#14 Flowers

1.1K 78 140
                                    



#corpoboyff na Twitterze!

— Chciał mnie szef widzieć?

Louis szybko odchrząknął, odsuwając kubek z kawą od swoich warg, szybko przełykając gorzką ciecz. Spojrzał na Stylesa, który zagryzając swoją dolną wargę kroczył powolnie w jego stronę, dzięki czemu na twarzy starszego zaczynał widnieć słodki i szeroki uśmiech.

— Chciałem? - Pociągnął unosząc brew w górę.

— Zdecydowanie. - Przytaknął Harry uśmiechając się równie szeroko, finalnie zatrzymując się przed szatynem, delikatnie układając dłoń na jego ramieniu. — Byłeś wczoraj grzeczny?

— Jak aniołek. - Odpowiedział ze słodkim uśmiechem. — Chodź do mnie.

Harry nie zdążył nawet zareagować, kiedy to Louis chwycił go za biodra, samemu wstając. Pchnął loczka na biurko, nie robiąc tego jednak mocno, nie chcąc zrobić mu krzywdy. Brunet sam przysiadł na krawędzi mebla, rozkładając nogi, robiąc miejsce dla Louisa, chcąc czuć go bliżej siebie. Ich wargi były do siebie przyciśnięte od czasu kiedy szatyn wstał z fotela, a teraz kiedy odnaleźli już swoją pozycję, w końcu mogli pogłębić pocałunek.

Szatyn nie chcąc przesadzać, nie ułożył dłoni ani na pośladkach ani na udach Harry'ego, zbywając to, jak bardzo tego chciał. Dlatego też jego dotyk powędrował na kark i potylicę bruneta. Loczek zaś swoje dłonie ulokował na szorstkich policzkach, które stały się jego ulubionym miejscem. Całowali się zachłannie i jakby z utęsknieniem, które uwalniało się i ukazywało za pomocą ich mowy ciał. Ciche sapnięcia, westchnięcia, czy odgłosy mlaskania unosiły się w coraz to bardziej gęstym powietrzu. Ich policzki przybierały odcień młodych jasnoróżowych tulipanów, a oni sami rozkwitali w tej relacji. Powoli, w szczęściu, ale jak i bólu i zmartwieniu. Najważniejsze jednak, że ciagle w górę.

— Przychodzisz do mnie? - Zapytał Harry pomiędzy jednym z pocałunków, zaraz ponownie dobierając się do ust szatyna.

— Huh? - Odetchnął głęboko, odsuwając się delikatnie.

— Do mnie. Jutro wieczorem. - Powtórzył loczek delikatnie gładząc policzek starszego kciukiem.

— Mamy pracę...

— Szef może zacząć spóźniać się w soboty. - Mrugnął do niego zalotnie.

— Jesteś niemożliwy.

Louis zaśmiał się krótko, aby następnie powrócić do smakowania Harry'ego. Mimo tego że poprzedniej nocy mógł robić wszystko- całować, dotykać, tańczyć czy nawet odbyć stosunek, to i tak jedynie siedział przy barze ze swoim przyjacielem, sącząc kolejne drinki, nawet nie myśląc o robieniu niczego innego. Nie interesowała go żadna osoba, a w jego głowie siedział tylko Harry. Czuł, że zaczynał mieć poważną obsesję na jego punkcie.

Swoją drogą Oli zareagował bardzo pozytywnie na to, że Louis w końcu znalazł kogoś, na kogo zasługuje. Rudowłosy nie przekreślił Harry'ego, ba, oznajmił pełny pewności siebie, że musi poznać go osobiście. Nie miał ku niemu żadnych zastrzeżeń, i cieszył się szczęściem przyjaciela, nie głosząc mu żadnych kazań o tym, aby uważał. Wręcz przeciwnie- Kazał mu żyć chwilą, tak jakby jutra miało nie być.

Przyciągnął go do siebie mocniej, lecz ledwo co zdążył zetknąć ich wargi, kiedy to brunet pisnął w jego usta.

— Ouch! Gorące!

Harry gwałtownie poderwał się na proste nogi, okrążając Louisa, chowając się za jego plecami. Szatyn zrobił duże oczy i rzucając przekleństwo pod nosem wyrwał się w stronę biurka, podnosząc kubek z kawą.

My Corpo Boy | larry stylinson fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz