#11 Kiss

1K 85 86
                                    



#corpoboyff na Twitterze!

— Harry, mam dla ciebie trochę pracy.

Brunet od razu podniósł głowę zza monitora, zerkając na Davida.

Drzwi jego gabinetu były otwarte. Po trzecim razie nie chciało mu sie nawet wstawać aby je zamknąć czy ponownie otworzyć. Co chwilę odwiedzali go bowiem Niall, Zayn, Taylor czy David, w temacie pracy. Trójka znajomych zwracała się z pomocą, a David z kolejną masą zadań.

Nie mógł narzekać, dlatego kiedy tylko blondyn przechodził przez jego próg, od razu uśmiechał się szeroko, i pałał do niego sztucznym entuzjazmem.

— Więcej pracy? To cudownie! - Uradował się a w jego głosie nie było słychać ni krzty sarkazmu. — Wie Pan co? Czuje się coraz pewniej. Z każdym kolejnym wykresem i instalacją mam wrażenie że moja głowa się powiększa.

— Bardzo miło mi to słyszeć! Twój zapał do pracy jest... Niesamowity. - Ostatnie zdanie powiedział wzdychając i robiąc duże oczy. Zachowanie Harry'ego go irytowało.

Oczywiście że David nie mógł przyjąć do wiadomości tego, że nie mógł już dłużej manipulować Louisem, i musiał czuć napięcie pomiędzy nim a swoim pracownikiem. To doprowadzało go do szału. Próbował złamać Harry'ego i dawał mu coraz więcej zadań, ale to nie działało. Czuł się bezsilny. Nie chciał aby Styles gdziekolwiek pojechał. To w ramach zemsty za Louisa.

— Dziękuję. - Przytaknął i przyjął od blondyna kartkę. — Mhm... Zaaktualizować oprogramowanie? Oczywiście. Skończę raport i zabieram się za to.

— Jeszcze tego nie robiłeś. Robimy to po to-... -

— Żeby kompletnie wykluczyć liczbę ataków na infrastrukturę informatyczną. - Powiedział z uśmiechem na twarzy. — Spokojnie, mam to wszystko w małym paluszku.

— Okej... Skoro tak, to ci nie przeszkadzam. Obiad za pół godziny, może do tego czasu się wyrobisz.

— Nie jestem głodny. - Pokręcił głową na boki, uśmiechając się fałszywie.

— Jak tam chcesz. Miłej pracy.

Blondyn wyszedł, zostawiając drzwi lekko uchylone.

Harry westchnął głośno i uderzył się dłońmi w twarz, wplątując palce w gęste loki, wydając z siebie przy tym gardłowe jęknięcie. Był wyczerpany, a godzina była jeszcze wczesna. Już się bał ile pracy czeka na niego jeszcze dziś, i czy David będzie go męczył przez następne miesiące, czy może jednak odpuści sobie już po tygodniu. Zdecydowanie wolał drugą opcję.

Chciał zrobić sobie przerwę. Chociażby na kawę. Chociaż na pięć minut. Bolał go kark i ramiona, o oczach już nie wspominając. Mógłby dać sobie z tym wszystkim spokój i odpuścić wyjazd, ale po pierwsze naprawdę chciał jechać, a po drugie miał wiarę w siebie, i uważał że podoła temu wyzwaniu. Także przerwy nie wchodziły w grę.

Louis Tomlinson:
Dlaczego ze mną nie piszesz?:(

Harry Styles:
Dzień dobry, szefie

Harry Styles:
Przepraszam, dopiero teraz spojrzałem w telefon

Louis Tomlinson:
W każdym bądź razie

Louis Tomlinson:
Skoczymy na kawę przed obiadem? ;)

Harry Styles:
Naprawdę bardzo bym chciał:((

My Corpo Boy | larry stylinson fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz