—
#corpoboyff na Twitterze!
—Harry wrócił do domu po przekroczeniu prawie trzech godzinach od zakończenia swojego wymiaru godzin pracy.
Nie wyrobił się ze wszystkim, a chcąc pokazać, że zależy mu na pracy, aby zaimponować szefostwu, nie pozwolił sobie na wyjście z budynku bez ukończenia zadań.
Kiedy jednak wszedł do mieszkania, poczuł coś dziwnego.
Ściągnął swoje eleganckie buty i pociągnął nosem, marszcząc brwi na przyjemny zapach. Odetchnął głęboko, kiedy w końcu rozpoznał danie które uwalniało cudowną woń- pizza.
Przeraziło go jednak to, że ktoś jest w jego mieszkaniu.
Roztrzepał swoje włosy, które zostały uwilgotnione przez ciężkie i mokre powietrze. Na dworzu było dość chłodno, ciemno, jak i również na swój sposób rześko i pobudzająco. Brunet obstawiał, że zanosiło się na opady.
Pociągnął nosem i ruszył do kuchni, skąd uciekał przyjemny zapach. Myślał że być może jego siostra wraz z mamą wprosiły się do jego mieszkania, i zamówiły pizzę, która pewnie już dawno zastygła i będzie twarda jak kamień, pozostawiając po sobie jedynie zapach.
Ale to Harry był tym, który zastygł, kiedy to w kuchni dojrzał Brada.
— Co ty tu robisz? - Zapytał zielonooki marszcząc brwi.
— Zrobiłem pizzę. - Odparł luźno, kontynuując krojenie placka. — Twoją ulubioną. Z rukolą i szynką parmeńską. I oczywiście dodatkowym serem.
— Jak tu wszedłeś? - Dopytał zsuwając marynarkę ze swoich ramion.
Harry nie był zadowolony wizytą Brada. Teraz kiedy brunet opowiadał trenerowi o Louisie, ten wydawał się być coraz bliżej niego. Wczoraj co i raz wlewał mu wino do lampki, jakby czekając na moment, w którym zielonooki ulegnie. Styles wiedział, czego ten potrzebował, ale wiedział też, jak skutecznie się bronić. Nie jeden raz Brad zapuszczał swoje dłonie w miejsca intymne bruneta, co Harry'emu nie podobało się za grosz.
— Dałeś mi wczoraj klucze. - Odpowiedział z uśmiechem.
— Tak... Może istnieć takie prawdopodobieństwo. - Przytaknął kładąc marynarkę na kuchenną wysepkę. Podszedł do talerza z pizzą, czując jak jego buzia zaczyna napełniać się śliną.
— Głodny? - Zapytał brunet.
— Niesamowicie. - Przytaknął i wyciągnął ręce w przód, kiedy to starszy wręczył mu talerze. — Zrobiłeś to sam? - Dopytał.
Harry ruszył przodem z pustymi talerzami, kiedy to zaraz za nim kroczył Brad z talerzem pizzy oraz sosów. Nie obchodziło go już to, że Brad był w jego mieszkaniu. Jedyne o czym myślał w tamtej chwili to jedzenie. Czuł bowiem tak okropny głód, że odnosił wrażenie iż zaraz jego wnętrzności będą pochłaniać siebie nawzajem.
Zasiedli na kanapie, od razu zabierając się za jedzenie. Cóż, Harry zabrał się za jedzenie, a Brad zaczął szukać jakiegoś filmu.
— O matko. - Odetchnął brunet opadając plecami na oparcie kanapy, rozkładając nogi i odrzucając wolną rękę na bok, zamykając oczy. — Potrzebowałem tego.
— Wiem. Wiem o wszystkim, czego potrzebujesz. I wiem, co sprawia ci rozkosz.
Ostatnie zdanie zostało wypchnięte z jego ust w dość dwuznacznym znaczeniu. Sekundę później Harry poczuł ciężar na swoich udach, a zaraz po tym ciepłe palce przy swojej chłodnej skórze tuż pod szyją.
CZYTASZ
My Corpo Boy | larry stylinson fanfiction
FanfictionHarry w drodze do swojej nowej pracy zahacza o cukiernie, gdzie napotyka pięknego niebieskookiego mężczyznę. Nieznajomy postanawia zagadać do loczka, a Harry poddaje się pokusie i zgadza się na mały flirt. Ta decyzja okazała się być jednak błędem. ...