#25 I'm proud of you

810 63 36
                                    


śliczne media, prawda? Dziękuje alus x


#corpoboyff na Twitterze!

Louis nie spodziewał się, że wstanie później od Harry'ego. Kiedy zadzwonił mu budzik, bruneta nie było już w łóżku.

Po głowie szatyna ciągle krążyły nocne przysięgi, jakie złożyli sobie wraz z Harrym. Zastanawiał się, czy to wszystko na pewno było szczere. Czy alkohol jednak nie odgrywał kluczowej roli w zachowaniu loczka. W tamtej chwili nawet o tym nie myślał, po prostu dając się ponieść, mówiąc to co skrywał w głębi serca. Teraz się bał.

Zasiadł na krawędzi łóżka i przetarł twarz dłonią, cicho przy tym wzdychając. Myślał też o najgorszym z możliwych- O tym że Harry nie będzie pamiętać kompletnie o niczym. A co w takiej sytuacji? Louis sam powinien wyjść z inicjatywą przypomnienia mu o każdym słowie? A co jeśli Harry będzie o tym pamiętać, ale jednak po przebudzeniu się stwierdził, że to błąd? Że wolałby o tym zapomnieć, a Louis po przypomnieniu mu tego skompromituje ich obu?

Westchnął i uderzył dłonią w kolano, po czym wstał na proste nogi. Ruszając w stronę wyjścia podciągnął jeszcze bokserski w górę, przypadkowo strzelając gumką w swoją skórę idealnie w chwili w której pojawił się w salonie.

— Auć. - Stęknął marszcząc brwi, sprawiając że jego oczy zmrużyły się jeszcze bardziej, teraz stając się już praktycznie niewidoczne.

— Dzień dobry. - Zaśmiał się Harry wyglądając na szatyna z kuchni.

— Dzień dobry. - Odpowiedział drapiąc się po brzuchu, z delikatnym uśmiechem krocząc w stronę kuchni. — Co tak pachnie? - Zapytał stawiając kolejne kroki po schodach, w końcu wchodząc do kuchni, i zamiast zasiadając przy stole, skierował się do bruneta.

Miał na sobie jedynie bokserki, które idealnie opinały jego tyłek. Szczupłe nogi nie pozwoliły Louisowi zdjąć spojrzenia z opalonego ciała, lecz umięśnione plecy robiły jeszcze większą robotę, już nie wspominając o poruszających się w tył i przód rękach ozdobionych tatuażami, czy o delikatnie podskakujących lokach. Gdzie szatyn nie umieściłby swojego wzroku, tam musiał zatrzymać się na dłużej, po prostu nie potrafiąc przestać adorować każdej części ciała zielonookiego.

— Naleśniki. - Odpowiedział brunet zaraz po tym czując smukłe palce na obu swoich biodrach, przez co zaśmiał się mimowolnie. — Jak pijesz kawę?

— Normalne espresso. - Mruknął szatyn przesuwając opuszki swoich palców dalej po skórze bruneta, wyznaczając sobie drogę po jego nagim brzuchu, wyczuwając jak Harry delikatnie się spina. W końcu objął go rękoma, dalej jedynie rozszerzając swoje nogi, aby dokładnie zetknąć każdą część swojego ciała z ciałem bruneta.

— Uważaj żeby cię nic nie strzeliło. - Ostrzegł loczek odchylając głowę do tyłu, aby przyłożyć polik do głowy szatyna, który zaczepił się podbródkiem o jego ramię.

— Spokojnie. - Zaśmiał się aby następnie ucałować ramię Harry'ego. Początkowo chciał zrobić to tylko raz, ale po prostu nie mógł się powstrzymać, i zaraz wyznaczył ścieżkę pocałunków od ramienia aż po szczękę. — Zawsze jesteś taki piękny o porankach?

— Zawsze jesteś taką przylepą? - Zapytał zielonooki delikatnie odsuwając się od jego ciała, kiedy to musiał zrzucić ostatniego naleśnika na talerz.

Ciało Louisa było znacznie cieplejsze niż to Harry'ego. Ta różnica sprawiała że loczek miał wrażenie że się rozpuszcza, a Louis zaś wyczuwając chłód rozbudzał się coraz bardziej, mimo wszystko lgnąc do większego ciała.

My Corpo Boy | larry stylinson fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz