wieść- stwierdziłem.
Się znalazł cwaniaczek, moja szkoła.
- Już nic nie mówię- pokonany argumentami Messi odszedł.
Wziąłem sobie colce i również wróciłem.
Pogawędki w miarę przypływu procentów we krwi były coraz ciekawsze i żywsze. Ja gadałem chyba z Brusketem czy jak mu tam. Po alkoholowym objawieniu przypomniałem sobie jak się zwie.
Ktoś tam rzucił jakieś pytanie, ja pochłonięty spożywaniem alkoholu nie zorientowałem się że to pytanie do mnie.
Chłopaki zaczęli buczeć jakby byli w liceum i się dowiedzieli, że ich kolega zaliczył.- To nieźle Lewy- ktoś tam zawołał śmiejąc się.
- A jakie było pytanie- podjąłem ich grę.
- Kogo z tu obecnych byś pocałował?- dostałem objawienia, że się śmieją bo ogdadywałem grę na boisku i wspomniałem w tedy Messiego.
Wspomniany człowiek skofundował się jedynie zachowaniem kolegów.
Bardzo zabawne zdecydowanie iść poziom.
- Messi- odpowiedziałem bez zastanowienia. Zaśmiałem się conajmniej jakbym usłyszał jakiś zajebisty suchar.
Koledzy zaczęli się znowu siarczyście śmiać, uznając to za żart. Messi również się zaśmiał, ale widać było że tylko dla niepoznaki. Miałem przez chwilę wspomnienie z Leo w pokoju.
- Bawimy się w pytania? Dobra- przyglądałem się wszystkim siedzącym w kręgu po kolei kolegom- Pakambe! Pytanie do ciebie, ten mały latynek z hotelu to twój kochanek czy chłopak?
- Nie odpowiadam na takie pytania- oburzył się wściekły.
- Jak się bawimy to się bawimy, Gabi jakoś nie ma problemu- odpowiedziałem mu.
- Właśnie, wyluzuj trochę- zawtórował mi któryś.
- Chłopak, Valentino Rafael się nazywa- fuknął obrażony.
- Uuuuuu, ale że tak on jemu- wszyscy jak jeden pan zaczęli buczeć.
- Jakie u? Do Gaviego jakoś nie macie problemu- wskazał na chłopaka.
- Bo to Gavi, no Patrz jaki on uroczy- któryś kolega obok niego złapał go za szczenkę i zaczął tarmosić go w babcinym stylu- a ty jesteś czarny- dodał.
Rozpoczęły się śmiechy I szepty na temat pakambury. Mnie skończyły interesować pytania, które zaczęli zadawać sobie nawzajem. Ruszyłem już lekko chwiejnym krokiem do baru po kolejnego drina.
W tedy Papape wstał i pobiegł na mnie ze wściekłym wzrokiem. Obruciłem się w ostatniej chwili, właśnie w tedy czarnuch się zamachiwał prawą pieścią, aby mi przywalić. Uchyliłem głowę w lewą stronę, jego łapa prawie drasnęła mi ucho.
- Kurwa, ale mam slołmo- krzyknąłem i zacząłem spierdalać.
Biegałem wokół stołów śmiejąc się jak debil.
- Ahahah, co robisz skurwysynie?!- krzyczałem nadal się śmiejąc, kiedy Parambe potykał się o własne nogi.
Przy drugim kółku minąłem Gabiego, ten następnie wstał i idealnie wyprostował rękę kiedy biegł Pakambura. Zachaczył głową o jego rękę i padł jak kłoda.
- Ja tu jestem naczelnym gejem! Masz chamie za swoje!- krzyczał zadowolony.
- Brawo Gabi!- klaskałem mu, Pakambe coś tam jęczał otumaniony.
Wszyscy się śmiali.
Wróciłem bezpiecznie do baru po mojego drina.
Reszta wieczoru minęła spokojnie. Trwały pogawędki, a agresor nadal leżał w tym samym miejscu.
W końcu wspólnie stwierdziliśmy, że pora zwinąć się spać. Był już środek nocy.
Wstałem chwiejnym krokiem. Stwierdziłem iż się najebałem.
CZYTASZ
Na boisku | Lewandowski X Messi
RomansaHistoria o dwóch takich co grali w piłkę, która zrodziła w nich nie tylko piłkarskie emocje ;) Oficjalana nazwa shipu zatwierdzina! Lessi, przyjęło się już wśród czytelników. Jestem oryginalnym twórcą tego hasztagu. #gej 33 miejsce 25.12.2022r. #ge...