—
#corpoboyff na Twitterze!
—— Harry, wstawaj. Pójdziemy na zakupy.
— Huh?
Brunet przetarł zaspane oczy palcami, powoli podnosząc się w górę. Jego powieki nadal były mocno zaciśnięte, a on nawet nie wiedział kiedy odpłynął. Ziewnął krótko, wyciągając ręce przed siebie, tym samym rozciągając kości po drzemce. Zaraz przekręcił głowę w prawo i w lewo, zaczynając uderzać dłońmi dookoła siebie, aż w końcu nie wyczuł telefonu. Sprawdził godzinę, mocno zaciskając mięśnie twarzy na rozświetlony ekran.
Kiedy powoli zaczął dochodzić do siebie, zrozumiał że nie jest w salonie tylko w sypialni, i na dodatek w samych bokserkach. Nie przeszkadzało mu to. Przekręcił spojrzenie w bok, patrząc na Louisa który siedział na krawędzi łóżka, bacznie się mu przyglądając.
— Na co?
— Zakupy. Wstawaj albo napisze do tego chłopaka z portalu randkowego.
— Ale jesteś kurwa śmieszny. - Fuknął kręcąc głową na boki.
— Wyspany? - Zmienił temat, śmiejąc się pod nosem.
— Czemu pozwoliłeś mi zasnąć? - Dopytał masując kącik oczu palcem.
— Nie pozwoliłem. Sam zasnąłeś. Nie chciałem cię budzić, bo najwidoczniej potrzebowałeś snu. Mówiłeś że boisz się horrorów i ich nie lubisz, ale ja wnioskuje, że cię nudzą.
Brunet jęknął przeciągle i zakrył twarz dłońmi, zaraz ponownie opadając plecami na miękkie poduszki. Nie zdążył jednak nawet przyzwyczaić się do tego że leżał, a już poczuł na swoich policzkach delikatne kłucie, jak i równocześnie miękkość. Louis zaczął całować go po policzkach, sprawiając że ten uśmiechał się coraz szerzej. Zaraz loczek poczuł wargi na swojej szczęce, a sekundy po tym na szyi, następnie obojczykach, piersiach, i całym torsie. Gdyby mu kazano, nie potrafiłby wskazać miejsca na swoim ciele od pasa w górę, gdzie nie znajdowały się wargi starszego.
— Chodź. Właśnie do mnie dotarło że na wyjazd potrzebuje normalnych butów, a mam tylko jedną parę, bo moja szafa to w większości pantofle.
— Wcześniej nie mogło do ciebie dotrzeć? - Westchnął ponownie masując twarz dłońmi. — Gdzie chcesz jechać?
— Do galerii. Dawaj, ubieraj się.
Po długiej walce ze swoim zmęczeniem brunet w końcu zwlókł się z łóżka, ubierając się w pierwsze lepsze ubrania jakie wyciągnął z szafy, a mianowicie brązowe jeansy, białą koszulkę, i na nią brązową bluzę. Wyszedł z sypialni na korytarz, w którym stał Louis, czekając na Harry'ego.
— Tobie też kupimy coś ładnego, co ty na to? - Spytał poprawiając kołnierz swojej koszuli, oglądając się w lustrze. Kiedy nie otrzymał odpowiedzi spojrzał przez ramię na bruneta, unosząc brwi w górę. Uśmiechnął się widząc jego wzrok, utkwiony tylko i wyłącznie w nim. Czuł się przez loczka cholernie adorowany.
— Kupimy. - Przytaknął.
Po chwili siedzieli już w samochodzie Louisa, który obrał za cel galerię handlową. Był późny wieczór, aczkolwiek to im nie przeszkadzało. Mieli nadzieję że wyrobią się ze wszystkim przed zamknięciem sklepów.
— O czym myślisz? - Zapytał Louis patrząc na to jak Harry zamyślony wygląda na otoczenie przez szybę.
— O tym co stało się w twoim biurze. - Odpowiedział ciągle trzymając dłoń przy podbródku. — Jakby nas nakrył-... -
— Sh. - Uciszył go krótko, unosząc palec w górę. — Nie chce nawet o tym słyszeć. To była świetna zabawa. A co jak niektórzy wkładają sobie w dupy wibratory czy inne zatyczki jak idą na jakieś rodzinne kolacje? Nikt nas nie nakrył, i chyba nie powiesz mi, że według ciebie to było złe.
CZYTASZ
My Corpo Boy | larry stylinson fanfiction
FanfictionHarry w drodze do swojej nowej pracy zahacza o cukiernie, gdzie napotyka pięknego niebieskookiego mężczyznę. Nieznajomy postanawia zagadać do loczka, a Harry poddaje się pokusie i zgadza się na mały flirt. Ta decyzja okazała się być jednak błędem. ...