Rozdział 16

297 25 29
                                    

Weszłam do dusznego pomieszczenia, ciężko oddychając. Udo mocno mnie pobolewało, prawdopodobnie je zbiłam i mam mocny obrzęk. Kurwa, dzisiejsza misja była jedną z trudniejszych, ze względu na warunki terenu.

Usiadłam przy stoliku barowym i skinęłam dłonią na barmana, który zmarszczył brwi.

-A ile to ma się lat? - spytał podejrzliwie. Piętnaście i dokładnie tyle samo osób dziś zarżnęłam. Spojrzałam na niego ciężkim wzrokiem. Mężczyzna spiął się na widok moich tęczówek i posłusznie podał mi piwo, po czym szybko zajął się innym klientem.

Siedziałam, powoli popijając coraz to więcej alkoholu, aż zaczynało mi się kręcić w głowie. Chwilowe oderwanie od smutków i tego rozlewu krwi. Chociaż na ten jeden wieczór, żeby pozbyć się tego wstrętnego bólu w nodze. Przestawałam powoli czuć własne ręce, co oznaczało, że wystarczająco dziś wypiłam. Mam ochotę na papierosa.

Wstałam nieco chwiejnie ze stołka i niemrawymi ruchami głowy rozejrzałam się po otoczeniu. Muszę znaleźć kogoś, kto nie zrobi rabanu o mój wiek. Pomimo, że mam piętnaście lat to wyglądam jeszcze młodziej. Od zawsze bardzo wolno się starzałam, co w mojej obecnej sytuacji ani trochę mnie nie uszczęśliwia.

Wyłapałam okiem trójkę szczeniaków, w podobnym wieku do mnie. Podeszłam do nich cicho, nasłuchując fragmentu ich rozmowy.

-Kurwa, jutro znowu do tej jebanej fabryki.

-Naprawdę to bez sensu, ile mamy tak jeszcze pracować?

-Nigdy nie spłacimy długów naszych rodziców, nawet nie podali nam kwoty.

Zatrzymałam się. Pewnie nawet papierosa nie mają. To jedni z tych, których nazywają "dłużnikami". Najwięksi arystokraci udzielają pożyczek, w krytycznych przypadkach dla rodzin, które potrzebują szybko pieniędzy na takie wypadki jak opłata lekarza czy inna pomoc najbliższym. Tacy ludzie myślą wtedy tylko o dobru swojej rodziny, ale kiedy przychodzi do spłaty pożyczki, okazuje się, że cena nagle sięga tak ogromnego progu, że dług przechodzi na kilka pokoleń. W ten sposób do fabryki czy kopalń zostają od razu przygarniani najmłodsi i pracują tam przez całe swoje życie. Nie ma możliwości wyjścia z takiej sytuacji, chyba, że ktoś cię wykupi. Tyle, że nikt nie chce jakiegoś dzieciaka bez wykształcenia.

Zawróciłam. Nie ma sensu proszenia dłużników o cokolwiek. Pewnie i tak za chwilę ich wyrzucą z baru, jak tylko się zorientują kim są.

-Oi, młoda. Pewnie chciałaś fajkę, co? - usłyszałam głos jednego z chłopaków. Odwróciłam się w ich stronę, mrużąc oczy i marszcząc brwi. Nie odpowiedziałam.

-Mamy jedną. Możemy we czwórkę zapalić. - dodał brunet, lekko się uśmiechając.

-To nie żaden tekst na podryw, serio mamy tylko jedną. - dodał trzeci chłopak i trzęsącymi się dłońmi wyjął z czegoś co zapewne było kiedyś skórzanym portfelem, lekko wymiętego papierosa. Obserwowałam ich dokładnie. Wydawali się naprawdę szczerzy i bez złych intencji. Co mi szkodzi? Nie znam praktycznie żadnych osób w moim wieku, nigdy z nikim nie rozmawiam. Zresztą to też wina alkoholu, robię się wtedy minimalnie komunikatywna.

Usiadłam obok nich i zapaliłam papierosa, zaciągając się dymem. Posłałam fajkę w obieg.

-Jak ci na imię? Rzadko widzę takie młode trzynastolatki w barze. - mruknął brunet, poprawiając swoją czerwoną czapkę. Wydawała się mocno złachana, ale była mimo wszystko naprawdę czysta.

Monotonia || Levi Ackerman x OC (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz